ME: Złoty medal nie dla nas - relacja z meczu Włochy - Polska

Niestety, polscy siatkarze nie obronią tytułu mistrzów Europy. O złoty medal będą walczyć Włosi, którzy przez całe spotkanie grali dobrze, ale w końcówce trzeciego seta popełniali błędy, których nasi reprezentanci nie potrafili wykorzystać. Marzenia o obronie tytułu straciliśmy w zaledwie półtora godziny... Jednak w niedzielę biało-czerwonych czeka walka o brąz.

W tym artykule dowiesz się o:

Najmocniejszymi punktami w grze Włochów jest zagrywka i atak, co udowadniali od pierwszych piłek. Nasi reprezentanci rozpoczęli trochę nerwowo i nie wykorzystywali dobrych sytuacji, przez co rywale mieli dwa "oczka" przewagi. Na pierwsze prowadzenie biało-czerwoni wyszli po bloku na Ivanie Zajcewie (7:8). Wydawało się, że uspokoiło to naszą grę, utrzymywaliśmy inicjatywę punktową, ale walka nadal była zacięta, a Łukasz Żygadło podejmował dobre wybory na rozegraniu.

Za dobrym atakiem szła lepsza dyspozycja w innych elementach, ale w niektórych akcjach Polakom brakowało dokładności, przez co Włosi przeważali na parkiecie. Andrea Anastasi poprosił o czas przy stanie 22:20, ale nie zmienił obrazu gry swoich podopiecznych, którzy nie zdołali wygrać premierowej odsłony.

Od początku drugiego seta nasi reprezentanci psuli ataki, przez co tracili punkty, a rywalom znacznie ułatwiali grę, jednocześnie komplikując własną. Nie mogli skończyć żadnej piłki i przegrywali już 6:10. Rozgrywający podejmował złe decyzje, a atakujący nie potrafili poprawić jego błędów. Niemoc w polskich szeregach pogłębiała się.

Na boisko wszedł Grzegorz Kosok, który zmienił Piotra Nowakowskiego, i pociągnął grę ku lepszemu. Dzięki skutecznej krótkiej zrobił przejście po serii błędów, a dobrą zagrywką utrudnił przyjęcie Włochom. Doprowadziliśmy do remisu 13:13. W szeregach rywali bardzo dobrze dysponowany był Michał Łasko, na którym nawet najmniejszego wrażenia nie robił polski blok. Trzy punkty straty źle wpłynęły na biało-czerwonych, którym zdarzały się szkolne błędy. Ostatecznie przegrali różnicą czterech "oczek".

Bartosz Kurek zdobył punkt, atakując z szóstej strefy, co dało wszystkim kibicom nadzieję, że ten zawodnik w końcu zacznie grać (1:3). Włosi popełniali błędy, ale nie mogliśmy liczyć jedynie na ich złe zagrania, gdyż w tym meczu prezentowali się bardzo dobrze. Po raz pierwszy Łasko został zatrzymany dopiero w trzeciej partii! Pytanie, które zadawali sobie wszyscy polscy kibice było bardzo proste - czy nasi reprezentanci się podniosą? Jednak odpowiedź była już trudniejsza.

Biało-czerwoni utrzymywali inicjatywę punktową mimo popełnianych błędów taktycznych, jak zagrywka na Andreę Bariego, jednego z najlepszych libero na świecie. Gdy wypracowywaliśmy sobie dwupunktowe prowadzenie, Włosi grali na takim samym poziomie, ale własne błędy naszych reprezentantów dawały im szanse na wypracowanie przewagi, których nie mogli zmarnować. Takim sposobem z wyniku 12:14 stał się 17:14. Wiara w przedłużenie pojedynku malała.

Nieobliczalnym elementem jest blok, który zafunkcjonował w najbardziej odpowiednim momencie, dzięki czemu zniwelowaliśmy straty i powróciliśmy do gry. Jednak aby wygrać tego seta należało wyjść na prowadzenie, w czym pomagali nam rywale atakując w aut. Były to pojedyncze błędy, a Polacy nie byli w stanie pójść za ciosem. Spotkanie zasłużenie zakończył Michał Łasko. Przegraliśmy nie tylko mecz, ale również marzenia o obronie tytułu mistrzów Europy.

Włochy - Polska

3:0 (25:22, 25:21, 25:20)

Włochy: Dragan Travica, Michał Łasko, Emanuele Birarelli, Luiggi Mastrangelo, Cristian Savani, Ivan Zajcew, Andrea Bari (libero) oraz Simone Parodi.

Polska: Łukasz Żygadło, Jakub Jarosz, Marcin Możdżonek, Piotr Nowakowski, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Grzegorz Kosok, Mateusz Mika.

W niedzielę biało-czerwoni od godziny 15 będą walczyć o brązowy medal z przegranym z meczu Rosja - Serbia (początek w sobotę o godzinie 18).

Źródło artykułu: