W pierwszej i drugiej fazie rozgrywek Skra nie zawiodła. Po 28 meczach miała na koncie 73 punkty, to aż 16 oczek więcej niż druga w tabeli Resovia. 26 zwycięstw i tylko dwie porażki to dobry bilans. Premią za zajęcie fotelu lidera było przedzielenie bełchatowianom w rozgrywce półfinałowej najsłabszego w stawce Tytana AZS-u Częstochowa. Siatkarze spod Jasnej Góry szumnie zapowiadali walkę z mistrzami z Bełchatowa. Ostatecznie mimo ambicji w trzech meczach ugrali zaledwie dwa sety, a Skra zapewniła sobie minimum srebrny medal.
ZAKSIE w dwóch pierwszych fazach tegorocznych rozgrywek wiodło się różnie, raz lepiej raz gorzej. Niezły finisz w drugiej rundzie dał im trzecią lokatę i w półfinale połączył z Asseco Resovią Rzeszów. W ostatnich sezonach wszystkie najważniejsze starcia tych ekip ostatecznie wygrywała rzeszowska drużyna i to ona walczyła o cenne trofea. Tym razem to podopieczni Krzysztofa Stelmacha pokazali wszystkie swoje umiejętności i determinację. Rywalizację z zespołem Ljubo Travicy w meczach wygrali 3:1 i po raz pierwszy od czasów "wielkiego Mostostalu" zapewnili sobie medal, o który mieli zwalczyć ze wspomnianą Skrą.
Pojedynki ZAKSY i Skry cechują się zaciętą walką i dużymi emocjami. W pierwszej fazie bieżącego sezonu dwukrotnie lepsi okazali się bełchatowianie, wygrywając jednak dopiero w tie-breakach. W drugiej fazie ponownie lepszy bilans uzyskała Skra, wygrywając 3:0 i 3:2. Po raz kolejny oba zespoły spotkały się już w walce o złoty medal. W pierwszej odsłonie zmagań o tytuł najlepszej drużyny w Polsce niespodziewanie w Bełchatowie wygrała ZAKSA. Kędzierzynianie zwyciężyli w tie-breaku. - ZAKSA zasłużyła na gratulację za walkę i determinację. Byli od nad lepsi i zasłużenie wygrali - mówił na konferencji pomeczowej kapitan Skry, Mariusz Wlazły.
- Wiemy, że kolejne spotkanie będzie arcytrudne, a sama ZAKSA będzie ciężkim do przejścia przeciwnikiem - stwierdził po pierwszym spotkaniu trener bełchatowian, Jacek Nawrocki. Szkoleniowiec Skry miał rację. Co prawda w dwóch pierwszych setach drugiego starcia gospodarze zmiażdżyli gości z Kędzierzyna, mimo to przyjezdni pokazali, że nie bez przyczyny znaleźli się w parze walczącej o złoto. Kędzierzynianie podnieśli się i zwyciężyli w trzeciej partii do 18. Czwarta odsłona meczu była niezwykle zacięta. Tym razem nie sprawdziło się jednak stare siatkarskie porzekadło, że kto prowadząc 2:0 nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Podopieczni Jacka Nawrockiego wygrali tego seta na przewagi 29:27. Do tie-breaka, w którym wszystko jest możliwe zabrakło niewiele. - W dwóch pierwszych setach Skra zagrała na 120 procent swoich możliwości i pokazała swoje prawdziwe oblicze. Nam udało się wrócić do gry w dwóch kolejnych partiach. Myślę, że walka między nami będzie trwała do samego końca - mówił na konferencji szkoleniowiec ZAKSY.
Przed kibicami obu zespołów dwa dni wielkich emocji. Trzeci pojedynek tych drużyn zaplanowano na najbliższą środę na godzinę 18:00, czwarty na czwartek na godzinę 19:00. Stan rywalizacji między Skrą a ZAKSĄ wynosi 1:1. Aby losy złotego medalu rozwiązane zostały w już w czwartek jedna z ekip musi wygrać oba mecze w Kędzierzynie. W innym przypadku zmagania ponownie przeniosą się do Bełchatowa, gdzie zostanie rozegrane piąte rozstrzygające spotkanie.