W drodze na pojedynek z Indykpolem, siatkarze Lotosu zjedli obiad w hotelu "Anders" w Starych Jabłonkach. - Przeczuwałem, że będzie dobrze, bo jeszcze nigdy nie przegrałem wraz z drużyną Trefla spotkania po posiłku w "Andersie". Okazało się, że miałem rację. Z tego miejsca chciałbym jeszcze raz podziękować kierownictwu oraz obsłudze hotelu - zauważa Dariusz Luks, trener Lotosu Trefl Gdańsk.
Bardzo dobre spotkanie przeciwko olsztynianom rozegrał Mikko Oivanen. To jednak nikogo nie może dziwić, bo Fin należy do podpór Lotosu od początku sezonu. Oprócz niego, największą liczbę punktów dla Trefla zdobyli w tym meczu środkowi, co wskazywałoby na obranie taktyki ataku właśnie przez środek.
- Mieliśmy taki zamiar, bo nasi środkowi nie są jakimiś ułomkami. Wiedzieliśmy, że poradzą sobie w ataku i chcieliśmy to wykorzystać - wyjaśnia szkoleniowiec Lotosu.
Taktyka trenera zdała egzamin, bo środkowi jego zespołu zdobyli łącznie 24 punkty, z czego 13 z ataku. Resztę dołożyli blokiem. Dobre spotkanie rozegrała jednak cała ekipa z Gdańska.
- W składzie drużyny jest 14 zawodników i każdy z nich pracuje podczas treningów i spotkań na wspólny sukces. Podziękowania za zwycięstwo w Olsztynie należą się wszystkich siatkarzom Trefla - jednoznacznie stwierdza trener pochodzący ze Śląska. - Najważniejsza jest walka i dążenie do celu. W meczu z Indykpolem pokazała te walory cała moja drużyna i zapracowała sobie tym samym na zwycięstwo - dodaje Luks.
Atmosfera po przerwaniu pasma sześciu porażek z rzędu z pewnością poprawiła się zarówno wśród zawodników i trenerów, jak i działaczy.
- Prezes Wierzbicki przekazał gratulacje z okazji zwycięstwa i można było poczuć, że stało się coś ważnego. W Gdańsku jest zresztą sporo osób, które wspierają drużynę i mnie nie tylko wtedy, kiedy jest dobrze, ale również wtedy, kiedy po prostu nie idzie - kończy Dariusz Luks.