16 września 2011 roku minie 6 lat od tragicznej śmierci Arkadiusza Gołasia. Dziewiątego września bieżącego roku odbyła się w częstochowskiej hali Polonia VII impreza memoriałowa poświęcona pamięci siatkarza AZS-u i reprezentacji Polski. W jedynym pojedynku zawodów Tytan AZS Częstochowa przegrał z Fartem Kielce 0:3. Wydarzenie to było okazją do wspomnień związanych z tym przedwcześnie zmarłym siatkarzem. Kilku jego byłych kolegów z siatkarskich parkietów opowiadało portalowi SportoweFakty.pl jak zapamiętali tego wspaniałego sportowca. Arkadiusz Gołaś, gdyby żył miałby dzisiaj 30 lat. W AZS-ie, z którym wywalczył trzykrotnie wicemistrzostwo Polski i raz trzecie miejsce, grał w latach 2000-2004. W 2004 roku przeniósł się do Włoch, gdzie przez rok reprezentował barwy Edibasso Padwa. W kolejnym sezonie miał występować w Lube Banca Macerata, jednak tragiczny w skutkach wypadek samochodowy na austriackiej autostradzie koło Klagenfurtu uniemożliwił mu realizację tego i innych planów życiowych.
Tak Arkadiusza Gołasia wspominali jego koledzy z siatkarskich parkietów.
Dawid Murek, aktualnie gracz Tytana AZS-u, występował z Arkadiuszem Gołasiem w akademickiej drużynie w sezonie 2000/2001. Gołaś przybył do Częstochowy z MKS -u MOS Wola Warszawa, a Murek po zakończonych rozgrywkach odszedł do Panathinaikosu Ateny. Obaj siatkarze byli również razem na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach, gdzie Polacy zostali sklasyfikowani na 5 miejscu, po ćwierćfinałowej porażce z późniejszym mistrzem olimpijskim Brazylią. - O ile sobie przypominam nasze pierwsze spotkanie miało miejsce w AZS-ie. Gdy przyszedł do klubu był bardzo młodym, dobrze zapowiadającym się zawodnikiem. Atutem sportowym, który dał się od razu zauważyć u Arka była niesamowita skoczność. Wiedziałem, że prędzej czy później jego talent eksploduje i stanie się wielkim siatkarzem. Kolejny okres naszej wspólnej gry, to reprezentacja i udział w Igrzyskach Olimpijskich. Powołanie do kadry Polski było zwieńczeniem jego dobrej gry i stale czynionych postępów. Piąte miejsce, które wywalczyliśmy w Atenach odebraliśmy wtedy jako spory sukces, ponieważ dla nas liczył się przede wszystkim sam udział w turnieju olimpijskim. To było ogromne przeżycie i spełnienie młodzieńczych marzeń - powiedział Dawid Murek.
Grzegorz Kokociński, obecnie siatkarz Farta Kielce. W AZS-ie Częstochowa występował w latach 1998-2005. Przez cztery sezony wspólnie z Gołasiem reprezentował barwy Akademików. - Arek był bardzo skromnym, miłym, sympatycznym i pracowitym człowiekiem. Miałem z nim bardzo dobry kontakt. Gdy przyszedł do Częstochowy dostał praktycznie od razu szansę gry w pierwszym zespole i ją wykorzystał. Później swój talent rozwijał w reprezentacji i we Włoszech. Gdyby żył, zapewne do chwili obecnej byłby czołową postacią reprezentacji - wspominał Grzegorz Kokociński.
Grzegorz Wagner, były trener i siatkarz częstochowskiej drużyny, obecnie szkoleniowiec Farta Kielce. Z Gołasiem grał w AZS-ie w sezonie 2001/02. - Pamiętam Arka jako takiego grzecznego, cichego, bardzo skromnego i inteligentnego chłopaka. Myślę, że nawet był aż za skromny jak na sportowca z takimi umiejętnościami. Był to zawodnik o wspaniałych parametrach siatkarskich. Dobrze się stało, że trafił do Częstochowy, bo w tym mieście jest coś takiego, że młodzi siatkarze, którzy tu przychodzą bardzo szybko wypływają na szerokie wody. Szkoda, że odszedł tak wcześnie, bo do dzisiaj byłby na pewno podporą reprezentacji - mówił Grzegorz Wagner.
Jakub Oczko, aktualnie siatkarz AZS-u. Z Gołasiem występował w akademickich barwach przez cztery sezony. - Moja znajomość z Arkiem datuje się już od czasów kadry juniorów i kadetów. W 2000 roku przyszliśmy razem do AZS-u. Przez cztery lata wspólnie z Arkiem wynajmowaliśmy mieszkanie, można powiedzieć, że byliśmy ze sobą bardzo zżyci. Arek był strasznie ambitnym człowiekiem, jak już się za coś brał to robił to z pełnym zaangażowaniem i było pewne, że odniesie sukces. Dla niego nie było półśrodków, chciał być zawsze najlepszy w tym co robił - powiedział Jakub Oczko.
Andrzej Szewiński, były siatkarz i prezes klubu AZS-u Częstochowa, od 2007 roku senator VII kadencji. W AZS-ie grał z Gołasiem w sezonie 2000/2001. - W czasie, gdy Arek przychodził do klubu ja byłem kapitanem zespołu. Wtedy właśnie dołączyła do zespołu grupa młodych zawodników: Jakub Oczko, Michał Bąkiewicz i Arkadiusz Gołaś. Dało się od razu zauważyć, że drzemie w nim ogromny talent. Jego ogromnym atutem była skoczność i zasięg. Potrafił zawisnąć nad siatką, rozejrzeć się i skierować piłkę w dowolne miejsce pola przeciwnika.To był wspaniały człowiek i waleczny siatkarz, wszyscy go lubili, zarówno koledzy z zespołu jak i kibice. O jego wielkich możliwościach i umiejętnościach świadczy choćby to, że pozyskała go jedna z najlepszych włoskich drużyn - Lube Banca Macerata. Godnie reprezentował AZS i kadrę Polski na arenach międzynarodowych. Na zawsze zostanie w naszych sercach, to był prawdziwy azetesiak - wspominał Andrzej Szewiński.