Magdalena Śliwa (kapitan Tauronu MKS-u Dąbrowy Górniczej): Mam przed oczami ostatni set dzisiejszego spotkania. Nie wiem, co sie stało, ze przegrałyśmy tę wygraną partię. Sopocianki pokazały, że trzeba wierzyć i walczyć do końca i to właśnie zrobiły dzisiaj. Cóż, rywalizacja zaczyna się od zera - przed nami dwa kolejne spotkania, w których będzie walka. Nie spuszczamy głów. Pokazałyśmy, że umiemy nawiązać walkę i wygrać. Jesteśmy bojowo nastawione i będziemy u siebie walczyć o zwycięstwa.
Izabela Bełcik (kapitan - Atomu Trefla Sopot): Cieszę się, że mogę dziś mówić jako druga. Wczoraj nie było tak pięknie, ładnie i przyjemnie. Rzeczywiście - z tego meczu będziemy pamiętać tylko ostatni set. Dla nas stało się coś dziwnego i szczęśliwego, bo chyba niewiele osób myślało, że przy fatalnym wyniku 0:8 odrodzimy sie i wygramy. Gratulacje dla dziewczyn, że trzymały nerwy na wodzy, że ręka im nie zadrżała i nie zepsuły nawet zagrywki. Cieszymy się i myślimy o kolejnych meczach.
Waldemar Kawka (trener Tauronu MKS-u Dąbrowy Górniczej): Gratuluję Atomowi zwycięstwa. Myślę, że wygrali zasłużenie. My w tej parze nie jesteśmy faworytami i wciąż są nim sopocianki. To prawda, chcieliśmy tu wygrać dwa mecze, ale nie udało się. Okazuje się, że w siatkówce każdy wynik jest możliwy do odrobienia. Cóż, do gry o mistrzostwo trzeba dorosnąć i żeby postawić kropkę nad "i" trzeba być mocnym psychicznie. Dla nas ten mecz zakończył się przy prowadzeniu 8:0 i wydawało nam się, że Sopot sam odda nam kolejne piłki. Nie wiem, czy skończyliśmy przy tej pogoni Sopotu choćby dwa ataki. Nie wiem też, czy zawiodła odporność psychiczna, czy też zmęczenie, bo doskwierało już ono niektórym zawodniczkom, na których opierała się cała gra. Jesteśmy trochę zdenerwowani, czujemy niedosyt i będziemy to rozpamiętywać. Mogę obiecać, że będziemy walczyć od pierwszej do ostatniej piłki. Dziś na fali jest Sopot, mają lekką przewagę, ale mam nadzieję, że nasze ściany nam pomogą i będzie równie interesująco. Raz jeszcze gratuluję.
Alessandro Chiappini (trener Atomu Trefla Sopot): Dziękuję bardzo za gratulacje. Na początku chciałbym przeprosić za sprzeczkę w kwestii jednej z piłek, jaka zdarzyła nam się podczas meczu. Cóż, jestem szczęśliwy, bo dziś graliśmy chyba trzy mecze w jednym i to wspaniale, że zdołaliśmy wygrać. Po pierwszym wygranym secie zacząłem się niepokoić, bo ostatnio zawsze kiedy łatwo wygrywamy pierwsza partię z Dąbrową, później przegrywamy mecz. W drugim i trzecim secie były sytuacje, gdy mieliśmy przewagę, ale w ostatniej chwili rywalki nas dochodziły. Tauron jest drużyną, która wyciąga z podłogi wszystkie możliwe piłki, znakomicie broni. Niekiedy było tak, że my wszystko zrobiliśmy perfekcyjnie, a oni bronili taki atak i piłka wracała na naszą stronę. Nasz przeciwnik jest drużyną bardzo zdyscyplinowaną taktycznie i ciężko się gra przeciwko nim. Mam nadzieję, że końcówka meczu oraz jego poziom i zabawa, jaką daliśmy tym wszystkim kibicom, podobały się. Chcę podziękować dziewczynom, bo odnalazły się w ciężkiej sytuacji po dwóch porażkach w setach wygranych na przewagi. Uwierzyły, że mogą wygrać. Sytuacja powtórzyła się w tie-breaku. Nie pamiętam, żebym przeżył albo widział coś podobnego. Wygraliśmy, bo bardzo mocno wierzyliśmy, że potrafimy to zrobić nawet przegrywając 0:8. Za to po spotkaniu dziewczynom podziękowałem i pogratulowałem. Na koniec gratuluję także Dąbrowie zagrania świetnego meczu.