Jedna z najlepszych włoskich przyjmujących wystąpiła w tym roku w cyklu World Grand Prix oraz mistrzostwach Europy, jednak jej dyspozycja była zauważalnie słabsza od tej, jaką zwykła prezentować Piccinini. Zawodniczka zamierzała odpocząć od gry na najwyższym poziomie, by wrócić do dobrej formy i pomóc kadrze Azurri w awansie do igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Po ostatnich badaniach okazało się, że przewlekłe zmęczenie Francesci Picinnini ma poważniejsze, medyczne podłoże.
- Niewątpliwie było wiele nieporozumień w mojej sprawie, mimo to problem był wciąż ten sam: czułam się źle fizycznie, byłam wciąż zmęczona i nie wiedziałam, dlaczego. Z tego, co wiemy dzisiaj, na 99 procent wynika to z powodu problemów z tarczycą. Teraz będę musiała odbyć leczenie i mam nadzieję, że po nim znów będę mogła grać najlepiej jak potrafię - oznajmiła na łamach portalu volleyball.it Piccinini.
Przyjmująca powiedziała także o swoich, nagle zmienionych przez wiadomość o chorobie, planach na przyszłość: - Moim celem jest Londyn, dlatego muszę przezwyciężyć wszystkie trudności i podejmować ważne decyzje. To zdrowie jest najważniejsze, dlatego nie mogę szybko dołączyć do koleżanek z kadry. Teraz, gdy znam przyczynę, czekam na odpowiednią kurację, która pozwoli mi wrócić na parkiet. Słyszałam wiele plotek, ale chcę podkreślić, że nie odmówiłam gry w reprezentacji, ponieważ jej nie chciałam, ale z powodu mojego złego stanu zdrowia.
Początkowo decyzja Piccinini wywołała burzę we włoskich mediach, do słów siatkarki odniósł się sam trener Włoszek Massimo Barbolini, który uznał postawę swojej zawodniczki za nie do przyjęcia.