Pierwsza partia ćwierćfinałowego spotkania Pucharu Polski zaczęła się od nierównej gry obu zespołów. ZAKSA w końcówce straciła chłodną głowę i popełniała proste błędy, co bez skrupułów wykorzystywali gracze Delecty Bydgoszcz. - Zaczęliśmy troszkę nerwowo. Nie było takiego luzu na boisku. Spowodowało to kłopoty na początku spotkania - powiedział po meczu Serhiy Kapelus. Po porażce w premierowej odsłonie Krzysztof Stelmach zdecydował się na zmiany. Na parkiecie pojawił się między innymi ukraiński przyjmujący.
Zawodnik nie zmarnował szansy danej mu przez szkoleniowca. Kapelus kończył wiele ataków, a w obronie uwijał się jak mało kto. - Długo czekałem na swoją szansę. Ciężko jest zastąpić takiego zawodnika jak Samik, bo gra bardzo dobrze. Nie spodziewałem się, że dzisiaj pojawię się na boisku. Kiedy dostałem szansę, starałem się wykorzystać ją jak najlepiej - tłumaczył przyjmujący. Jego zdaniem kluczowy w całym pojedynku był set trzeci. - Po wygraniu tej partii grało nam się o wiele łatwiej - dodał.
Awans do półfinału rozgrywek nie jest jeszcze przesądzony. Oba zespoły mają szansę na awans, chociaż w lepszej sytuacji są zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla. ZAKSIE do szczęścia brakuje dwóch wygranych setów. - Mam nadzieję, że rewanżowe spotkanie też wygramy. Wszystko jednak zależy od naszej postawy. Jeśli zagramy to co potrafimy, to jestem przekonany, że zwyciężymy. Nie można jednak nie wziąć pod uwagę postawy naszych przeciwników. Gramy na obcym terenie, a jak wiadomo w Bydgoszczy zawsze gra się ciężko. Wierzę w to, że awansujemy do półfinału Pucharu Polski - zakończył Serhiy Kapelus.