Obrońca tytułu poza finałem - relacja z meczu Zenit Kazań - Trentino Volley

Rosyjskiemu zespołowi udał się rewanż za zeszłoroczny finał Ligi Mistrzów. O triumfie zawodników Zenitu zadecydowała siła ataku i bloku, który sprawił, że grali jak równy z równym. Jednak najważniejsza okazała się zagrywka, którą wgnietli Trentino w parkiet w czwartej partii.

Półfinałowe spotkanie było zarazem rewanżem za zeszłoroczny finał Ligi Mistrzów, w którym triumfowała włoska ekipa, tym samym broniąca tytułu najlepszej drużyny Europy. Trentino było więc faworytem konfrontacji, której dodatkowy smaczek dodawała osoba Osmany Juantoreny, który zapowiedział odejście z zespołu, a kontrakt prawdopodobnie podpisze właśnie z Zenitem.

Jak przystało na półfinał Ligi Mistrzów, siatkarze obu drużyn od początku grali na maksimum swoich możliwości, ale na parkiecie przeważało Trentino, które bardzo dobrze grało blokiem i atakiem. Jednak Zenit dotrzymywał kroku rywalom, którzy sami oddali prowadzenie po autowym ataku Mateja Kazijskiego. Podbudowało to pewność siebie rosyjskiego teamu, który utrzymywał swoją jednopunktową przewagę. Na parkiecie wyróżniał się Jewgenij Siwożelez, który radził sobie w każdej sytuacji i sprawiał kłopoty przyjmującym. Mocne ataki, ale również mądre kiwki były ozdobą partii, w której prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Emocjonująca końcówka, w której o zwycięstwie mogły zadecydować najdrobniejsze niedokładności. Zenit zdołał utrzymać jednopunktowe prowadzenie, dzięki któremu miał piłki setowe - aż trzy. Po ataku w siatkę Aleksandra Wołkowa setbol przeszedł we włoskie ręce. Jednak skończenie tej jednej akcji, dającej wygraną, okazywało się trudne. Udało się dopiero za szóstym razem, kontrę wykorzystał bowiem Kazijski.

Wygrana końcówka, która miała charakter małej wojny - mocne uderzenia, piłki po bloku spadające pod nogi atakującego - pozwoliła włoskiemu zespołowi rozpocząć drugą partię spokojnie uzyskując prowadzenie. W tej części spotkania Maksim Michajłow pozostawał trochę w cieniu Siwożeleza, ale w jednej z akcji najpierw przyjął wyrzucającą zagrywkę, a potem niemal bez problemu skończył atak. W szeregach Zenitu zaczynały pojawiać się proste błędy jak na ten poziom, jednak jeszcze przed drugą przerwą techniczną to samo dopadło włoski zespół. Dzięki temu czteropunktowa przewaga Trentino zmalała tylko do jednego "oczka" (13:14). Blok na Janie Stokrze, a potem dwa na Juantorenie sprawiły, że to rosyjska ekipa prowadziła 17:15. Te trzy akcje dały Zenitowi bardzo cenną przewagę, której rywale nie potrafili zniwelować. Władimir Alekno dokonał dobrej zmiany - na boisko wpuścił Aleksandra Gutsaljuka, który zdobył punkt w bloku i wyblokował piłkę, którą potem Zenit łatwo skończył. To w połączeniu z serwisem Wołkowa (który seta zakończył asem) zapewniło wygraną.

Wysoki triumf przełożył się na dobry początek, w którym wynik ustawiły dwa asy Michajłowa (8:5). Jednak znów Zenit dopadły błędy, które potrafili wykorzystać rywale i bardzo szybko doprowadzili do remisu. Spotkanie straciło trochę na dynamizmie przez niedokładne przyjęcie, ale zawodnicy ciągle ambitnie walczyli o każdą piłkę. Trentino prowadziło już dwoma punktami, gdy przy kolejnym przejściu w polu zagrywki pojawił się Michajłow, który znowu swoim serwisem przyczynił się do wyjścia na prowadzenie. Równie szybko włoski zespół doprowadził do wyniku, który oscylował w okolicach remisu. Dwa bloki na Kazijskim, po których Radostin Stojczew zdecydował się wziąć czas, dały Zenitowi bardzo dużą przewagę, mimo że wynosiła ona tylko dwa punkty. Spokojna gra oparta na kończeniu własnych akcji sprawiła, że trzy kroki jakie Zenitowi pozostawały do końca partii mogły być proste. Przekreślił to blok Mitara Djurisicia, ale na nic się to zdało, swojej szansy przy piłce setowej nie wykorzystał Cwetan Sokołow, który zaatakował w aut.

Zawodnicy Trentino musieli wygrać czwartą partię, by przedłużyć szanse na finał Ligi Mistrzów. Początkowo byli w stanie utrzymywać remisowy wynik, ale już po pierwszej przerwie technicznej Zenit odskoczył, po asie Nikołaja Apalikowa przewaga wynosiła już cztery punkty, a chwilę później dwie zagrywki Michajłowa sprowadziły obie ekipy na drugą przerwę techniczną (16:10). Zenit rozbił swoich rywali serwisem, włoska drużyna musiałaby wspiąć się na wyżyny, by doprowadzić do tie-breaka. Z każdą kolejną akcją stawało się jasne, że końca dobiegła jakaś mała era Trentino, które w tegorocznej Lidze Mistrzów znów miało triumfować i obronić tytuł. Tymczasem przegrali z Rosjanami, którzy wsparci byli Valerio Vermiglio. Ostatnia akcja oddała cały set - przy asie Michajłowa przyjmujący Trentino stali zrezygnowani.

Zenit Kazań - Trenitno Volley 3:1 (31:33, 25:20, 25:23, 25:17)

Zenit:
Vermiglio, Michaiłow, Wołkow, Apalikow, Bierieżko, Siwożelez, Obmoczajew (libero), Babiczew (libero) oraz Gutsaljuk, Czeremisin.

Trentino: Raphael, Stokr, Djurić, Birareli, Kazijski, Juantorena, Bari (libero), Colaci (libero) oraz Della Lunga, Sokołow, Żygadło.

Źródło artykułu: