Dla przemeblowanej reprezentacji Kuby, która spędziła 2 miesiące poza domem, zakończył się pewien etap. - Moi zawodnicy dobrnęli do końca tej przygody. Była ona długa i wyczerpująca, ale myślę, że zostanie odebrana pozytywnie, gdyż zawodnicy mogli z niej wynieść wiele pozytywnego - komentował trener reprezentacji Kuby, Orlando Samuels Blackwood.
Jednocześnie trener zaznacza ogromne zmęczenie, które już od jakiegoś czasu towarzyszy jego siatkarzom. - Te 15 meczów zagranych na wyjeździe, jako że nie mogliśmy zagrać na swoim obiekcie odcisnęło na nas piętno zarówno fizyczne, jak i psychiczne i to już było widać. Ale na pewno jestem zadowolony z przebiegu tego turnieju. Powalczyliśmy na tyle, na ile było nas stać - komentował szkoleniowiec.
Trener Kubańczyków ma niełatwe zadanie. Ponownie po problemach związanych z reżimem, musiał budować zespół na nowo, a wszyscy myśleli, że to jest już ten właściwy zespół kubański. - W ciągu czterech lat, musiałem zmieniać drużynę ośmiokrotnie. Tak się nie da grać równo. Teraz moi zawodnicy są bez żadnego doświadczenia i potrzeba nam ogromu pracy, by dorównać poziomem takim ekipom jak Brazylia, Rosja. To nie jest to złote pokolenie siatkarzy, oni nie są tymi złotymi chłopcami. Ale tak już to jest. Cieszę, że tylko, że mogli wyciągnąć wiele lekcji o sobie w tym turnieju, bo to liczy się najbardziej - zakończył szkoleniowiec Kuby.