Rywalizacja o piątą lokatę miała dotąd niezwykle dziwny i nieprzewidywalny przebieg. Po dwóch wygranych nad wyjeździe o krok od zakończenia rywalizacji byli już siatkarze Tytanu AZS Częstochowa, którzy mieli w perspektywie dwa pojedynki na własnym parkiecie. Pod Jasną Górą dwukrotnie triumfowali jednak bydgoszczanie i stąd rywalizacja ponownie przenosi się nad Brdę. W środę czeka nas decydujące starcie, które wyłoni ostatni zespół, który reprezentować będzie nasz kraj w europejskich pucharach. - Dwa wygrane mecze w Bydgoszczy na pewno wlały wiarę, że potrafimy tam wygrać. Kibice mogą się spodziewać po nas walki i zaangażowania. Faworytem meczu jest jednak zespół z Bydgoszczy i tak trzeba stawiać sprawę - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl, szkoleniowiec częstochowskiej ekipy, Marek Kardos .
Akademicy mogą pluć sobie w brodę, bo rywalizacja mogła zakończyć się już w miniony weekend. Częstochowianie nie wykorzystali jednak komfortowej sytuacji i roztrwonili bagaż dwóch wyjazdowych wygranych. - Gra toczy się do trzech wygranych. Muszę o tym przypomnieć. W Bydgoszczy wygraliśmy dwukrotnie i wykorzystaliśmy słabsze momenty gospodarzy. We własnej hali, to my zagraliśmy gorzej i rywale byli lepsi. Ten sezon kosztował nas już wiele sił. Tacy zawodnicy, jak Dawid Murek, czy Krzysztof Gierczyński grają praktycznie cały czas i nie mają czasu na złapanie oddechu. Nasz problem polega właśnie na małej liczbie zmienników i tym nasza kadra różni się od kadry rywali - podkreśla słowacki trener.
Na domiar złego częstochowski zespół doświadczają mniejsze, bądź większe urazy. W środowy wieczór w podstawowym składzie Kardos nie będzie mógł skorzystać z usług Fabiana Drzyzgi. - Fabian ma problemy żołądkowe i będziemy musieli zacząć mecz bez niego. To będzie jedyna, a zarazem istotna zmiana w naszym składzie. Krzysiek Gierczyński wczoraj lekko podkręcił kostkę, ale to nic groźnego - uspokaja Kardos.
Jeśli Akademikom rzutem na taśmę udałoby się wywalczyć piątą lokatę, to byłoby to znakomite zwieńczenie tegorocznego sezonu dla częstochowskiej ekipy. Siatkarze spod Jasnej Góry wznieśli niedawno do góry Puchar Challenge, a ewentualne piąte miejsce przedłużyłoby dodatkowo passę występów na arenie międzynarodowej. - Na dzień dzisiejszy, bez względu na to, czy skończymy sezon na piątym, czy szóstym miejscu, to już ten sezon można uznać za duży sukces. Mamy Puchar Challenge, a jeśli ktoś myśli, że piąte miejsce jest naszym obowiązkiem, to jest w błędzie. Patrząc na naszą kadrę, to zrobiliśmy naprawdę kawał dobrej roboty. Chciałbym, aby w kolejnym sezonie, to wszystko nie było dziełem przypadku i abyśmy nie mówili, że coś nam się udało. To już jednak nie należy do mnie. Życzyłbym sobie, aby w kolejnych latach do drużyny trafili wartościowy zawodnicy, którzy byliby w stanie godnie zastąpić podstawowych zawodników - kończy Marek Kardos.