Trzy powody do radości Wojtowicz

Niedzielny mecz pomiędzy BKS-em Aluprof a Organiką Budowlanymi Łódź był szczególny dla jednej osoby, mianowicie dla środkowej Gabrieli Wojtowicz. Zawodniczka BKS-u obchodziła 23-urodziny i mogła cieszyć się z sukcesu drużyny oraz statuetki dla MVP. - Lepszego prezentu chyba nie mogłam sobie wymarzyć - powiedziała szczęśliwa solenizantka portalowi SportoweFakty.pl.

Paweł Sala
Paweł Sala

Środkowa BKS-u Aluprof Gabriela Wojtowicz była najlepszą zawodniczką spotkania przeciwko Organice Budowlanym Łódź. Siatkarka w niedzielę sprawiła sobie znakomity prezent urodzinowy. Jej drużyna odniosła czwarte z rzędu zwycięstwo w rozgrywkach PlusLigi Kobiet, a jej samej przypadła w udziale statuetka dla najlepszej zawodniczki meczu. Wojtowicz nie ukrywała swojego szczęścia. - Dokładnie, lepszego prezentu chyba nie mogłam sobie wymarzyć. Jestem mega szczęśliwa - przyznała uradowana siatkarka specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl.

Bielski zespół znakomicie zagrywał w niedzielnym meczu, na co zwróciła uwagę Wojtowicz. Z kolei ona sama brylowała na środku siatki. - Gdyby nie zagrywka, to nie byłoby tak łatwo na bloku. Wiadomo, że odrzuciłyśmy dziewczyny z Łodzi od siatki i to pozwoliło nam na swobodne ustawienie bloku. To się jedno z drugim wiąże. Myślę, że zagrywka naprawdę bardzo dużo nam dała - przyznała 23-letnia siatkarka.

Zespół z Bielska-Białej w trzecim secie wyszedł z niemałych opresji. Przegrywając już 21:24 odrobił straty i zapewnił sobie wygraną w partii, a później również w czwartej odsłonie. - Wiadomo, po wyciągnięciu takiego seta człowiek jest tylko uskrzydlony i na następną partię wychodzi tak pozytywnie nakręcony, że po prostu przeciwnikowi jest ciężko się odnaleźć. Szczególnie, gdy też prowadzi, a przegrywa. My na szczęście byliśmy po tej drugiej stronie, więc jest się z czego cieszyć - wyjaśniała Wojtowicz.

Środkowa BKS-u wróciła wspomnieniami do meczu poprzedniego, z Impel Gwardią Wrocław, który bielszczanki wygrały 3:2, choć prowadziły już 2:0. - Pewnie, że było nam szkoda. Jak się wygrywa dwa sety, to już tak niewiele brakuje do końcowego sukcesu. Tym bardziej, że wrocławianki szczerze powiedziawszy - nie urażając oczywiście dziewczyn - nie grały jakoś rewelacyjnie. Miałyśmy zwycięstwo i trzy punkty podane na tacy. Nie potrafiłyśmy po to sięgnąć. Wiadomo, że szkoda, ale ważne też, że mamy dwa "oczka" - stwierdziła Wojtowicz w rozmowie z naszym portalem.

Bohaterka niedzielnego spotkania - zdobyła w sumie 14 punktów, na bardzo dobrej skuteczności w ataku (10/13) oraz cztery "oczka" blokiem - myślami jest już powoli przy kolejnym starciu, tym razem na inaugurację pucharu CEV z Iller Bankasi Ankara. - Musimy już myśleć, bo niewiele nam czasu zostało. Praktycznie jutro po południu trening, we wtorek trening, a w środę już gramy. Nie jest w zasadzie dużo tego czasu na przygotowanie. Będziemy bazować na tym, co już jakoś tam wypracowałyśmy w trakcie tej przerwy i w czasie meczy - zapewniła Wojtowicz.

Już jutro bielskie siatkarki mają mieć odprawę przed pierwszą konfrontacją z Turczynkami. - Jeszcze nie miałyśmy odprawy. Myślę, że jutro mamy pierwszą odprawę, także będziemy mieć więcej wiadomości o tych dziewczynach - wyjaśniła.

Bielszczanki chcą korzystnie zaprezentować się w rozgrywkach pucharowych. Po dwóch sezonach spędzonych w Lidze Mistrzyń zagrają wprawdzie o szczebel niżej, lecz sam udział w pucharach ma swoją wartość. - Jesteśmy wprawione w bojach. Grałyśmy praktycznie teraz mecze co trzy dni, więc mam nadzieję, że to zadziała na naszą korzyść - zapewniła zawodniczka Aluprofu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×