Nawet przez moment w meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski, Impel Gwardia Wrocław nie zagroziła zespołowi Tauron MKS Dąbrowa Górnicza. Przyjezdne pokazały, że ostatnie niepowodzenie w lidze było tylko wypadkiem przy pracy i wrocławianki wręcz zmiotły z parkietu. Niebawem jednak te dwie drużyny, także we Wrocławiu, spotkają się w PlusLidze Kobiet. - Musimy już wygrać. To wstyd przed własną publicznością. Mam nadzieję, że na pewno nie będzie powtórki z rozrywki tylko się zrewanżujemy. Trzeba zmienić nastawienie, podejść do tego z chłodną głową. Może już będziemy w troszeczkę pełniejszym składzie i wtedy już powinno być dobrze - powiedziała Marta Haładyn, rozgrywająca Impel Gwardii.
Drużyna prowadzona przez Rafała Błaszczyka boryka się z wieloma kontuzjami. Gwardzistki są mocno przetrzebione przez urazy. W tej chwili jedyną rozgrywającą w Impel Gwardii jest właśnie Haładyn. W każdym spotkaniu musi więc ona przebywać na boisku w pełnym wymiarze czasowym. - Nie męczy mnie to. To taka rola. Co życie przynosi to trzeba wykonywać. Pokazałyśmy jednak charakter i walkę w ostatnich meczach ligowych. Te spotkania mogły się podobać. Obciążenie jest duże, ale jakby to nas nie usprawiedliwia, że tak gładko to się stało. Mam tu na myśli porażkę w Pucharze Polski. Akurat tak się złożyło, że kolejny mecz gramy z zespołem z Dąbrowy więc będzie okazja na rewanż, bo aż wstyd - powiedziała siatkarka portalowi SportoweFakty.pl.
Wrocławianki rozegrały ostatnio dobre zawody w ubiegłej kolejce PlusLigi Kobiet w Bielsku-Białej. Tym razem jednak poniosły wyraźną porażkę. - Mam nadzieję, że to wypadek przy pracy - podsumowała Haładyn.