Gabriela Wojtowicz: Nie chciałybyśmy, aby nasz trener był siwy i łysy

Horror swoim kibicom zgotowały siatkarki BKS-em Aluprof, które z Impel Gwardią Wrocław wygrały dopiero po tie-breaku, choć prowadziły już 2:0. - Chwała Bogu, że wygrałyśmy - mówi Gabriela Wojtowicz.

Siatkarki BKS-u Aluprof Bielsko-Biała zdecydowanie wygrały dwa pierwsze sety z Impel Gwardią Wrocław. Potem stało się jednak coś, czego w drużynie BKS-u nikt się nie spodziewał. Gwardzistki zaczęły prezentować się zdecydowanie lepiej i to one zwyciężyły w kolejnych dwóch setach. Ostatecznie jednak, w tie-breaku, szalę zwycięstwa na swoją stronę przechyliły zawodniczki Aluprofu. - Chwała Bogu, że wygrałyśmy to spotkanie 3:2. Wiadomo, jak mówi przysłowie - kto nie wygrywa 3:0 przegrywa 2:3. Dzięki Bogu w tym meczu się to nie sprawdziło - mówiła po meczu Gabriela Wojtowicz, która zdobyła siedem punktów.

- Pierwsze dwa sety w naszym wykonaniu były takie, że na pewno nasz trener by sobie życzył, aby każdy nasz mecz tak wyglądał. Nie tylko jednak dwa sety, ale wszystkie trzy, które trzeba wygrać. W trzecim secie troszeczkę przysiadłyśmy, dałyśmy się rozegrać Gwardii. Niestety trwało to przez dwa sety. Dzięki Bogu już w tym tie-breaku się tak nie rozkręciły tylko my pociągnęłyśmy swoją grę i udało nam się zwyciężyć - dodała Wojtowicz.

Siatkarki BKS-u Aluprof problem miały zwłaszcza z Katarzyną Jaszewską, która dla Impel Gwardii zdobyła aż 24 punkty. - Byłyśmy na to przygotowane. Wiemy, że Kasia jest jedną z lepszych zawodniczek w Gwardii. Starałyśmy się ją zablokować, zatrzymać tak, jak mogłyśmy i wyeliminować jakoś przyjęcie. Jest to zbyt doświadczona zawodniczka, żeby się tak łatwo poddała - skomentowała zawodniczka BKS-u.

Spotkanie z Gwardią na ławce trenerskiej bardzo przeżywał Mariusz Wiktorowicz, opiekun drużyny Aluprofu. - Nasz trener ma do nas takie zaufanie, że niedługo podda się tym emocjom, które nas nakręcają i nie będzie się aż tak denerwował. Nie chciałybyśmy, aby był siwy i łysy - żartowała po meczu Gabriela Wojtowicz.

Komentarze (0)