Szef wydziału sędziowskiego Andrzej Lemek jest bardzo zadowolony z systemu powtórek. Jego zdaniem zawodnicy nie kłócą się z sędziami, a spotkanie przebiega w spokojniejszej atmosferze. Dobre zdanie na tema "sokolego oka" mają również trenerzy i zawodnicy. System był testowany podczas turniejów finałowych Pucharu Polski i w finałowych spotkaniach PlusLigi. - Korzystamy z zewnętrznej firmy, która dysponuje bardzo dobrym sprzętem, pozwalającym z wielką precyzją odtworzyć akcje w tempie 85 klatek na sekundę. Nawet sprzęt telewizji Polsat nie jest tak dokładny - powiedział dla Przeglądu Sportowego Lemek.
Dotychczas pięciokrotnie weryfikowano decyzje sędziowskie. Czterokrotnie rację mieli sędziowie. Doszło również do kontrowersyjnej sytuacji w meczu Skry Bełchatów z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle. Sędzia Sylwester Strzylak nie zgodził się na powtórkę akcji, która później wykazała, że miał miejsce błąd sędziowski. To zamieszanie wyjaśnił Lemek, który powiedział, że zespół ma pięć sekund na powtórkę akcji. Bełchatowianie nie mogli się jednak zdecydować, czy skorzystają z "sokolego oka".
Póki co nie wiadomo, czy system powtórek zostanie na stałe wprowadzony w przyszłym sezonie. Wszystko w związku z kosztami. Jeden zestaw sprzętu kosztuje 350 tysięcy złotych. Takich zestawów musiałoby być pięć. Dodatkowo obsługa każdego spotkania to kolejne 5-7 tysięcy złotych.
Źródło: Przegląd Sportowy