Ten mecz mógłby skończyć się zupełnie inaczej, gdyby dąbrowski MKS wygrał wyrównaną końcówkę trzeciej partii. Tak się jednak nie stało, a przegrany set okazał się początkiem końca dobrej gry dąbrowianek. Po usłyszeniu pytania o przyczyny porażki Marta Haładyn stwierdziła: - To zawsze jest najgorsze pytanie... Taka po prostu jest kobieca siatkówka. W przegranych setach zabrakło nieco dokładności. Gwardzistki miały więcej szczęścia, ale trzeba przyznać, że zagrały po prostu dobrze i odbudowały się po pierwszym meczu. Dobrze, że wygrałyśmy pierwszy mecz i w rywalizacji jest remis - powiedziała zawodniczka.
Joanna Wołosz po czwartkowym spotkaniu stwierdziła, że wrocławska Gwardia może wygrać ćwierćfinałową konfrontację, zaś Tauron MKS musi to zrobić - dlatego łatwiej podchodzić jej do pojedynków o mistrzostwo Polski. - Nie ukrywam, że presja jest duża, ale my musimy umieć sobie z nią radzić. To nie jest przeciwnik, z którym jest wstyd przegrać, wrocławianki też umieją bardzo dobrze grać i dzisiaj to udowodniły. Ten mecz mógł się podobać kibicom, szkoda tylko, że go przegrałyśmy - stwierdziła za smutkiem siatkarka.
Teraz zespół z Dąbrowy Górniczej czekają dwa mecze na trudnym dla niego terenie, czyli we wrocławskiej Hali Orbita. Zagłębianki w swojej historii występów w najwyższej klasie rozgrywkowej jeszcze nigdy nie wygrały na terenie Gwardii Wrocław, co nie nastraja optymistycznie dąbrowskich kibiców. - Bilans jeden do jednego nie jest może najgorszy, ale to prawda, że mógł być lepszy - przyznaje siatkarka i dodaje: Wszyscy w tym roku liczyli się z tym, że liga jest wyrównana. Poza tym z Gwardią zawsze grałyśmy w kratkę. Jednak zawsze trzeba patrzeć do przodu. Głupio byłoby się teraz załamać i nie podjąć rękawicy; myślę, że tak należy teraz myśleć - zaprezentowała wojowniczy nastrój rozgrywająca.
Gdzie wybiera się Marta Haładyn na okres świąt Wielkiej Nocy? - Do domu, do rodziny! - krótko i z uśmiechem odpowiedziała rozgrywająca dąbrowskiego MKS-u.