PlusLiga najlepsza na świecie? Wyjątkowy rok dla polskiej siatkówki przechodzi do historii

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Niedawno była ligą mistrzów świata i Europy, teraz już śmiało można powiedzieć o niej najlepsza liga na świecie. PlusLiga weszła na kosmiczny poziom i ma za sobą najlepszy rok w historii polskiej siatkówki klubowej.

Europejska dominacja

PlusLiga przyzwyczaiła nas do wielkich emocji w walce o mistrzostwo kraju, a od kilku lat także do wysokiej pozycji na arenie międzynarodowej. Gdy w maju 2023 roku ZAKSA Kędzierzyn-Koźle sięgała po trzeci z rzędu tytuł Ligi Mistrzów, na dodatek pokonując w wielkim finale Jastrzębski Węgiel, wydawało się, że takie osiągnięcie będzie ciężko przebić. Rok 2024 pod względem sukcesów polskich zespołów w europejskich pucharach okazał się jeszcze bardziej przełomowy.

Po raz pierwszy w historii biało-czerwone drużyny uczestniczyły w trzech europejskich finałach. Mało tego, w dwóch z nich sięgnęły po zwycięstwo. Pasmo sukcesów rozpoczął PGE Projekt Warszawa, który triumfował w najniższym rangą Pucharze Challenge. Warszawianie w meczu o trofeum pokonali włoską Vero Volley Monzę.

Po wygraną drugiego w hierarchii europejskich rozgrywek Pucharu CEV sięgnęła z kolei Asseco Resovia Rzeszów. Zespół z Podkarpacia w finale pokonał niemiecki , zapisując się na kartach polskiej ligowej siatkówki jako pierwszy klub z takim trofeum. Biało-czerwonego akcentu nie zabrakło także w najbardziej prestiżowych rozgrywkach, a za sprawą Jastrzębskiego Węgla po raz czwarty z rzędu mogliśmy oglądać polską drużynę bijącą się w finale Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"

Tego najcenniejszego trofeum tym razem zespół z Polski jednak nie wygrał. W najważniejszym meczu sezonu jastrzębianie musieli uznać wyższość włoskiego Itasu Trentino. Choć do pełni szczęścia zabrakło tego jednego elementu, nie da się zaprzeczyć, że jeszcze niedawno nikt nawet nie marzył o trzech polskich klubach walczących o najważniejsze laury w Europie.

Obsada godna Oscara

Sukcesy na arenie międzynarodowej i znakomity poziom PlusLigi sprawiły, że stała się ona obowiązkowym przystankiem dla światowej klasy zawodników. Dodatkowo z siatkarskiej mapy wypadła bardzo konkurencyjna finansowo liga rosyjska. Te czynniki sprawiły, że w polskich drużynach nie brakuje mistrzów olimpijskich, świata i Europy, którzy przybywają zarówno ze słynnej Serie A, jak i rozwijającej się japońskiej V.League.

W tym roku serca kibiców skradły przede wszystkim wielkie transfery reprezentantów Polski. Na ligowe podwórko po pięciu latach powrócił Bartosz Kurek, który japońską Wolfdogs Nagoya zamienił na ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Autorem największej bomby transferowej była jednak Bogdanka LUK Lublin, pozyskując jednego z najlepszych siatkarzy na świecie - Wilfredo Leona.

Nie zabrakło też zagranicznych hitów, w których można wyróżnić między innymi przyjście Aarona Russella do Aluron CMC Warty Zawiercie. Amerykański przyjmujący, który w siatkarskim CV ma występy w topowych zespołach z Włoch i Japonii, nie krył zachwytu polską ligą.

- To, co w Zawierciu stworzyli trener, klub oraz kibice, jest czymś wyjątkowym. Tutaj każdy kocha siatkówkę i wspiera drużynę. (...) PlusLiga jest nawet lepsza niż się spodziewałem. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że to obecnie najlepsza liga na świecie - mówił po starcie sezonu w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Opinia Russella nie jest odosobniona. Podzielił ją między innymi Wilfredo Leon w wywiadzie dla "Wprost". - Organizacyjnie czy sportowo, sądzę, że w tej chwili w PlusLidze jest lepiej niż we Włoszech. W Polsce masz więcej drużyn, w meczach, z którymi musisz uważać. Nie będziesz miał łatwo na boisku. Jeśli nie zagrasz wystarczająco dobrze, z odpowiednią mocą, to rywale cię podbiją i za chwilę wykorzystają swoją szansę - podsumował wicemistrz olimpijski z Paryża.

Hale wypełnione po brzegi

Wielkie gwiazdy i wyrównany poziom, który możemy oglądać niemal w każdej kolejce ligowych zmagań, przyciągają kibiców. Mecze pierwszej rundy fazy zasadniczej sezonu 2024/2025 obejrzało ponad 270 tysięcy osób, co daje średnią 2289 na mecz. To pozwala realnie myśleć o pobiciu dziesięcioletniego rekordu frekwencji, który wynosi 553 tysięcy kibiców w sezonie.

Co ciekawe już teraz każdy z klubów PlusLigi może pochwalić się większą frekwencją niż w ubiegłej edycji rozgrywek. Najwięcej kibiców gromadzą spotkania Bogdanki LUK Lublin, gdzie fanów przyciąga między innymi osoba Wilfredo Leon. Wypełnione hale nie dotyczą jednak tylko zespołów z czołówki, w pierwszej trójce znajdują się także zajmujący niższe pozycje w tabeli Indykpol AZS Olsztyn oraz Cuprum Stilon Gorzów.

Takie liczby robią wrażenie, szczególnie że wszystkie spotkania są również transmitowane w Polsacie Sport. Nie zniechęca to jednak kibiców do przychodzenia na hale. Nie robią tego także natłok spotkań i czasem nietypowe godziny spowodowane wymogami telewizji. Niewiele rozgrywek może pochwalić się takim zainteresowaniem, które jak widać, cały czas rośnie.

Czy może być lepiej?

PlusLiga kapitalnie wykorzystała swój potencjał, stając się w ostatnich latach najlepszą ligą na świecie. Czy długo będzie trzeba czekać na kolejne sukcesy na arenie europejskiej? Patrząc na poziom rozgrywek o mistrzostwo Polski, zdecydowanie nie. Szansa na powtórkę będzie chociażby w obecnym sezonie.

Grające w Lidze Mistrzów Jastrzębski Węgiel, Aluron CMC Warta Zawiercie oraz PGE Projekt Warszawa w trwającej fazie grupowej nie przegrały jeszcze żadnego spotkania. W rozgrywkach Pucharu CEV broniąca tytułu Asseco Resovia Rzeszów jest już w ćwierćfinale, a w Pucharze Challenge tej samej sztuki dokonała Bogdanka LUK Lublin. Biało-czerwone zespoły mają po swojej stronie wszystko, aby po raz kolejny zapisać się w historii europejskiej siatkówki.

Poziom, który prezentują polskie kluby, już jest kosmiczny, a może być jeszcze wyższy, szczególnie że od kolejnego sezonu plusligowe rozgrywki powrócą do formuły czternastu drużyn. To oznacza jeszcze większą rywalizację i walkę o kolejnych zawodników z topu, których na grę w najlepszej lidze na świecie nie trzeba długo namawiać.

Kinga Filipek, WP Sportowe Fakty

Komentarze (1)
avatar
RobertW18
31.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
P. Filipkówna rzuca wiele słów, ale... 1) Jednak w zawodach drużyn z różnych miast Europy to nie polski zespół wygrał, ale włoski. 2) Pochwały zawodników występujących w drużynach polskich nie Czytaj całość