Podział punktów nad morzem - relacja ze spotkania Lotos Trefl Gdańsk - Fart Kielce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po ponad sześciotygodniowej przerwie na parkiet ERGO Areny wróciły rozgrywki PlusLigi mężczyzn. Trójmiejscy kibice, głodni zwycięstw Lotosu Trefla, opuszczali halę z podniesionymi głowami. Drużyna z Gdańska okazała się bowiem lepsza od kieleckiego Farta i zgarnęła dwa punkty.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek spotkania obfitował w skuteczne ataki z obu stron. W gdańskiej drużynie w elemencie tym brylował zwłaszcza Matti Hietanen. Po pierwszej przerwie technicznej drużyna gospodarzy zaczęła powoli uciekać "Farciarzom". Kiedy na lewym skrzydle piłkę w aut posłał Xavier Kapfer, zrobiło się 12:8 dla Trefla. Jednak Kielczanie w błyskawicznym tempie odrobili straty i doprowadzili do wyrównania - 13:13. Kolejne trzy punkty padły łupem Gdańszczan, którzy popisywali się efektownymi blokami. Po chwili na tablicy świetlnej znów widniał remis - 17:17. W decydującej fazie seta lepsi okazali się podopieczni Grzegorza Rysia, który wygrali premierową partię do 22.

Druga odsłona była na starcie bliźniaczo podobna do pierwszej. Grzegorz Łomacz dobrze prowadził grę swojego zespołu, dzięki czemu Trefl utrzymywał jednopunktową przewagę. Po przeciwnej stronie parkietu nie najlepiej radził zaś sobie Pierre Pujol. W oczy rzucało się przede wszystkim jego słabe zrozumienie z atakującym, Markusem Nilssonem. Wobec tego trener Wagner zdecydował się zastąpić Francuza Michałem Kozłowskim. Manewr ten szybko przyniósł oczekiwany skutek, bowiem Fart odrobił straty i wyszedł na prowadzenie 14:13. Szwedzki "wieżowiec" w końcu zaczął dostawać dobre piłki i kończył atak za atakiem. Przewaga Kielczan systematycznie rosła. Po udanej zagrywce Rafała Buszka wynosiła ona już pięć punktów - 21:16. Gospodarze nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych rywali i w tym secie musieli uznać ich wyższość.

Trzecią partię Trefl otworzył prowadzeniem 4:0. Przewaga gdańszczan mogła być jeszcze większa, lecz juniorski błąd popełnił bardzo dobrze grający do tej pory Artur Augustyn. Środkowy Lotosu szybko zrehabilitował się jednak za nieudane zagranie, najpierw skutecznie atakując, a chwilę później udanie blokując. Z pozytywnej strony prezentował się też Mikko Oivanen, po którego zbiciu gospodarze uciekli na sześć "oczek" - 9:3. Gdańszczanom udawało się unikać przestoju, dzięki czemu cały czas utrzymywali wysoką przewagę - 16:9. Choć trener Wagner starał się ratować sytuację zmianami, to jakość gry Farta nie zmieniała się. W ostateczności Kielczanie zostali zmiażdżeni do 14.

Kolejny set rozpoczął się od dominacji gości, którzy budowali swoją przewagę dzięki błędom własnym przeciwnika. Atak z lewego skrzydła Kapfera zapewnił Fartowi prowadzenie 8:3. Francuski przyjmujący spisywał się w tym meczu bardzo dobrze i rzadko dawał się zablokować. Podopieczni Grzegorza Rysia nie potrafili wyjść z marazmu. Na drugiej przerwie technicznej przegrywali 16:9 i ich marzenie o zwycięstwie za trzy punkty coraz szybciej się oddalało. Treflowi nie udało się już wyjść z dołka i Fart doprowadził do tie-breaka.

Decydująca odsłona układała się dobrze dla gospodarzy, którzy dzięki skutecznej grze Finów zyskali kilkupunktową przewagę i przy zmianie stron prowadzili 8:5. Fart nie zamierzał odpuszczać i walczył do samego końca. Lepsi okazali się jednak gdańszczanie i to oni zgarnęli dwa punkty.

Lotos Trefl Gdańsk - Fart Kielce 3:2 (25:22, 20:25, 25:14, 16:25, 15:10)

Trefl: Hietanen, Łomacz, Oivanen, M.Kaczmarek, Wołosz, Augustyn, B.Kaczmarek (libero) oraz Wilk, Vdovin, Szczurek

Fart: Zniszczoł, Buszek, Kapfer, Pujol, Kamiński, Nilsson, Żurek (libero) oraz Kozłowski, Król, Pawliński

MVP: Matti Hietanen

Źródło artykułu: