Debiutancki mecz w Lidze Mistrzyń z pewnością zapadnie w pamięci zarówno zawodniczkom jak i kibicom Atomu Trefla Sopot. Szwajcarki od początku narzuciły bardzo szybkie tempo i bez większych przeszkód wyszły na sześciopunktowe prowadzenie (10:4). Podopieczne trenera Alessandro Chiappiniego bardzo szybko wróciły do gry zmniejszając dystans do rywalek do zaledwie jednego punktu (12:13). Pomimo dopingu niewielkiej grupki polskich kibiców zawodniczki z Sopotu nie były w stanie się przełamać co wykorzystały gospodynie, które bardzo szybko odbudowały swoją przewagę (20:15). Tym razem Szwajcarki nie dały sobie wydrzeć prowadzenie i dzięki mądrej i skutecznej grze wygrały pierwszą partię 25:19.
Sopocianki drugą partię zaczęły od bardzo spokojnej gry i po raz pierwszy na ich twarzach pojawił się uśmiech, w czasie gdy zawodniczki z Zurychu w każdą akcję były zmuszone wkładać znacznie więcej sił niż w poprzednim secie. Poprawa nastroju i gry nie była jednak wystarczająca. Pomimo usilnych starań to gospodynie były na prowadzeniu. Grały one bardzo ofiarnie w obronie co dawało im wiele okazji do kontrataków. Dodatkowo w kluczowych momentach ważne punkty na swoje konto dopisywały blokujące, w czasie gdy w Atomówki miały olbrzymie problemy z ustawieniem skutecznego bloku.
Na drugiej przerwie technicznej Volero prowadziło już 16:9. Trener Chiappini starał się uspokoić swój zespół, jednak jego rady nie przynosiły żadnych pozytywnych efektów, w czasie gdy po drugiej stronie siatki grające na luzie i bez presji gospodynie spokojnie powiększały swoją przewagę która urosła aż do dwunastu punktów (21:9). Wprawdzie Atomówki zdołały w końcówce seta zniwelować część strat zmuszając Svetlane Ilic do poproszenia o przerwę, to jednak zwycięstwo zawodniczek z Zurychu w tej partii było nieuniknione.
W szeregi drużyny Volero wdarło się widoczne rozluźnienie. Na przerwie zawodniczki razem z trenerką oprócz omawiania taktyki zajmowały się jedzeniem ciastek. Postawione pod ścianą Sopocianki rozpoczęły trzeciego seta od bardzo odważnych ataków co przyniosło efekt w postaci trzypunktowego prowadzenia (8:5). Ta niewielka przewaga wprowadziła spokój w szeregi Atomu Trefla, co z kolei przełożyło się na bardzo dobrą grę. Kiedy na zagrywce pojawiła się Neriman Ozsoy przewaga przyjezdnych urosła do dziewięciu punktów (16:7). Tak wysokiej przewagi Atomówki już nie roztrwoniły i przedłużyły swoje szanse na zwycięstwo w całym meczu.
Rozpędzone Sopocianki i zmotywowane porażką w poprzedniej partii gospodynie rozpoczęły czwartego seta od walki punkt za punkt. Z czasem jednak na prowadzenie wyszły przyjezdne, które z każdą akcją prezentowały się coraz lepiej w obronie. Duże znaczenie miała także ich postawa na zagrywce. Mocne i agresywne serwy wielokrotnie uniemożliwiły gospodyniom wyprowadzenie ataku. Bardzo cenne punkty w bloku zapisała na swoje konto Corina Ssuchke-Voigt, która razem z Megan Hodge sprawiała coraz więcej problemów zawodniczkom z Zurychu. Atomówki dopięły swego i pomimo bardzo słabej postawy w dwóch pierwszych partiach doprowadziły do tie-breaka.
Mogłoby się wydawać, że rozpędzone zawodniczki z Sopotu bez najmniejszych problemów wygrają piątego seta i zapiszą na swoje konto pierwsze zwycięstwo w Lidze Mistrzyń. Zawodniczki z Zurychu nie zamierzały jednak oddawać bardzo cennych punktów bez walki i od początku robiły wszystko aby pokrzyżować plany Sopociankom jednak tuż przed zmianą stron to przyjezdne miały po swojej stronie dwa punkty przewagi. W tie-breaku każdy punkt i błąd ma znacznie większą wagę niż w poprzednich partiach. Młode Szwajcarki nie były w stanie w kluczowych momentach przełamać bloku Atomu Trefla i popełniły zbyt wiele prostych błędów co zaowocowało ich porażką w tym secie jak i całym meczu
Volero Zurych - Atom Trefl Sopot 2:3 (25:19, 25:14, 14:25, 15:25, 9:15)
Volero Zurych: Zivkovic, Petrovic, Granvorka, Sazhina, Alajbeg, Onyejekwe, Rosic (libero) oraz Mihajlovic, Malesevic, Tabunscic, Wigger
Atom Trefl Sopot: Glass, Hodge, Fernandez, Ozsoy, Kozuch, Maj (libero) oraz Saad, Sieczka, Bełcik, Świeniewicz