Drużyna z Lubina sezon 2011/2012 rozpoczęła bardzo dobrze. Na inaugurację po emocjonującym pojedynku, w pięciu setach pokonała ona innego beniaminka I ligi - KPS Jadar Siedlce. Dobry start i ciekawe transfery miały sprawić, iż Miedziowi z Lubina bez problemu znajdą się w pierwszej ósemce. - Naszym celem jest zakwalifikowanie się do play-off i nie ma tu za bardzo znaczenia z którego miejsca - potwierdzał nowy gracz beniaminka, Paweł Szabelski. Dobrą dyspozycję podopieczni Dominika Fristera potwierdzili tydzień później w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie po walce okazali się minimalnie słabsi od wyżej notowanej drużyny GTPS.
Po dobrym początku w drużynie beniaminka zaczął się mały kryzys. Zespół z Lubina przegrał trzy kolejne mecze w tym jedno w Pucharze Polski z GTPS Gorzów Wielkopolski 0:3. - Zły jestem po tym spotkaniu. Zawodnicy przeszli obok meczu. W ogóle nie podjęli walki. Pierwszy set był całkowicie przestany na parkiecie. W perspektywie ligowej potyczki ze Ślepskiem, na pewno wygrana w pucharze dałaby nam moc psychologiczną. Niestety, będę musiał z drużyną poważnie porozmawiać. Bo można przegrać mecz, ale nie w tak beznadziejnym stylu jak dzisiaj - powiedział po pucharowej potyczce, trener Dominik Frister, na oficjalnej stronie internetowej Cuprum MUNDO Lubin.
Mimo zwycięstwa z Jokerem Piła za trzy punkty, w obozie Miedziowych nie ma powodu do radości. W 6. kolejce spotkań beniaminek bez walki oddał spotkanie w Bielsku-Białej z miejscowym BBTS. Zdobycie 46. punktów w trzech setach, chwały ekipie z Lubina na pewno nie przynosi. W następnej serii gier lubinian czeka ponownie bardzo ciężkie zadanie. Wówczas beniaminek na własnym parkiecie rywalizować będzie ze Stalą Nysa, która w rozgrywkach spisuje się bardzo dobrze a w swoich szeregach ma miedzy innymi znanego z ekstraklasowych parkietów: Piotra Łukę czy Krzysztofa Andrzejewskiego.
Beniaminek z Siedlec, który zajął miejsce w I lidze mężczyzn Jadaru Radom, po sześciu rozegranych kolejkach ma na swoim koncie tylko jedną wygraną i aż pięć porażek. Szczególnie bolesna była przegrana na własnym parkiecie ze Ślepskiem Suwałki. Siedlczanie mimo, iż prowadzili już 2:0, to nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Na pewno KPS Jadar Siedlce, podobnie jak inni beniaminkowie płaci frycowe za swoje małe doświadczenie na tym szczeblu rozgrywek. Mimo wszystko nikt z włodarzy siedleckiej ekipy nie przypuszczał, iż będzie tak ciężko rywalizować na I-ligowych parkietach.
Tym bardziej, iż zespół z Siedlec, przed sezonem dokonał solidnych wzmocnień. Do drużyny dołączyło między innymi czterech zawodników z Jokera Piła, którzy w poprzednim sezonie w lidze prezentowali się więcej niż przyzwoicie. Mowa o Radosławie Zbierskim, Witoldzie Chwastyniaku, Mateuszu Jasińskim i Jakubie Kowalczyku, którzy mieli zapewnić walkę drużynie z Siedlec walkę o pierwszą ósemkę. - Jesteśmy beniaminkiem i naszym celem jest pewne utrzymanie. Nie potrafię powiedzieć które miejsce zajmiemy, ale mogę zapewnić naszych kibiców, że w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo - zapewniał przed sezonem Wojciech Ranecki, rozgrywający KPS.
W następny weekend siedlczan czeka mecz o sześć punktów. Wówczas beniaminek rywalizować będzie z młodą drużyną Jokera Piła. Zespół z Piły, który był przed sezonem skazywana na pożarcie, niespodziewanie w tabeli plasuje się wyżej niż KPS Jadar Siedlce. Będzie to szczególnie spotkanie dla wspomnianych już czterech nowych graczy siedleckiej drużyny, którzy jeszcze niedawno prezentowali barwy Jokera. Siedlczanie muszą to spotkanie wygrać, gdyż w przypadku porażki sytuacja ekipy z Mazowsza zrobi się bardzo zła.
Z pewnością największym rozczarowaniem wśród nowych drużyn na zapleczu PlusLigi jest KA Wanda Instal Kraków. Zespół trenera Grzegorza Silczuka z dorobkiem zaledwie pięciu punktów zamyka tabelę w I lidze. - W sezonie 2011/2012 chcemy walczyć o co najmniej pierwszą czwórkę. Ze wsparciem naszych sponsorów chcemy namieszać w tej stawce - mówił z pełnym przekonaniem szkoleniowiec. Po sześciu rozegranych kolejkach słowa trenera krakowian wydają się być abstrakcją. Beniaminek w tegorocznych rozgrywkach spisuje się bardzo słabo. W ostatnim ligowym spotkaniu, drużyna Wandy nie sprostała zespołowi z Będzina i przegrała 3:1. Ekipa z Grodu Kraka z pewnością może mieć do siebie duże pretensje o dwa pierwsze sety, w których zdobyła łącznie 27 oczek.
Jeśli miało być tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Wydawało się, iż przyjście do zespołu, Bartosza Mischke, Łukasza Szablewskiego czy Damiana Dominika, pozwolili drużynie rywalizować co najmniej o pierwszą ósemkę w lidze. Niestety dla krakowian rzeczywistość okazała się brutalna. Mimo wzmocnień, przeskok między II ligą a zapleczem PlusLigi jest w tej chwili dla ekipy Grzegorza Silczuka zbyt duży. Na dodatek beniaminek z Krakowa wcale nie ma łatwego terminarzu. Wandę w najbliższych trzech kolejkach czekają spotkania ze Ślepskiem Suwałki, który znajduje się ostatnio w bardzo dobrej formie, Energetykiem Jaworzno i z liderem tabeli - Pekpolem Ostrołęka. Jeżeli drużyna z Krakowa nie poprawi swojej formy, to z pewnością będzie zmuszona toczyć ciężkie boje o utrzymanie na zapleczu PlusLigi.