Stacy Sykora opuściła szpital

Stacy Sykora, najlepsza libero mistrzostw świata 2010 roku i zwyciężczyni z zespołem USA ubiegłorocznego turnieju World Grand Prix, po 36 dniach opuściła wreszcie szpital. Siatkarka doznała poważnych obrażeń podczas wypadku autokarowego swojego zespołu klubowego Volei Futuro. Teraz czeka ją długa rehabilitacja i walka o powrót na boisko.

W tym artykule dowiesz się o:

Stacy Sykora, która w czerwcu skończy 34 lata, była jedyną tak poważnie ranną osobą w wypadku 12 kwietnia, kiedy jej brazylijski zespół Volei Futuro jechał autokarem na kolejny mecz. Odniosła przede wszystkim groźne obrażenia głowy. 7 maja opuściła brazylijski szpital i została umieszczona w Casa Colina w Kaliforni, jednej z najlepszych klinik neurologicznych w zachodnich Stanach Zjednoczonych. Teraz ją wreszcie opuściła i będzie kontynuować rehabilitację, odwiedzając ośrodek trzy razy w tygodniu.

Sykora od razu po wyjściu ze szpitala odwiedziła swoje koleżanki z reprezentacji USA na zgrupowaniu kadry w Anaheim. - Nie potrafię opisać, jak cudownie jest po takim ciężkim wypadku zobaczyć znów swoje koleżanki, które są moją rodziną, moimi siostrami, i które kocham na śmierć i życie - komentowała wzruszona Stacy. Wybitna siatkarka otrzymała mnóstwo wyrazów wsparcia od kibiców nie tylko z Brazylii i USA, ale i z całego świata. Jej opiekunowie są pod wrażeniem postępów, które czyni, ale czeka ją jeszcze długa droga pełnego powrotu do zdrowia i gry. Rehabilitacja ma przebiegać wielotorowo i łączyć kilka różnych metod.

Co do rokowań na przyszłość zarówno znakomita siatkarka, jak i lekarze są ostrożni. - Fizycznie i mentalnie czuję się dobrze. Jednak nie będziemy się spieszyć - powiedziała Sykora. - Patrząc realnie, będę robiła wszystko co tylko możliwe, ale jeśli nie uda mi się wrócić do gry, będę musiała to przyjąć. Nie da się nic poradzić na pewne rzeczy. To byłby dla mnie smutny dzień. Chcę grać dla reprezentacji mojego kraju. Ale nie będę wybiegać w przyszłość. Po prostu będę wykonywać codziennie 100 procent tego, co mogę, żeby wrócić.

Komentarze (0)