Przypomnijmy, że siedlecki zespół zajął w I lidze miejsce Jadaru Radom, który wycofał się z siatkarskich rozgrywek. Włodarze ekipy z Mazowsza wiedzieli, że trzeba koniecznie wzmocnić drużynę, aby mogła ona spokojnie rywalizować na tym szczeblu rozgrywek. Do KPS-u Jadar Siedlce przyszli przed sezonem między innymi: doświadczony Witold Chwastyniak, przyjmujący Radosław Zbierski, środkowy Jakub Kowalczyk czy atakujący Jakub Bucki. Zakontraktowanie graczy z przeszłością I-ligową miało zapewnić ekipie z Siedlec pewne utrzymanie i znalezienie się po rundzie zasadniczej w pierwszej ósemce.
Początek sezonu nie był udany dla drużyny z Siedlec. W pierwszych sześciu spotkaniach ekipa z Mazowsza wygrała zaledwie jeden mecz. Wówczas z dorobkiem 5 punktów beniaminek zajmował dalekie 11. miejsce na zapleczu PlusLigi. - Myślę, że brakuje niektórym naszym zawodnikom trochę ogrania i doświadczenia. Wiadomo, że po Pile mamy najmłodszy zespół w lidze. Brakuje też konsekwencji, szczególnie w końcówkach nie wytrzymujemy i popełniamy proste błędy. Zamiast się bardziej zmotywować, to popełniamy właśnie te błędy - mówił w rozmowie z naszym portalem Wojciech Ranecki, rozgrywający KPS Jadar Siedlce.
Następnie siedlczanie rozgrywali spotkanie z Jokerem Piła. Był to najlepszy mecz w wykonaniu drużyny Witolda Chwastyniaka w tym sezonie. W zespole beniaminka było widać chemię między zawodnikami. Na dodatek siedlczanie cały czas nękali rywali swoją mocną zagrywką. - Siedlecki zespół prezentował się bardzo dobrze. My niestety od początku oddawaliśmy łatwe punkty rywalom i tak graliśmy do końca. Było to gładkie zwycięstwo gospodarzy - oceniał spotkanie Mateusz Majcherek, libero Jokera Piła. Od tego momentu KPS Jadar wygrywał wszystkie spotkania w lidze rozgrywane na własnym parkiecie. Zarówno z AZS Stalą Nysa, MCKiS Energetykiem Jaworzno jak i Cuprum Mundo Lubin siedlczanie odnieśli zwycięstwo 3:2.
- Wszystkie nasze porażki leżą w głowach - podkreśla Witold Chwastyniak (fot. Łukasz Haznar)
Dużym minusem pierwszej rundy rozgrywek w wykonaniu beniaminka była postawa w spotkaniach wyjazdowych. Siedlczanie na obcych parkietach zgromadzili zaledwie jeden punkt. - Wszystkie nasze wyjazdowe porażki leżą w głowach. Następuje brak wiary w swoje umiejętności, brak wiary w zwycięstwo. To się nie powinno zdarzyć i musimy to wyeliminować - analizuje Witold Chwastyniak, grający trener beniaminka. Również kibiców KPS-u niepokoić może strata jednego punktu w każdym z trzech ostatnich spotkań przed własną publicznością. - Może nam brakować tych straconych punktów. Trzeba zaznaczyć, iż w głupi sposób je tracimy. Wydaje się, że spokojnie wygramy mecz za trzy punkty, jednak poprzez te wspomniane nasze błędy musimy się dzielić punktami z przeciwnikami. Musimy koniecznie coś z tym zrobić - analizuje Ranecki.
Mimo wszystko siatkarze z Siedlec z optymizmem przystąpią do rozgrywek w nowym roku. Korzystny terminarz sprawia, że siedlczanie mają duże szanse na zakwalifikowanie się do pierwszej ósemki. - Po nowym roku będziemy mieli dobry układ gier. Jedziemy do Wielunia, gdzie powinno nam się dobrze grać. Później mamy dwa ważne spotkania na własnym parkiecie: z GTPS Gorzów Wielkopolski i Wandą Instal Kraków. Liczymy w tych spotkaniach na zwycięstwa. Musimy wygrywać z tymi zespołami, które są obok nas w tabeli - analizuje Jakub Kowalczyk, środkowy beniaminka. Z pewnością zwycięstwo nad GTPS Gorzów Wielkopolski oraz Wandą Instal Kraków znacznie przybliży ekipę z Mazowsza do upragnionego celu.
Przed nowym rokiem w drużynie beniaminka zaszły dwie zmiany kadrowe. Do zespołu dołączył libero Damian Kaniowski, który występował między innymi przez trzy sezony w Pekpolu Ostrołęka i rozgrywający Łukasz Makowski, były zawodnik Avii Świdnik czy MOS Wola Warszawa. Natomiast kontrakt z siedleckim zespołem rozwiązali Łukasz Wroński oraz Paweł Kowal. Szkoleniowiec KPS-u Jadar Siedlce zapewnił, że nie będzie dalszych ruchów kadrowych.