Niewielu obserwatorów typowało wygraną kędzierzynian w pierwszym meczu finałowym na terenie PGE Skry Bełchatów. Potrafili oni jednak wytrzymać nerwowy, pięciosetowy bój i postarali się o niespodziankę. Do tej pory nikomu nie udała się podobna sztuka w tym sezonie. - Oczywiście, że można wygrać ze Skrą w Bełchatowie - powiedział nam po meczu środkowy Jurij Gładyr. - To też ludzie. Też się mylą. My nie przyjechaliśmy tu z nastawieniem, że jak się uda, to się uda. Będziemy walczyć do samego końca. Nikt nam tego mistrzostwa nie podaruje. Zamierzamy po ośmiu latach zdobyć dla klubu z Kędzierzyna to mistrzostwo. To co osiągnęliśmy do tej pory, jest wspaniałe, ale nie chcemy na tym poprzestać.
Początkowo wydawało się, że mecz może potoczyć się jak zawsze. Oba zespoły walczą, ale zwycięża Skra. Kędzierzynianie mieli przewagę w pierwszym secie, ale ostatecznie oddali tę partię. Udało im się jednak opanować nerwy i wytrzymać wyrównany tie-break. - Po pierwszym secie, w którym prowadziliśmy kilkoma punktami i przegraliśmy, pozbieraliśmy się. Myślę, że nasza drużyna oprócz tego, że się zgrała, to także trochę dojrzała w trakcie sezonu - analizował znakomity ukraiński zawodnik. - Wspieraliśmy się nawzajem cały czas, kiedy trapiły nas kontuzje i inne problemy. W półfinałach z Resovią pokazaliśmy fajną siatkówkę. W dzisiejszym meczu trzymaliśmy dobrze koncentrację i zwyciężyliśmy, ale już zapominamy o tym. Nie ma tu czasu rozpamiętywać, jak piękne to było zwycięstwo. Przeanalizujemy wszystkie nasze błędy i to co zrobiliśmy dobrze. Bo rywal też nie będzie spał. Będzie chciał wygrać, w końcu to jego hala, jego kibice. Na pewno ten mecz rozczarował bełchatowian, ale to klasowy zespół z czołówki europejskiej. Nie podda się ot tak. Będzie walczył o każdą piłkę. A my, cóż. Będziemy się starali wygrać jutro.
Piątkowy mecz jest wielką niewiadomą, bo trudno przewidzieć, jak zareagują zespoły na ciężką przeprawę z dnia poprzedniego. Kędzierzynianie podobnie zaczęli rywalizację w półfinale. W Rzeszowie wygrali po tie-breaku, a dzień później trudno im było podjąć walkę. W rezultacie przegrali bez zdobyczy setowych. Teraz trzeba będzie się postarać, aby nie powtórzyć sytuacji. - Zgadza się, ale Skra też straciła tyle sił – przypomina Gładyr. - Problem tkwi tylko w głowach. Obie drużyny będą zmęczone, ale trzeba będzie walczyć siłą woli. Tu się nie odpuszcza. To jest finał - zakończył Ukrainiec, którego współpraca z MVP spotkania Pawłem Zagumnym robiła ogromne wrażenie na obserwatorach.