Żygadło: Przegraliśmy, ale idziemy do przodu

Tłumy kibiców w Atlas Arenie nie zapomniało o Łukaszu Żygadle. Rozgrywający Trentino Volley mógł liczyć na wsparcie polskich fanów przez dwa dni turnieju. Po wywalczeniu trzeciego miejsca podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat całego Final Four z portalem SportoweFakty.pl.

Z pewnością nie zagrał w takim wymiarze czasowym, o jakim marzył, ale z pewnością może być zadowolony z przyjęcia przez polską publiczność. O kim mowa? Oczywiście o Łukaszu Żygadle, który przy każdym wbiegnięciu na parkiet otrzymywał burzę braw. Czy tego zazdroszczą koledzy z zespołu? - Nie zazdroszczą, ale zawsze podkreślają, że jest bardzo miło grać w Polsce, przy takiej publiczności. Chciałbym podziękować kibicom, że wchodząc na boisko jestem tak owacyjnie witany - mówi sam zainteresowany.

Po wygraniu niedzielnego pojedynku zespół Trentino Volley, nie okazywał zbyt wielkiego entuzjazmu. Wyglądało to tak, jakby włosi wygrali kolejny, zwykły, ligowy mecz. - Jeżeli drużyna gra 15 finałów i wszystkie z nich wygrywa, to nie jest jej marzeniem grać o trzecie miejsce. Nie po to przyjechaliśmy. Jesteśmy świadomi, że nie będziemy wygrywać zawsze. Przegraliśmy, ale idziemy do przodu. Po tym poznaje się mocnego człowieka - nie po tym, że cały czas wygrywa, a po tym, że potrafi podnieść się po porażce - wytłumaczył dość szczegółowo rozgrywający reprezentacji Polski.

Łukasz Żygadło mógł liczyć na gromkie owacje od polskich fanów
Łukasz Żygadło mógł liczyć na gromkie owacje od polskich fanów

Rozgrywający włoskiej drużyny nie uniknął pytań o mecz finałowy, w którym pogromcy jego drużyny podejmą gospodarzy. - Skra to zespół, który ma w swoim składzie wielu doświadczonych zawodników, którzy maja za sobą już wiele finałów. Przy takim dopingu, jaki będą mieli powinni wspiąć się na swoje wyżyny, a to przecież finał finałów, w którym polski zespół jeszcze nie był. Może do trzech razy sztuka? - zastanawia się utytułowany zawodnik.

Żygadło nie chce zdradzać swojego konkretnego typu na ten pojedynek. - Nie typuje wyników, ale nie można wymarzyć sobie lepszej sytuacji na przełamanie. W meczu z Zenitem nie będzie łatwo, jeśli zespół z Kazania zagra tak, jak wczoraj. Będę kibicował Skrze i mam nadzieje, że jej się uda - mówi.

Szybko ucina również spekulacje na temat zmiany barw klubowych, do jakiej ma dojść po zakończeniu rozgrywek. - Na temat jakiejkolwiek przyszłości, zmian klubowych porozmawiamy dopiero po sezonie - dodał.

Z Łodzi, dla SportoweFakty.pl,
Miłosz Marek

Komentarze (0)