Sezon PlusLigi Kobiet nieuchronnie zbliża się do końca. Przyszedł czas na ostateczne rozstrzygnięcia. Do finału dotarły dwie najlepsze drużyny sezonu zasadniczego, dlatego o jakiejkolwiek niespodziance nie ma mowy. Po przeciwnych stronach siatki stanęły ekipy z Muszyny i Sopotu. Do pierwszej konfrontacji oba zespoły przystąpiły w najmocniejszych. Jak zapewniał trener Serwiński, również w pełni wypoczęte.
Mimo faktu częstszego występowania Banku BPS w ligowych finałach (dla MKS jest to czwarta kolejna batalia o złoto), to nowicjuszki z Sopotu jako pierwsze opanowały nerwy, wychodząc na wysokie prowadzenie w początkowych akcjach meczu. Na zagrywce pojawiła się Amaranta Fernandez i wydatnie pomogła koleżanką wypracować cztery oczka różnicy. Jednak po chwili z tej przewagi nie pozostało już nic, bowiem do swojej normalnej dyspozycji powróciły gospodynie, między innymi pojedynczo blokując Kingę Maculewicz.
Gdy wydawało się, że wszystko wróciło do najlepszego porządku po muszyńskiej stronie, wówczas podniosła atmosfera po raz kolejny dała się we znaki Mineralnym, które miały spore problemy z kończeniem ataków oraz przyjęciem zagrywki. Po udanym zagraniu Olgi Fatiejewej na tablicy świetlnej pojawił się wynik 8:14, co rozwścieczyło Bogdana Serwińskiego, który w głośny sposób przemawiał do swoich siatkarek podczas wziętej przerwy. W końcu uwagi zaczęły przynosić efekty, a przewaga zaczęła topnieć. Pierwsze prowadzenie MKS nastąpiło… w najwłaściwszym momencie. Błędy Eweliny Sieczki i dobra postawa Joanny Kaczor zarówno w ataku, jak i w bloku pozwoliły na doprowadzenie do stanu 23:22. To, co udało się wówczas atakującej reprezentacji nie powiodło się w kluczowej piłce seta. Skutecznym blokiem popisała się Maculewicz, a po chwili podwójne odbicie Mileny Sadurek zakończyło seta.
Taki rozwój spraw wprost rozwścieczył Mineralne, które sportową złość prezentowały przez całą kolejną odsłonę. Rozpoczęło się od 3:0, a w kolejnych akcjach zaczęło rosnąć. Po kapitalnej akcji w obronie Aleksandry Jagieło, egzekucji na przyjezdnych dokonała Joanna Kaczor. Myliła się Fatiejewa, którą zastąpiła Katarzyna Konieczna. Wynik próbowała ratować Dorota Świeniewicz, ale jej starania nie wystarczały. Doskonale funkcjonujący blok Banku BPS nie pozwalał na rozwinięcie skrzydeł atakującym z Sopotu. Partię zakończył autowy atak Sieczki przy stanie 25:16.
Zdecydowanie najbardziej wyrównanym fragmentem pojedynku był trzeci set, w którym nie było już tak wielu punktowych serii, a więcej było długich wymian i walki punkt za punkt. Jedynie na początku więcej swobody miały gospodynie, ale ten fragment trwał jedynie do pierwszej przerwy technicznej. Bardzo śmiało poczynała sobie Konieczna, która dała się we znaki szczególnie przyjmującym MKS, kiedy tuż przed kolejną regulaminową minutą dla trenerów zaserwowała dwa asy.
Mineralne w końcu ustabilizowały swoje przyjęcie i mogły grać więcej kombinacji. W tym elemencie wyraźnie przeważały rywalki. Jednak ten element nie przełożył się znacząco na wynik. Wszystko przez fantastyczną postawę w obronie sopocianek. W tym elemencie brylowały Paulina Maj oraz Neriman Ozsoy, które wyszarpywały znaczną część piłek. Zarówno w środkowej fazie, jak i w decydującej fazie seta. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była gra na przewagi. Potrzebne były aż cztery piłki dla Muszynianki, aby pozwolić na wybuch radości wypełnionej do ostatniego miejsca hali. Kluczowy okazał się po raz kolejny blok, który zatrzymał turecką przyjmującą Atomu Trefla.
Na kolejny zwrot akcji nie trzeba było czekać zbyt długo. W czwartej partii strona wiodącą była drużyna z północy kraju, która robiła wszystko, aby pozostać w grze. Pozytywnym bodźcem był udany, pojedynczy blok w wykonaniu Ozsoy, który dał dwupunktowe prowadzenie i zmusił trenera Serwińskiego do poproszenia o czas. Sytuacja Mineralnych po raz kolejny skomplikowała się po udanych atakach Atomu, które wyprowadziły Atom na prowadzenie 21:17. Część strat udało się jeszcze odrobić, ale decydujące słowo miała do powiedzenia jeszcze Konieczna. Jej trzy kolejne zagrywki oraz udany atak pogrążyły Muszyniankę i doprowadziły do tie-breaka.
Ten lepiej nie mógł rozpocząć się dla przyjezdnych, które rozpoczęły od bardzo mocnego uderzenia. Z sześciu pierwszych akcji aż pięć było bardziej udanych dla Atomówek. Jednak Kaczor , Jagieło i spółka szybko wzięły się do roboty. W doskonały sposób przypomniał o sobie blok gospodyń, który doprowadził do stanu 5:5. Na fali powodzeń ekipa z południa wyszła na pierwsze prowadzenie, ale taki rozwój wypadków nie utrzymywał się zbyt długo. Tak wyrównany mecz nie mógł się skończyć inaczej, niż zażartą walką w decydującej odsłonie. Hala zamarła, gdy w polu serwisowym pojawiła się Katarzyna Konieczna. Udało się zagrać jednego asa. Dla MKS tylko jednego, bowiem już w kolejnej akcji udało się przerwać passę. Tym samym odwdzięczyła się Milena Sadurek, która dała swojej drużynie dwie szanse na zakończenie pojedynku. Wszystko wyjaśniło się po ataku Kaczor, który dał decydujący punkt gospodyniom.
3:2 (23:25; 25:16; 29:27; 20:25; 15:13)
Muszynianka: Bednarek-Kasza, Kaczor, Sadurek, Jagieło, Stam-Pilon, Wensink, Zenik (libero) oraz Kaczorowska, Śrutowska.
Trefl: Świeniewicz, Bełcik, Maculewicz, Navarro, Fatiejewa, Ozsoy, Maj (libero) oraz Sieczka, M. Śliwa, Nuszel, Konieczna.
MVP: Jagieło.
Stan rywalizacji do 3 zwycięstw: 1:0 dla Banku BPS.