Środowy pojedynek na Podpromiu był całkowicie jednostronny. Zespół Lausanne UC nie miał w nim właściwie nic do powiedzenia. Tym trudniej zrozumieć, jak to się stało, że Asseco Resovia Rzeszów przegrała tydzień temu aż dwa sety ze Szwajcarami. - Wiedzieliśmy przed tym meczem, jakie błędy popełniliśmy tydzień temu. Wówczas w pewnym momencie nasza motywacja osłabła, ale w rewanżu nie było już z tym problemu. Byliśmy odpowiednio zmotywowani i skoncentrowani od początku do końca - tłumaczył Marko Bojić.
Kibice cieszą się, gdy ich ulubiona drużyna spotyka na swojej drodze łatwego rywala. Okazuje się jednak, że gdy przeciwnik jest dużo słabszy, to staje się to pewnego rodzaju pułapką. Stąd też wzięły się kłopoty drużyny Andrzeja Kowala podczas meczu rozgrywanego w Lozannie. - Nasze problemy z motywacją wynikły z tego, że nasi przeciwnicy nie byli zbyt wymagającym rywalem. Zawsze patrzy się na to, kto jest po drugiej stronie siatki. Zwraca się uwagę na to, czy to jakiś dobry zespół czy słaby. Myślę, że wraz z kolejnymi meczami nasza gra ustabilizuje się i to pomoże w wyeliminowaniu przestojów, jakie przytrafiły się nam w pierwszym meczu - wyjaśnił przyjmujący Resovii.
Kolejnym rywalem rzeszowskiej drużyny będzie Tytan AZS Częstochowa. Jak siatkarz z Czarnogóry ocenia ten zespół? - Na pewno będzie to bardziej wymagający przeciwnik, a więc czeka nas trudne spotkanie. Jednak uważam, że z meczu na mecz gramy coraz lepiej, więc możemy oczekiwać naszego zwycięstwa - ocenił Bojić.
Cytowany zawodnik nie miał dotychczas zbyt wielu okazji do gry w meczach PlusLigi. Swoją szansę, podobnie jak kilku innych zawodników, otrzymał za to w rozgrywkach europejskich. - Cieszę się, że wyszedłem w pierwszej szóstce i zagrałem całe spotkanie. Jestem zadowolony z tego, co pokazałem w tym meczu, choć stać mnie na jeszcze lepszą grę. Wciąż chcę udoskonalać swoje umiejętności i pokazywać to później na boisku - zapewnił przyjmujący rzeszowskiego klubu.