Nawet przez moment w meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski, Impel Gwardia Wrocław nie zagroziła zespołowi Tauron MKS Dąbrowa Górnicza. Przyjezdne zdeklasowały swoje rywalki, rozwiewając jakiekolwiek wątpliwości, kto zasłużył no to aby udać się na turniej finałowy do Radomia. - Myślę, że trochę bez głowy, bez wiary w siebie, bez koncentracji zagrałyśmy ten mecz i dlatego tak to wyglądało. Pięć akcji było dobrze rozegranych, później dziesięć następnych było kiepskich w naszym wykonaniu. Ten mecz przeplatał więc dobre i złe akcje tylko tych drugich było nieco więcej - mówiła po meczu Aleksandra Krzos, libero drużyny z Wrocławia.
Wrocławianki w setach przegrały do 16, 18 i 14. Niebawem oba zespoły spotkają się ponownie i będą rywalizować w PlusLidze Kobiet. - Myślę, że postaramy się już drugi raz tak fatalnego meczu nie zagrać. Sądzę, że do tego następnego meczu ligowego podejdziemy z wyczyszczonymi głowami i na pewno bardziej skoncentrowane przystąpimy do tego spotkania. Myślę, że teraz będzie troszeczkę więcej czasu, żeby się zregenerować, spędzić więcej czasu na sali i potrenować, bo tych treningów i tak nie jest wiele przy takiej częstotliwości gry. Jeżeli poprawimy to co mamy poprawić, popracujemy nad swoimi głowami to sądzę, że może to być dobre spotkanie - powiedziała Krzos.
Drużyna prowadzona przez Rafała Błaszczyka cały czas zmaga się z wieloma urazami. Wiele Gwardzistek na skutek kontuzji jest niezdolnych do gry. - Na pewno bardzo brakuje wszystkich zawodniczek, które są kontuzjowane, także Kaśki Jaszewskiej. Nawet nie pamiętam od kiedy gramy tym samym składem. Chyba nawet od samego początku. Nie ma kim rotować, a dziewczyny wykonują tysiące skoków w tygodniu. Gramy co trzy dni w tygodniu, także sądzę, że trochę odpoczynku dziewczynom, które skaczą by się przydało. Ja nie będę narzekać, bo moja rola jest taka, a nie inna. Nie mówię, że za dużo się nie narobię... Kontuzjowane dziewczyny na pewno by się przydały. Ściskamy kciuki, żeby jak najszybciej wróciły do nas - zaznaczyło libero Impel Gwardii.
Wrocławianki zarzekają się jednak, że nie odpuściły meczu w Pucharze Polski, aby mieć więcej czasu na odpoczynek przed najbliższymi spotkaniami. - W tym kontekście nigdy nie myślałam o meczach pucharowych. Myślę, że bardzo byśmy chciały wziąć udział w finale i pojechać na ten weekend, aby zagrać jeszcze dwa mecze - skomentowała siatkarka drużyny z Wrocławia.
Już we wtorek zawodniczki Impel Gwardii zagrają w Challenge Cup kobiet z VFM Franches-Montagnes. - Jeżeli straciłyśmy szansę na Puchar Polski to sądzę, że postaramy się wykorzystać możliwość zdobycia pucharu w Europie. Wiem, że nasz sztab ma już materiały dotyczące tej drużyny, a my się dowiemy tego wszystkiego w swoim czasie. Na razie nie jest na to dobry moment, przed nami rozgrywki ligowe i na tym się koncentrujemy - zaznaczyła Krzos.
Teraz jednak wrocławianki przede wszystkim chcą właściwie zregenerować siły. - Myślę, że takiej pełnej regeneracji to na pewno nie będzie. To po pierwsze, a po drugie to sądzę, że w chwili obecnej najważniejsze dla nas jest to, żeby jednak popracować nad swoją głową. Dostałyśmy lanie, więc nastroje nie powinny, nie mogą być dobre w naszym zespole. Najważniejsze, żebyśmy się z tego podniosły i żebyśmy to zrobiły zespołem - tak, aby nikt indywidualnie nie zadbał o swoją głowę, tylko żebyśmy wszystkie razem postarały się podnieść na duchu - powiedziała portalowi SportoweFakty.pl Aleksandra Krzos.