Pierwsza partia bezapelacyjnie przebiegła pod dyktando PGE Skry Bełchatów. Później to Asseco Resovia Rzeszów narzuciła gospodarzom swój styl gry i w efekcie wygrała całe spotkanie. Jednym z kluczowych elementów, które pozwoliły rzeszowianom na wtorkowe zwycięstwo, była zagrywka. - Myślę, że na tym bazuje ta drużyna. Oni bardzo dobrze zagrywają, we wtorek to potwierdzili. Do pewnego momentu radziliśmy sobie z tym, później niestety przestaliśmy. Mamy nadzieję, że w środę będzie lepiej - powiedział po spotkaniu Paweł Woicki, który zmieniał Miguela Angela Falaskę w końcówce trzeciej i czwartej partii. Niestety dla drużyny z Bełchatowa, zmiana wystawiającego do gry wniosła niewiele.
Od drugiej partii mistrzowie Polski zaczęli popełniać proste, niewymuszone błędy. Za to po drugiej stronie siatki, oprócz zagrywki, świetnie zaczął funkcjonować blok. - Przede wszystkim zadecydowała o tym wcześniej wspomniana mocna zagrywka Resovii. Aczkolwiek my powinniśmy wychodzić jakoś z tych trudnych sytuacji. Potrafimy to robić. Miejmy nadzieję, że w środę będziemy grali tak, jak sami po sobie oczekujemy - skomentował rozgrywający PGE Skry.
W tym momencie nie wiadomo jeszcze, czy drużyna Jacka Nawrockiego do Rzeszowa pojedzie na dwa spotkania. Ta kwestia wyjaśni się w środę. - W Rzeszowie gra się bardzo ciężko. W tej chwili chcielibyśmy, żeby były co najmniej cztery spotkania. Taki jest finał mistrzostw Polski. Trzeba wygrywać wszędzie i z każdym. My jesteśmy na to przygotowani - zakończył siatkarz żółto-czarnych.