WGP: Albicelestes nie wyciągnęły wniosków - relacja ze spotkania Polska - Argentyna

Kolejne trzy punkty do swojego dorobku mogą dopisać siatkarki Alojzego Świderka. Biało-czerwone wygrały swój drugi mecz w tegorocznej edycji World Grand Prix. Polki po raz kolejny okazały się lepsze od reprezentacji Argentyny, wygrywając w Zielonej Górze w takim samym stosunku, jak w Bydgoszczy.

W tym artykule dowiesz się o:

Małym deja vu rozpoczął się drugi polski turniej World Grand Prix. Naprzeciwko siebie ponownie stanęły reprezentacje Polski i Argentyny, które miały okazję zainaugurować również zmagania w Bydgoszczy. Pierwsze starcie tych drużyn zakończyło się wynikiem 3:0 na korzyść gospodyń. Blisko pięć tysięcy widzów w Zielonej Górze liczyło na powtórkę tego rezultatu.

Początek konfrontacji nie zachwycał poziomem. Tylko do pierwszej przerwy technicznej siatkarki popsuły cztery zagrywki. Na parkiecie trwała zażarta walka punkt za punkt. Albicelestes wyglądały dużo pewniej od drużyny, którą można było oglądać w hali Łuczniczka. Nie do poznania była tylko Lucia Fresco. Na szczęście dla polskiej ekipy, bowiem jedna z najgroźniejszych siatkarek miała poważne problemy z kończeniem piłek.

Zobacz także: Komentarze po meczu Polska - Argentyna

Alojzy Świderek od początku apelował o spokój. W nerwowych i szarpanych akcjach rosły szanse rywalek. Po raz kolejny widzowie oglądali dobry pojedynek między libero obu drużyn. Paulina Maj i Lucia Gaido podbijały wiele piłek i potwierdzały swoje wysokie pozycje w zestawieniach najlepiej broniących.

W pierwszej odsłonie bardzo długo nic nie było wiadomo. Ekipy grały punkt za punkt, nie mogąc odskoczyć od przeciwniczek. Zrywem ,który miał dać biało-czerwonym zwycięstwo, miał być punkt Bereniki Okuniewskiej po drugiej przerwie technicznej. Wówczas na tablicy świetlnej pojawił się wynik 17:14, najwyższa przewaga gospodyń. Nie minęło wiele czasu, kiedy dość niespodziewanie zrobiło się 17:18 po długiej i pełnej wspaniałych parad libero akcji, którą skończyła Daniela Gildenberger. O przerwę poprosił trener Świderek, który szepnął swoim podopiecznym jak zatrzymać najskuteczniejszą Gildenberger. Po powrocie na parkiecie rządziły tylko Polki. Ostrą zagrywką popisywała się Karolina Kosek, a wprowadzona na boisko Anita Kwiatkowska trzy razy zatrzymała wspomnianą Gildenberger. To wszystko pozwoliło cieszyć się ze zwycięstwa 25:20.

Zobacz także: Podział punktów w drugim meczu "polskiej" grupy

Dobra passa była podtrzymywana na starcie kolejnej odsłony. Polki kolejno kończyły swoje ataki. Coraz lepiej funkcjonował polski blok. W końcu biało-czerwone grały płynnie i seriami zdobywały punkty, bezlitośnie wykorzystując kolejne drobne pomyłki rywalek. Dało to bardzo spokojną, czteropunktową przewagę (11:7). Wówczas ponownie chwila rozprężenia zniweczyła starania gospodyń. Z dobrej strony pokazała się Paula Nizetich, która posłała dwa asy serwisowe w strefę Pauliny Maj.

Chwila rozluźnienia nie trwała długo. Polki jeszcze przed drugą przerwą techniczną zdołały bezpiecznie odskoczyć rywalkom. Coraz śmielej radziły sobie środkowe - Zuzanna Efimienko i Berenika Okuniewska. Rozkręcała się również publiczność, która dodatkowo peszyła Argentynki, które nie miały już wiele pomysłów na powstrzymanie kolejnych szarż podopiecznych Świderka. Tym razem nie było żadnych wątpliwości. Biało-czerwone wygrały pewnie i zasłużenie, w takim samym stosunku jak w pierwszej partii.

Zobacz także: Fotorelacja: Polska - Argentyna

Nie mając nic do stracenia, Horacio Bastit szukał nowych ustawień mogących pomóc jego ekipie. Na parkiecie od początku pojawiła się Camila Jeronsky. Początkowo dało to korzyść i prowadzenie 5:3, ale po chwili do gry wróciły gospodynie. Przy zagrywce Okuniewskiej straty szybko zostały odrobione, a po zepsutej zagrywce rywalek było już 8:6 dla biało-czerwonych.

Gdy wydawało się, że wszystko jest już na dobrej drodze do zwycięstwa 3:0, Argentynki ponownie rzuciły się do ataku i wywalczyły pięć oczek z rzędu. Winne były same Polki, które nie kończyły swoich akcji. Rywalki wykorzystywały te pomyłki. Tym razem to Alojzy Świderek musiał ratować się zmianami i przywoływaniem swoich siatkarek na rozmowy. Na boisku pojawiły się Kwiatkowska i Joanna Wołosz. Ten duet doprowadził do wyrównania (13:13), jednak na regulaminowej przerwie to przyjezdne z Ameryki Południowej ponownie miały więcej punktów na swoim koncie.

Nie najlepszy okres gry notowała Karolina Kosek, na którą wyraźny patent znalazł blok rywalek. W pewnym momencie Albicelestes miały już cztery oczka więcej. Kto wie, jak potoczyłby się set, gdyby nie wyrzucony w aut atak przez Gildenberger. Po nim w polu serwisowym pojawiła się Katarzyna Konieczna i jej mocne zagrywki doprowadziły do upragnionego remisu 19:19. W końcówce znów górę wzięło doświadczenie biało-czerwonych. Przełamała się Kosek, która skończyła dwie ważne piłki. Festiwal zepsutych zagrywek przerwała Milena Radecka i to od razu punktem, który dał dwie piłki meczowe. Szczęśliwa okazała się druga próba, gdzie skutecznym zbiciem popisała się Aleksandra Kruk.

Gospodynie turnieju w Zielonej Górze wygrały swój drugi mecz w tegorocznym cyklu. Na swoim koncie mają już 7 oczek, co pozwoliło wskoczyć na szóstą lokatę w tabeli szesnastu zespołów. W kolejnym pojedynku kadrowiczki zmierzą się z Koreankami z południa. Początek już w sobotę o godzinie 15.30.

Polska - Argentyna

3:0

(25:20, 25:20, 25:22)

Polska: Konieczna 6, Kosek 13, Okuniewska 12, Kaczorowska 5, Radecka 2, Efimienko 8, Maj (libero) oraz Saad, Kwiatkowska 4, Wołosz 1, Kruk 5

Argentyna: Nizetich 11, Fresco 5, Gildenberger 10, Sosa 7, Carlotto 1, Curatola 2, Gaido (libero) oraz Boscacci 3, Bortolozzi, Castiglione, Jersonsky 2

Źródło artykułu: