Piątek w WGP: Pierwsza porażka Rosjanek największą sensacją

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Siatkarki Brazylii, USA i Włoch potwierdziły wysokie aspiracje pokonując niżej notowanych rywali. Zaskakująca z pewnością jest przegrana Rosjanek, które jednak zapewniły już sobie awans do Final Eight. Wygrana zespołu z Azji zapewne nie cieszy reprezentacji Polski, bowiem drużyna Korei jest bezpośrednim rywalem biało-czerwonych w walce o miejsce w turnieju finałowym.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa J

W starciu reprezentacji Włoch z najsłabszą drużyną tegorocznej edycji World Grand Prix nie było niespodzianki. Peruwianki od pierwszego seta pokazały, że jeszcze sporo pracy je czeka zanim dołączą do najlepszych zespołów naszego globu. Podopieczne Luca Cristofaniego popełniały sporo niewymuszonych błędów, natomiast w ataku nie potrafiły poradzić sobie z dobrze funkcjonującym włoskim blokiem. Niewiele brakowało, aby siatkarki z Ameryki Południowej kompletnie się skompromitowały, kiedy to w drugiej odsłonie przegrywały już 1:14. Ostatecznie włoski szkoleniowiec zlitował się nad rywalkami, wpuszczając na boisko rezerwowe, dzięki czemu Peruwianki zdołały osiągnąć przyzwoity rezultat.

- Drużyna Włoch to bardzo wymagający przeciwnik. My momentami grałyśmy dobrze, ale niestety były to tylko momenty. Kiedy grałyśmy dobrze w obronie, nie potrafiłyśmy skończyć ataku. Gdy zaczęłyśmy punktować, zapominałyśmy o obronie - powiedziała po meczu kapitan Peruwianek Elena Keldibekova, która podobnie jak włoski szkoleniowiec nie była zadowolona z gry swojego zespołu. - Ważne, że udało nam się wygrać po raz piąty w tej edycji. Gramy dobrze, ale nadal popełniamy błędy i stąd wynikały moje zmiany. Musimy poprawić mimo wszystko grę w ataku oraz obronie - przyznał Massimo Barbolini.

Włochy - Peru

3:0 (25:18, 25:16, 25:18)

Peru: Uribe, Uceda, Zamudio, Baylon, Keldibekowa oraz Palacios (libero), Ortiz (libero), Aquino, Yllescas, Rueda, Munoz

Włochy: Anzanello, Crisanti, Lo Bianco, Del Core, Bosetti, Gioli oraz Cardullo (libero), Barcellini, Ferretti

***

Kryzys reprezentacji Niemiec jest bardzo głęboki i nie wygląda na to, aby podopieczne Giovaniego Guidettiego zdołały się przełamać w najbliższym czasie. Starcie z reprezentacją USA po raz kolejny pokazało, że zespół z zachodniej Europy w niczym nie przypomina drużyny, która jeszcze do niedawna należała do grona czołowych ekip Starego Kontynentu. Christiane Furst i jej koleżanki w meczu z reprezentacja Stanów Zjednoczonych tylko w jednej partii potrafiły stawić opór wyżej notowanym przeciwniczkom. Bez wątpienia wpływ na taki przebieg meczu miała duża ilość błędów własnych w wykonaniu dziewiątego zespołu poprzedniej edycji cyklu. Niemki straciły w ten sposób aż 16 punktów.

- USA zagrało bardzo dobrze w każdym elemencie. W pierwszym secie nie potrafiliśmy ich zablokować, a na dodatek popełniliśmy sporo błędów w ataku, jednak staraliśmy się walczyć do końca. Ten mecz był dobrą okazją do nauki przed mistrzostwami Europy - powiedział Giovani Guidetti. Hugh McCuetchon natomiast chwalił swój zespół za lepszą grę niż w poprzednich meczach. - Mieliśmy bardzo dobrą obronę i zagrywkę. Jestem bardzo zadowolony z gry mojej drużyny. Graliśmy lepiej niż we wcześniejszych meczach. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach utrzymamy ten poziom - przyznał szkoleniowiec reprezentacji USA.

USA - Niemcy

3:0 (25:10, 25:16, 25:21)

USA: Berg, Bown, Larson, Tom, Akinradewo, Hooker oraz Davis (libero)

Niemcy: Weiss, Ssuschke, Furst, Beier, Kozuch, Brinker oraz Tzscherlich (libero), Matthes, Hippe, Schaus, Burghardt, Apitz

Tabela grupy J

Lp. <b>Drużyna<B> <b>P</b> <b>M</B> <b>Sety</b> Ratio pkt.
1USA31:03:01:125
2Włochy333:01.442
3Niemcy000:30.925
4Peru000:30.693

Grupa L

Reprezentacja Korei nie rezygnuje z walki o udział w turnieju finałowym World Grand Prix. Skazywane na pożarcie w meczu z Rosją Azjatki nie ulękły się rywalek, pokonując Sborną 3:2. Nie pomogła podopiecznym trenera Wladimira Kuziutkina obecność w zespole trzech "armat". Gonczarowa, Machno i Gamova zdobyły w tym meczu łącznie 68 punktów. To jednak za mało na znakomicie broniące rywalki, które w tie-breaku wydawało się, że były na straconej pozycji. Przegrywały bowiem już 7:12, aby ostatecznie rozstrzygnąć mecz na swoja korzyść. Tym samym podopieczne trenera Kim Hyung-Sila podtrzymały swoje szanse na awans do Final Eight.

Po wygranej w obozie Korei panowała wielka radość. - Pokonać Rosję to bardzo trudne zadanie. Nam się to dziś udało, ponieważ byliśmy jednością. Nie mieliśmy słabszych momentów. Bohaterką z pewnością była Kim Yeon-Koung, która poprowadziła zespół do wygranej. Jestem dumny z tego jak zagrała - powiedział po meczu szkoleniowiec Korei Kim Hyung-Sil. Wynik meczu niespecjalnie zmartwił opiekuna Rosjanek, który przyznał, że zespół osiągnął wyznaczony cel. - Przed meczem ostrzegałem, że Korea jest bardzo dobrym zespołem. Dzisiaj przegraliśmy, ale to jeszcze nie koniec turnieju. Musimy wyciągnąć wnioski z przegranej i utrzymać poziom, który dotychczas prezentowaliśmy. Nie robimy tragedii z powodu przegranej. Naszym celem jest póki co awans do finału i myślę, że dzisiaj to uczyniliśmy - powiedział trener reprezentacji Rosji.

Rosja - Korea Płd.

2:3 (25:22, 25:17, 25:20, 23:25, 11:15)

Rosja: Borysenko, Machno, Gonczarowa, Gamowa, Morozowa, Starcewa oraz Kabieszowa (libero), Uljakina, Bukriejewa, Markulowa, Fatiejewa

Korea Płd.: Youn-Joo, Yeon-Koung, Song-Yi, Se-Young, Hye-Jin, Sook-Ja, Jie-Youn (libero) oraz Hye-Suk, Bo-Lam, Yoo-Na

W grupie L zaczęło się od powtórki z rozrywki - podobnie jak przed tygodniem spotkały się Japonki z Serbkami. Szansę rewanżu bardzo skutecznie wykorzystały debiutantki w WGP, które pewnie wygrały 3:0 - mimo iż popełniały mnóstwo błędów, bo aż 22 w całym spotkaniu (podczas gdy rywalki zaledwie 9). Podopieczne Zorana Terzicia nadrabiały jednak dobrą dyspozycją w polu serwisowym oraz doskonałą postawą w obronie. Do tego świetne zawody rozgrywała Maja Ognjenović. - Nie można dobrze atakować, kiedy rozgrywająca źle wykonuje swoją pracę. W tym spotkaniu Maja zagrała na naprawdę wysokim poziomie - chwalił swoja podopieczną trener Terzić.

Pierwsza partia rozpoczęła się wyrównanie, ale szybko sprawy w swoje ręce wzięła Brizitka Molnar, wiodąc swoje koleżanki ku zwycięstwu. Na drugą partię Japonki wyszły w zmienionym składzie: w kwadracie rezerwowych pozostały Mai Yamaguchi i Saori Sakoda, a na parkiecie pojawiły się Yukiko Ebata i Maiko Kano. Gra układała się lepiej, Azjatki niwelowały różnice wypracowywane przez rywalki. Kimura wyrównała stan seta na 22:22, ale Molnar, Malagurski i Brakocević zakończyły partię. Debiutantki dobrze rozpoczęły trzecią odsłonę, ale ekipa z Kraju Kwitnącej Wiśni w końcu się obudziła. Nie na tyle jednak, by spóbować odmienić losy spotkania.

Japonia - Serbia

0:3 (20:25, 22:25, 18:25)

Japonia: Takeshita, Yamamoto, Yamaguchi, Araki, Kimura, Sakoda, Sano (libero) oraz Ebata, Kano, Nakamichi, Iwasaka, Shinnabe.

Serbia: Brakocević, Malagurski, Krsmanović, Molnar, Ognjenović, Rasić, Cebić (libero) oraz Vesović.

Tabela grupy L

Lp. <b>Drużyna<B> <b>P</b> <b>M</B> <b>Sety</b> <b>Ratio pkt</b>
1Serbia31:03:01.250
2Korea Płd.21:03:20.875
3Rosja10:12:31:039
4Japonia00:10:30.800

***

Grupa K

Przed kilkoma laty ten mecz z pewnością elektryzowałby wielu sympatyków siatkówki. W tym sezonie jednak starcie Brazylii z Kubankami nie wywołuje większych emocji. Drużyna z wyspy w niczym nie przypomina bowiem ekipy, która jeszcze niedawno zgłaszała swoje aspiracje do czołowych lokat w każdej międzynarodowej imprezie. W rywalizacji z Canarinhos było podobnie. Podopieczne Ze Roberto, bez względu na to czy na boisku pojawiła się pierwsza czy druga szóstka, dominowały nad rywalkami. Patrząc na grę podopiecznych Juana Gali Rodrigueza, trudno było sobie wyobrazić, że ten zespół dwukrotnie w swojej historii triumfował w rozgrywkach Grand Prix.

- Brazylia to zespół, który należy do światowej czołówki i ma wiele utalentowanych zawodniczek. Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy w stanie z nimi powalczyć. Sądzę, że w sobotę przeciwko Tajlandii zagramy dużo lepiej - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec reprezentacji Kuby, który nie chciał zbytnio komentować postawy swojego zespołu. Dużo bardziej zadowolony był Jose Roberto Guimaraes. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz w ataku i bloku. Zaczęliśmy dobrze, ale czekają nas jeszcze spotkania z Argentyną i Tajlandią. Tych ekip nie możemy zlekceważyć. Z Tajkami przed tygodniem zagraliśmy ciężkie spotkanie. Grają dobrze w obronie i jeśli chcemy je ponownie pokonać, musimy być maksymalnie skoncentrowani - przyznał opiekun reprezentacji Brazylii.

Kuba - Brazylia

0:3 (18:25, 13:25, 12:25)

Kuba: Salas, Palacio, Giel, Castañeda, Carcases, Silie oraz Borrell (libero) Cleger, Santos

Brazylia: Fabiana Claudino, Dani Lins, Thaisa Menezes, Fernanda Rodrigues, Mari Steinbrecher, Sheilla Castro oraz Fabi de Oliviera (libero) Tandara Caixeta, Natalia Pereira, Silva Juciely, Gonzaga Welissa, Fabiola

Reprezentacja Argentyny uległa Tajkom w 66 minut, ale wbrew pozorom pewnie rozpoczęła spotkanie, nie zważając na tłum kibiców gospodyń turnieju w Bangkoku. Zaczęły od dwupunktowego prowadzenia, które utrzymywały i stopniowo zbliżały się do potwierdzenia, że ich wygrane z Dominikankami i Kubankami to nie przypadek. Przy stanie 17:14 dla gości, gospodynie zaczęły odrabiać straty, wyrównały 18:18, by okazać się skuteczniejsze w końcówce. - Nigdy nie graliśmy przeciwko Argentynie, ale to zespół skoncentrowany na grze w obronie. Bardzo trudno jest wygrać pierwszą partię, gdy popełnia się zbyt wiele błędów. Ale otrzymaliśmy wsparcie kibiców i wróciliśmy do gry - komentował po spotkaniu trener Tajlandii Kiattipong Radchatagriengkai.

Rzeczywiście, powrót do dobrej dyspozycji był szybki i skuteczny. Kolejne dwie partie nie sprawiły bowiem Tajkom aż tylu problemów, w obu szybko odskoczyły na siedmiopunktową przewagę, którą jeszcze zwiększały. - Nie graliśmy dobrze, ale nasze treningi również nie były wystarczająco dobre, ponieważ dziewięć zawodniczek cierpiało na zatrucie pokarmowe i to wpłynęło na naszą postawę - tłumaczył porażkę trener Argentyny Horacio Bastit.

Tajlandia - Argentyna

3:0 (25:23, 25:15, 25:14)

Tajlandia: Thinkaow, Sittirak, Apinyapong, Hyapha, Tomkom, Kanthong, Pannoy (libero) oraz Chaisri, Buakaew (libero).

Argentyna: Nizetich, Fresco, Gildenberger, Sosa, Carlotto, Curatola, Gaido (libero) oraz Bortolozzi, Bosacci, Castigilione, Pereyra.

Tabela grupy K

Lp. <b>Drużyna<B> <b>P</b> <b>M</B> <b>Sety</b> <b>Ratio pkt</b>
1Brazylia31:03:01:744
2Tajlandia31:03:01.442
3Argentyna00:10:30.693
4Kuba00:10:30.573

Współpraca: Anna Dmochowska

Źródło artykułu:
Komentarze (0)
ZOBACZ TAKŻE