Bydgoszczanie po wyjazdowym spotkaniu z Jastrzębskim Węglem wracają na swoją halę, choć przez ostatni tydzień Łuczniczka była zajęta przez mityng Pedros CUP. - Korzystaliśmy więc z hali na Glinkach i pobliskiej szkoły podstawowej. Jeśli chodzi o sprawy zdrowotne, to nie mamy większych problemów, poza zwykłymi przeziębieniami. Do składu wraca kontuzjowany Wojciech Gradowski, więc jesteśmy w komplecie - wyjaśnił opiekun Delecty.
Jak już wspomnieliśmy, do bydgoskiej drużyny powraca m.in Wojciech Gradowski. Zawodnik pauzował prawie dwa miesiące z powodu kontuzji palca. - Dopiero od trzech tygodni trenuję w miarę normalnie, choć nadal odczuwam bolesny uraz - wyjaśnił Gradowski. Mam nawet założoną specjalną protezę, ale nie przeszkadza mi to w ćwiczeniach. Na szczęście wszystkie spotkania tak się poukładały, że koledzy błysnęli formą.
Drugim z rekonwalescentów jest Marcin Wika. Doświadczony przyjmujący także w play-offach może być cennym wzmocnieniem Delecty. - Miałem naciągnięty jeden z mięśni, który wyłączył mnie kompletnie z treningów, choć nie było to nic groźnego. Do drużyny dołączyłem zaledwie na dwa dni przed meczem z Jastrzębskim Węglem, więc nie byłem jeszcze do końca przygotowany na pełny wysiłek. Jednak wówczas na wysokości zadania stanęli Anti Siltalla i Stephan Antiga - ocenił Wika.
Dla trenera Piotra Makowskiego ważne jest każde spotkanie. Nie tylko środowy pojedynek ze Skrą, ale także nie mniej ważna potyczka z Fartem Kielce. - Każdy poprzedni mecz był trudny, choć rywale z Olsztyna wysoko poprzeczki nie zawiesili. Zupełnie osobną historią będą widowiska z Fartem Kielce i Skrą Bełchatów. Chcemy korzystać z tego, że gramy na własnym parkiecie i przed własną publicznością. Wreszcie wszyscy nasi siatkarze są zdrowi i możemy myśleć tylko o przeciwnikach - podsumował Makowski.