A to właśnie z pozycją libero największy problem miał od początku sezonu trener Mariusz Wiktorowicz. Kontuzja Agaty Sawickiej pokrzyżowała plany szkoleniowca, stąd klub awaryjnie sprowadził do Bielska-Białej młodziutką Darię Michalak z SMS-u Opole. Zatrudnienie zawodniczki okazało się kompletnym niewypałem, a przesunięcie na tę pozycję Karoliny Ciaszkiewicz również nie było najszczęśliwszym rozwiązaniem.
Drużyna Aluprofu grała od początku sezonu chimerycznie, a trener Wiktorowicz często rotował składem. W tej sytuacji w trakcie dłuższej przerwy w rozgrywkach klub rozglądał się za potencjalnymi kandydatkami do gry w BKS-ie na pozycji libero. Zatrudniono aż dwie nowe siatkarki - Magdalenę Banecką i reprezentantkę USA Tamari Miyashiro. Ta pierwsza od razu wskoczyła do pierwszego zestawienia Aluprofu. Jej doświadczenie boiskowe było widać w ostatnich dwóch meczach drużyny z Bielska-Białej, która wygrała 3:1 z Tauronem MKS i 3:2 z Impel Gwardią.
W sytuacji, gdy szkoleniowiec BKS-u miał potencjalnie cztery libero do dyspozycji, zdecydował się z dwóch zawodniczek - przynajmniej na razie - zrezygnować. Magdalenę Matusiak "odesłano" do PLKS-u Pszczyna, gdzie trenerem jest Dariusz Luks - były asystent Wiktorowicza w Aluprofie, a z usług Darii Michalak zrezygnowano rozwiązując z nią kontrakt. Matusiak z pokorą przyjęła decyzję klubu, natomiast młodziutka Michalak miała sporo pretensji do włodarzy BKS-u.
Do całej sytuacji odniósł się na łamach naszego portalu trener Wiktorowicz, który ze spokojem przyjmuje ostre słowa byłej zawodniczki BKS-u. - Dla mnie i dla jej koleżanek, z którymi miała przyjemność grać, wygląda to tak, że poniosły ją trochę emocje. Dostała możliwość trenowania w dobrym klubie, z dobrymi zawodniczkami. Było widać jednak brak ogrania siatkarki na tym poziomie. I dlatego też podjęliśmy takie, a nie inne ruchy - stwierdził Wiktorowicz dla portalu SportoweFakty.pl.
Podobnie jak Matusiak, również Michalak klub proponował grę w Pszczynie, gdzie trenerem jest były asystent Wiktorowicza w BKS-ie, Dariusz Luks. Aluprof współpracuje bowiem z pierwszoligowym PLKS-em. - My ze swojej strony umożliwiliśmy jej treningi, i przy jej dużej chęci, także możliwość grania w I lidze. Jak się okazało, te chęci były zbyt małe, aby podjęła rękawicę i występowała w I lidze. Mogłaby się ogrywać i zdobywać dalsze doświadczenie. A takie żale to troszeczkę na zbyt dużych emocjach. Myślę, że powinno to być troszkę w drugą stronę. Miała możliwość i szansę trenowania w BKS-ie, i powinna teraz zrobić wszystko, żeby wrócić do nas jako zawodniczka doświadczona, ograna, bo tutaj nikt przed nią drogi nie zamyka. Troszeczkę poszła w innym kierunku, górę wzięły emocje. Myślę, że z perspektywy czasu będzie trochę inaczej na to patrzyła i wyciągnie z tego wnioski. Myślę, że wraca chyba teraz do Opola, bo była wypożyczona do nas - dodał szkoleniowiec brązowych medalistek mistrzostw Polski.
W przypadku Magdaleny Matusiak decyzja o oddelegowaniu zawodniczki do PLKS-u Pszczyna była jak najbardziej zrozumiała, bowiem w rywalizacji z Banecką czy Miyashiro nie miała by realnie patrząc większych szans na grę. W Pszczynie warunki do rozwoju dla niej są dobre, a siatkarka zdążyła już zagrać w dwóch spotkaniach swojej nowej drużyny. - Magda Matusiak taką samą miała możliwość, jak Daria. Wystąpiła już w meczach zespołu z Pszczyny. Będzie mogła grać, ogrywać się i o to chodziło. Daria wybrała inną drogę i cóż, będziemy ją obserwować i zobaczymy, jak będzie dalej toczyła się jej przygoda z siatkówką. Magda wybrała bardzo rozsądne rozwiązanie i być może w przyszłości znów będzie grała w ekstraklasie - tłumaczy Wiktorowicz.