Final Six LŚ: Pierwsze złoto dla Amerykanów!

Jak przystało na spotkanie finałowe, stało ono na wysokim poziomie. O wygranych w poszczególnych setach decydowały dosłownie niuanse. Tym razem minimalnie lepsi od rywali okazali się Amerykanie. I tak oto reprezentacja Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy odniosła triumf w Lidze Światowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Serbia - USA

1:3 (24:26, 25:23, 23:25, 22:25)

Składy zespołów

Serbia: Grbić, Bjelica, Podrascanin, Miljković, Janić, Nikić, Samardzić (libero) oraz Kovacević, Bojović, Starović.

USA: Ball, Lee, Millar, Priddy, Salmon, Stanley, Lambourne (libero) oraz Hoff, Touzinsky, Gardner.

Wielki finał rozpoczął się od trzypunktowego prowadzenia graczy z Ameryki Północnej. Najpierw skutecznie zaatakował Riley Salmon, następnie punkt z przesuniętej krótkiej zdobył David Lee, a trzecie oczko dał swoim rodakom Ryan Millar po wykonaniu asa serwisowego w trzeci metr boiska. Dopiero w czwartej akcji punkt dla Plavich zdobył Ivan Miljković. Niestety, potem pomylili się kolejno Novica Bjelica i Bojan Janić, zwiększając przewagę USA do czterech oczek (1:5). Wraz z kolejnymi akcjami przewaga Amerykanów zaczęła topnieć. Zagrywkę w aut posłał Lloy Ball, a chwilę później dwoma skutecznymi atakami popisał się Miljković (4:6). Przed pierwszą przerwą techniczną podopieczni Hugh McCutcheon’a popełnili dwa błędy, a blok na Salmonie dał Serbom jednopunktowe prowadzenie (8:7). Po krótkiej przerwie przewaga zaczęła być po stronie Plavich, którzy wykorzystali błędy przeciwników i po atakach Miljkovicia i Nikicia wyszli na prowadzenie, 13:9. Niesamowite pojedynki na siatce toczyli ze sobą Miljković z Priddym, z których zwycięsko wychodzili na przemian. 16 punkt i czteropunktowe prowadzenie podczas drugiej przerwy technicznej zapewnił Serbom ich kapitan, Nikola Grbić. Wysłuchawszy rad szkoleniowca, Amerykanie zaczęli odrabiać straty. Trzy punkty Salmona sprawiły, że przewaga reprezentantów Serbii została zniwelowana do 1 oczka (17:16). Następnie dwie udane akcje graczy z Ameryki Północnej zwieńczone zdobyciem punktów (18:18), wymusiły na serbskim szkoleniowcu wzięcie czasu dla swojej drużyny. Przerwa nie przyniosła pożądanych efektów, gdyż od razu po niej asa serwisowego posłał Riley Salmon. Jednakże w kolejnej akcji ten zawodnik się pomylił i nastał remis, po 19. Od tego momentu po obu stronach siatki rozgorzała walka punkt za punkt. Żadna z drużyn nie była w stanie wyjść na chociażby dwupunktowe prowadzenie. Szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na druga stronę. W końcu piłkę setową mieli w górze Amerykanie, a ostatni punkt podarował im myląc się w ataku, Milos Nikić.

Druga odsłona spotkania rozpoczęła się niezwykle wyrównanie. W końcu w finale spotkały się dwie najlepsze drużyny, a walka toczyła się o każdy, jakże cenny, punkt. Zawiązała się wymiana ciosów: najpierw Lee, na co plasem odpowiedział Miljković. Następnie ponownie Lee i znów odpowiedź Miljkovicia (2:2). W kolejnych minutach meczu do akcji włączył się Clayton Stanley aby wyprowadzić swoją drużynę na jednopunktowe prowadzenie (5:6) jednakże nie do powstrzymania przez amerykański blok był Ivan „Groźny” Miljković. Na pierwszą przerwę techniczną z punktem przewagi nad rywalami schodzili podopieczni Hugh McCutcheon’a. Po wznowieniu gry w obozie Serbów widoczny był chwilowy zastój, co wykorzystali Amerykanie, kolejno punktowali: Priddy, Ball i znowu Priddy, ale tym razem w duecie z Davidem Lee zatrzymali serbską armatę (7:10). Wtedy też miała miejsce długa wymiana piłek, którą zakończył Marko Podrascanin. To jeszcze nie był ten właściwy dla Serbów moment na odrabianie strat, a reprezentanci Stanów Zjednoczonych nie zamierzali zwalniać tempa i co rusz punktowali. Druga przerwa techniczna to czteropunktowe prowadzenie Balla i spółki (12:16). Gdy gra została wznowiona Plavi zaczęli doganiać przeciwników. I ponownie niezawodny okazał się Ivan Miljković, a z pomocą mu ruszyli Novica Bjelica oraz Bojan Janić. Gdy na tablicy świetlnej ukazał się remis, po 18, szkoleniowiec USA poprosił o czas. Przerwa przyniosła pożądany skutek dopiero po chwili. Gdy set wkraczał w decydująca fazę Amerykanie prowadzili dwoma punktami (20:22). Jednakże gdy ma się przeciwko sobie takiego rywala, jakim okazała się Serbia, nawet 2 punkty przewagi na kilka piłek przed końcem seta, nie gwarantują zwycięstwa. I tak tez się stało. Najpierw zaatakował Nikola Kovacević, a chwilę później na pojedynczym bloku Ivan Miljković zastopował Rileya Salmona. 23, i ostatnie dla Amerykanów, oczko w tym secie zdobył Ryan Millar, a druga odsłona zakończyła się dwoma blokami Serbów.

Od początku trzeciego seta na boisku w miejsce Claytona Stanley pojawił sięGabriel Gardner, który już w pierwszych akcjach dał znać o sobie. Po fenomenalnych zagraniach Lloya Balla jego drużyna wyszła na prowadzenie (1:3), które utrzymała do przerwy technicznej, głównie za sprawą Williama Priddy’ego (5:8). Chociaż jeszcze przez pewien czas Amerykanie utrzymywali się na prowadzeniu, to wiadomym było, iż taki stan rzeczy długo w takim meczu potrwać nie może. Kilka błędów w połączeniu z wybornymi atakami Bjelicy czy Janicia, kosztowały Stany Zjednoczone utratę przewagi i doprowadziły do remisu, po 14. Wtedy też Hugh McCutcheon zmuszony był wziąć czas dla swojej drużyny. Na niewiele się to zdało, gdyż tuż po czasie dwa błędy popełnił Gabriel Gardner, którego po drugiej przerwie technicznej (16:15) zmienił Clayton Stanley. Serbowie zaczęli odjeżdżać rywalom i przy ich dwupunktowym prowadzeniu (20:18) szkoleniowiec USA musiał wykorzystać kolejną przerwę na żądanie. Tym razem poskutkowało. Najpierw sam Priddy, a potem do spółki z Davidem Lee, doprowadzili do kolejnego remisu, po 20. Na odpowiedź Serbów nie trzeba było długo czekać: Bojan Janić zdobył dla swoich rodaków 21 oczko. Jednakże w trzech kolejnych akcjach punktowali wyłącznie Amerykanie, doprowadzając tym samym do piłki setowej (21:24). Okazji do postawienia kropki nad „i” nie wykorzystał William Priddy posyłając piłkę w aut. Co nie udało się Priddy’emu, udało się Stanleyowi, który zakończył trzecią partię.

Podrażnieni porażką w poprzedniej odsłonie oraz perspektywą oddalającego się zwycięstwa Serbowie, czwartego seta rozpoczęli z wyraźnym animuszem i po kilku minutach gry prowadzili, 5:2. Trzypunktową przewagę dowieźli do pierwszego time-out’u, w czym pomogli im nieco Amerykanie, popełniwszy kilka błędów. Po wznowieniu gry to Plavi wciąć prowadzili i nie pozwalali sobie wyrwać sterów z rąk. Siatkarze z Ameryki Północnej próbowali dojść rywali z mniejszym lub większym szczęściem, ale Serbowie nie dawali za wygraną. Druga przerwa techniczna to prowadzenie 16:13 po udanym ataku Miljkovicia. Po przerwie dwa punkty z rzędu zdobył Ryan Millar, co nie mogło obejść się bez interwencji ze strony Igora Kolakovicia, który poprosił o czas. Dwupunktowe prowadzenie Serbów zaczęło wymykać się im z rąk, głównie za sprawą Stanleya i Priddy’ego. W końcówce seta Amerykanom udało się doprowadzić do remisu, po 20. Końcówka partii bezapelacyjnie należała do Claytona Stanley, który zdobył w niej trzy, decydujące punkty. Do ostatecznego szczęścia Amerykanów przyczynił się Nikola Kovacević, który w ostatniej akcji wpadł w siatkę, co zapewniło wygraną w meczu przez zawodników Hugh McCutcheona. Amerykanie po raz pierwszy w historii swoich występów w Lidze Światowej stanęli na najwyższym stopniu podium.

Komentarze (0)