Po wygranej w środę z Gwardią Wrocław, faworytem piątkowego spotkania były pilanki, które jednak myśli o lekceważeniu rywala z Żukowa dopuścić nie mogły. Jeszcze przed pierwszą akcją, zespół przyjezdny musiał dokonać zmiany w wyjściowej szóstce, bowiem kontuzji pod koniec rozgrzewki doznała Laura Tomsia a zastąpiła ją Marta Żmudzińska. Z dużym spokojem PTPS rozpoczął zmagania w pierwszym secie, starając się dobrze wejść w spotkanie. Po wyrównanym początku gospodynie zaczęły z akcji na akcję budować kilkupunktową przewagę i kontrolować wydarzenia na boisku, a partię zakończyła skutecznym atakiem z krótkiej Lecia Brown.
Otwarcie drugiego seta bliźniaczo podobne do poprzedniego, znów oglądaliśmy wyrównaną wymianę na początku, by później naznaczyła się przewaga pilanek. Jednak tym razem coś w grze gospodyń coś się zacięło. Problemy z przyjęciem spowodowały kłopoty w ataku i na tablicy pojawił się remis 16:16. Sygnał do lepszej gry dała Tamara Kaliszuk posyłając asa serwisowego, na co trener przyjezdnych Paweł Kramek natychmiast poprosił o przerwę. Czas pomógł tylko na krótką chwilę, bo druga zagrywka Kaliszuk wylądowała w siatce, jednak pilski zespół jakby włączył drugi bieg i szybko dorzucał kolejne oczka do wyniku. Tą odsłonę autową zagrywką zamknęła Justyna Łukasik.
Trzecia i zarazem ostatnia, jak się okazało, partia nie będzie miło wspominana przez zawodniczki Gedanii. Trener Zawieracz posłał do boju najsilniejszą szóstkę i efekty były natychmiast widoczne. Przewaga pilanek rosła lawinowo, przy wyniku 10:4 szkoleniowiec przyjezdnych prosił już o druga przerwę, jednak i ta również nie odniosła pozytywnego skutku, by po kilku chwilach na tablicy widniał rezultat 22:5. Kompletnie w tym okresie siatkarki z Żukowa nie radziły sobie z agresywną zagrywką rywalek, które dodatkowo były skuteczne na kontrach. W końcówce za Archangielską weszła jeszcze Ciesielska, by po chwili set zakończył się wynikiem dwadzieścia pięć do siedmiu.
Mirosław Zawieracz - trener PTPS: Wyrównany pojedynek to tonie był. Wygraliśmy 3:0 i jesteśmy jeden mecz bliżej do wygrania rywalizacji z Gedanią. W sobotę gramy dwa kolejne spotkania i wyjdziemy z lepszą koncentracją podejrzewam niż w tym meczu, bo dziewczyny jeszcze po środowej wygranej z Gwardią, myślały, że samo się wygra.
Paweł Kramek - trener Gedanii: Przyjechaliśmy tutaj żeby zagrać przede wszystkim. Chcieliśmy zaryzykować zagrywką a nie wyszło to praktycznie w ogóle. W pierwszym secie mnóstwo piłek bardzo łatwym w naszym wykonaniu z czym gospodarz sobie doskonale radził i grał tak jak chciał. W trzecim secie weszła pierwsza szóstka i dziewczyny, zupełnie nie wierzyły, że są w stanie powalczyć chociaż trochę i faktycznie nie było przyjęcia. A PTPS to taki zespół, któremu jak się daje piłki za darmo, to robi niesamowity wiatr na siatce, więc była to gra właściwie bez bloku.
PTPS Piła - Gedania Żukowo 3:0 (25:18, 25:20, 25:7)
PTPS: Martałek, Archangielskaja, Paszek, Brown, Kosmatka, Landi, Wysocka (libero) oraz Kaliszuk, Krawulska, Ciesielska
Gedania: Gorszyniecka, Bryczkowska, Łukasik, Tomsia, Sachmacińska, Łozowska, Krukowska (libero) oraz Całka, Żmudzińska