Niezbyt wiele do powiedzenia mieli szkoleniowcy po pojedynku o 3. miejsce w Lidze Mistrzów sezonu 2011/2012. Entuzjazmu nie okazywał nawet szkoleniowiec zwycięzców - Radostin Stojczew. - Nie mam zbyt wiele do powiedzenia o tym spotkaniu. Cieszę się, że znaleźliśmy mobilizację i znów kończymy turniej z medalem - stwierdził bułgarski opiekun Trentino Volley.
Wtórował mu jego rodak, kapitan zespołu, Matej Kazijski. - Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Potrafiliśmy się zmobilizować i to cieszy - dodał jeden z najskuteczniejszych siatkarzy na parkiecie. W innym tonie wypowiadał się Bulent Kandemir. - Nie zagraliśmy tego, co potrafimy. Przegraliśmy, bo nie wykorzystaliśmy swojego potencjału - ocenił kapitan Arkasa Izmir.
Nieco szerzej o swoich przemyśleniach opowiedział Glenn Hoag. - Cały Final Four to niesamowite doświadczenie, szczególnie dla mich młodych zawodników. Nie poradzili sobie z presją, nie zagrali na takim poziomie, jakim mógłbym od nich oczekiwać, ale jestem szczęśliwy, że mogli tutaj grać. Skończyło się tak, jak się skończyło. To trochę rozczarowanie, ale to z pewnością będzie procentować w przyszłości - ocenił występ tureckiego debiutanta doświadczony trener z Kanady.
Trenerzy oraz Kazijski nie uciekli od pytań odnośnie najważniejszego meczu w Atlas Arenie, choć bardzo tego próbowali. Szczególnie Glenn Hoag, który na pytanie o wynik meczu odparł jedynie, że będzie 3:1, roześmiał się i stwierdził, że pierwszy powinien odpowiadać trener Stojczew. Ostatecznie stwierdził: - Nie chcę mówić, kto wygra, ale jeśli Zenit zagra na takim poziomie, jak dzień wcześniej, to Skra będzie miała ogromne kłopoty.
- Typuję, że będzie 3:2 po bardzo emocjonującym i widowiskowym pojedynku, jednak nie potrafię wskazać, kto wyjdzie z niego zwycięski - dodał Kazijski, a jego szkoleniowiec podzielał opinię swojego vis a vis. - Zawsze gry próbuję wytypować wynik mylę się, więc nie powiem tym razem - zakończył.
Z Łodzi, dla SportoweFakty.pl,
Miłosz Marek