Gwardia postawiła na to, co ma najlepszego, czyli szczelny blok. To sprawiło początkowo problemy zespołowi gospodyń, ale skuteczne ataki Joanny Szczurek ustabilizowały sytuację na parkiecie. Czwartkowa MVP, Lucie Muhlsteinova popisała się serią asów i kąśliwych zagrywek, co pozwoliło Tauronowi MKS na uzyskanie sporej przewagi (8:3). Przyjmujące wrocławianek poważnie myliły się w ataku, czego nie można powiedzieć o środkowych z Dąbrowy Górniczej; przez to zdobywanie kolejnych punktów przychodziło faworytkom dwumeczu dość łatwo. Kibice oklaskiwali efektowne akcje w obronie Elżbiety Skowrońskiej i Krystyny Strasz, po których siła ataku przyjezdnych jeszcze bardziej osłabła. Wrocławianki opóźniały jak mogły koniec seta (po serii zdobytych przez nie punktów szkoleniowiec MKS-u poprosił o czas), ale i tak padł on łupem skutecznych dąbrowianek (25:16).
W drugim secie na parkiecie pojawiła się była zawodniczka dąbrowskiej drużyny, Ewa Matyjaszek, co okazało się niezłym posunięciem taktycznym trenera Błaszczyka; od początku tej partii toczyła się zażarta walka o każdy punkt, w trakcie której (dzięki blokowi Tokarska - Mroczkowska) nieznacznie odskoczyły przyjezdne (4:7). Gospodynie błyskawicznie doszły na remis, jednak siatkarki Rafała Błaszczyka nie zamierzały tak po prostu oddawać wypracowanej przewagi. Dąbrowianki pracowały ciężko w defensywie, ale w ataku brakowało zdecydowania i siły (co tłumaczy zmianę Izabeli Żebrowskiej na Agatę Purę). Wrocławianki schodziły na drugą przerwę techniczną z przewagą pięciu punktów, głównie dzięki Katarzynie Mroczkowskiej i jej plasom. Jednak zapas punktowy szybko stopniał dzięki asowi "zadaniowej" Kurnikowskiej i skuteczności Joanny Szczurek. W końcu mecz nabrał rumieńców - nerwowa końcówka drugiego seta obfitowała w widowiskowe obrony, które lepiej spożytkowała drużyna Tauronu MKS (25:22).
Sądząc po przebiegu spotkania, dąbrowianki miały zamiar "wykończyć" swoje rywalki odbieraniem każdej piłki lecącej w stronę ich połówki boiski. Trzeba przyznać, że również w trzeciej partii meczu ta taktyka przynosiła rezultat (5:3), ale do czasu - po zbiciu ze środka Zuzanny Efimienko znów mieliśmy do czynienia z wyrównanym siatkarskim starciem. Kibice nie narzekali na nudę, byli świadkami efektownych akcji jak blok Małgorzaty Lis na Monice Czypiruk. Obie drużyny potrafiły w ciągu dwóch akcji popełnić prosty błąd, jak i sprytnie zakończyć kombinacyjny atak. Trener Kawka mobilizował swoje zawodniczki do przełamania dobrej passy rywalek i ograniczenia błędów własnych (w tej partii gospodynie aż trzy razy dotykały taśmy). Reprymenda odniosła skutek, ale sił dąbrowiankom starczyło tylko na wyrównanie stanu meczu (18:18). Po ataku Mroczkowskiej wydawało się, że koniec seta przyjdzie szybko, ale zmęczona kapitan dąbrowianek ani myślała o poddaniu tej partii; to właśnie ona poprowadziła swój zespół do stanu 23:23. Sytaucja zmieniała się z akcji na akcję; wrocławianki nie wykorzystywały kolejnych szans na urwanie seta gospodyniom, w tym zadaniu pomogła im... Elżbieta Skowrońska błędem w odbiorze zagrywki (26:28).
Spotkanie toczyło się niemal identycznie, jak czwartkowe, ale tym razem wrocławianki nie zamierzały wypuszczać z rąk danej im szansy. Walka o piątego seta początkowo szła po myśli przyjezdnych (3:6). Świetne zawody rozgrywała Bogumiła Barańska (50% skuteczności w ataku), nie zwalniała tempa także Mroczkowska. By ratować komplikująca się dla Zagłębianek sytuację, na parkiecie pojawiła się Chorwatka Ikić, ale na niewiele się to zdało. Tauron MKS prezentował się nijako na tle rozpędzonej i pewnej siebie wrocławskiej Gwardii (10:16). Po przerwie technicznej w ekipie z Dąbrowy zafunkcjonował wreszcie blok, ale ekipa z Wrocławia też miała w tym elemencie gry swoje argumenty (blok Tokarskiej na Żebrowskiej), poza tym Gwardzistkom wchodziła każda piłka. Języczkiem u wagi okazały się sprytne kiwki Joanny Wołosz; drużyna przyjezdnych nie miała większych problemów ze zdobyciem ostatniego w secie punktu (18:25)
W tym sezonie dąbrowianki nie wygrały żadnego z granych przez siebie pięciosetowych spotkań - w czym zapewne upatrywały swojej szansy wrocławianki. Jednak na parkiet w zastępstwie dwóch podstawowych atakujących pojawiła się Kurnikowska i gra po stronie gospodyń ustabilizowała się. Małgorzata Lis znów nie dawała oszukać się atakującym rywalek, a Elżbieta Skowrońska na powrót trafiała w ósmy metr (5:3). Jednak wrocławianki nie zapomniały o tym, jak odzyskiwać prowadzenie, a i tak już niespokojną rzeszę kibiców rozogniła kontrowersyjna decyzja sędziego (7:8) i do Hali Centrum powróciła "nerwówka". Sportowa złość nie pozwalała gospodyniom na odpuszczenie tie-breaka, ale najwyraźniej przez nią w dąbrowskich szeregach mnożyły się błędy. To, co jeszcze przed godziną było nie do pomyślenia, stało się faktem - po obiciu rąk Lis przez Tokarską IMPEL Gwardia Wrocław wygrała spotkanie i udowodniła, że nie można jej było zbyt wcześnie skreślać.
2:3 (25:16, 25:22, 26:28, 18:25, 10:15)
Tauron MKS: Joanna Szczurek, Małgorzata Lis, Lucie Muhlsteinova, Izabela Żebrowska, Elżbieta Skowrońska, Ivana Plchotova, Krystyna Strasz (libero) oraz Agata Pura, Natalia Kurnikowska, Aleksandra Liniarska, Marta Haładyn, Matea Ikić
Gwardia: Katarzyna Mroczkowska, Maja Tokarska, Monika Czypiruk, Katarzyna Jaszewska, Joanna Wołosz, Zuzanna Efimienko, Aleksandra Krzos (libero) oraz Dominika Sobolska, Ewa Matyjaszek, Bogumiła Barańska, Marta Sobolska
MVP: Bogumiła Barańska (Gwardia)
Sędziowie: Tomas Flis (główny), Maciej Kolendowski
Widzów: 1700
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1:1
Kolejne mecze zaplanowane są na 27 i 28 kwietnia i odbędą się na wrocławskiej Hali Orbita o godz. 18.