Problemy zdrowotne Katarzyny Jaszewskiej to już historia

Jak ważną siatkarką dla Impel Gwardii Wrocław jest Katarzyna Jaszewska, nikogo do tego nie trzeba przekonywać. Najbardziej jest to widoczne, gdy tej zawodniczki nie ma na parkiecie i nie może pomóc swoim koleżankom. Przez ostatnie tygodnie wrocławianki musiały sobie radzić bez niej, jednak po kontuzji pleców nie ma już śladów, a Jaszewska nadal jest liderką swojej drużyny.

Pod koniec grudnia przyjmująca Impel Gwardii Wrocław, Katarzyna Jaszewska złapała bolesną kontuzję pleców i od tego czasu nie pojawiła się już przez dłuższy okres w barwach wrocławianek na parkiecie. Do gry wróciła dopiero na pierwszy mecz ze szwajcarskim zespołem VFM Franches-Montagnes w 1/8 Pucharu Challenge. Początkowo rozbrat z siatkówką miał trwać krócej, ale siatkarka chciała w pełni wyleczyć ten uraz. - Bardzo się cieszę, że już mogę występować w meczach, bo nie ukrywam, że ta przerwa się troszkę przedłużyła. Myślałam, że to trochę krócej potrwa. Niestety kręgosłup dawał mi się we znaki dosyć długo. Szczerze mówiąc to chodziło mi o to, żeby doprowadzić te plecy do takiego stanu, żeby było już wszystko ok. Nie chciałam wcześniej wracać, z lekkimi dolegliwościami, tylko pragnęłam załatwić sprawę na tip-top. Planowałam wrócić ze spokojną głowę. Doświadczenie nauczyło mnie, że trzeba kontuzję do końca wyleczyć, aby wrócić do zawodowego uprawiania sportu. Ze względu na to, że jest to naprawdę bardzo duży wysiłek, pogłębiają się mikrourazy i z powrotem się łapie kontuzję. Miałam dłuższą przerwę rzeczywiście, ale na pewno były ku temu podstawy, żeby ją zrobić. Teraz się dobrze czuję, mogę grać i trenować ze spokojną głową - wytłumaczyła Gwardzistka.

W ostatniej ligowej kolejce PlusLigi Kobiet, Impel Gwardia pokonała drużynę Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza, a Jaszewska była obok Katarzyny Mroczkowskiej najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu, zdobywając 22 punkty. - Bardzo cieszy takie zwycięstwo, naprawdę jestem taka szczęśliwa w tym momencie. To jest taki ciężki sezon, w którym mamy pod górę, że tego rodzaju zwycięstwa szczególnie cieszą. Będziemy jeszcze walczyły z zespołem z Piły o to, żeby znaleźć się na szóstej lokacie w lidze, a później to już jest wszystko możliwe. Myślę, że jeszcze pokażemy pazurki w tym sezonie. Wszyscy mają na to nadzieję i my także - powiedziała siatkarka po meczu z dąbrowiankami.

Żeby wrocławianianki zajęły tę wymarzoną 6. lokatę przed fazą play-off niezbędne jest zwycięstwo w ostatnim meczu z PTPS Piła i liczenie na porażkę Budowlanych Łódź w spotkaniu z Tauronem MKS. Jest to scenariusz jak najbardziej do spełnienia dla podopiecznych Rafała Błaszczyka. - Na pewno jest nadzieja na tę szóstą lokatę przed play-off, nie ukrywam tego. Teraz jedziemy do Piły, a to jest bardzo ciężki teren do grania, bo nam nie idzie tam szczególnie. Jednak mam nadzieję, że uda nam się wywieźć jakieś punkty. Jeżeli wygramy to zobaczymy co nam życie przyniesie, ponieważ również inne zespoły grają i to nie tylko od nas zależy końcowa klasyfikacja. Na pewno po tym zwycięstwie nie będziemy dziewiąte - zakończyła Katarzyna Jaszewska, uradowana triumfem nad Tauronem MKS.

Źródło artykułu: