Skład i budżet do końca czerwca - rozmowa z Piotrem Sieńką, prezesem Delecty Bydgoszcz

Siatkarze Delecty Bydgoszcz zajęli piąte miejsce w PlusLidze w sezonie 2011/2012. To dotychczas największy sukces w historii klubu prowadzonego przez Piotra Sieńkę.

Adrian Dudkiewicz: Mecze o piąte miejsce z Tytanem AZS Częstochowa miały swoją dramaturgię. Jaki element przyczynił się ostatecznie do triumfu Delecty?

Piotr Sieńko: Pomimo pierwszych dwóch przegranych spotkań w Bydgoszczy sporo dobrej energii do zespołu wniósł trener Piotr Makowski i nie mogliśmy tego zmarnować. W Częstochowie zagraliśmy o dwie klasy lepiej niż przed własną publicznością. Pod Jasną Górą zaprezentowaliśmy ciekawą i radosną siatkówkę. Pozostaje nam się cieszyć tylko z dobrego rezultatu na koniec rozgrywek.

Myśli Pan już o nowym sezonie?

- O następnych rozgrywkach rozmawiamy już od początku stycznia, ale bez jakiś większych konkretów. Od kilku lat mamy sprawdzoną formę budowania zespołu i nie chcemy tutaj robić żadnej kadrowej rewolucji. Przecież w ostatnich miesiącach nasz zespół otarł się o strefę medalową, dlatego aż tak wielkie zmiany nie są koniecznie.

Czy pana zdaniem piąte miejsce w PlusLidze to spory sukces bydgoskiego zespołu?

- Wielkim sukcesem byłoby wywalczenie mistrzostwa Polski. Oczywiście odczuwamy radość i sporą satysfakcję, bo to dopinguje nas do jeszcze cięższej pracy w okresie transferowym.

Macie już jakieś plany odnośnie najbliższych miesięcy?

- W tym temacie wszystko rozstrzygnie się na przełomie maja i czerwca. Oczywiście głównie dotyczy to kwestii budowy drużyny, ale na chwilę obecną ciężko jest mi powiedzieć, jak to będzie wyglądało. Chcemy iść do przodu, choć to będzie uzależnienie od dwóch czynników, czyli formy zawodników i wysokości klubowego budżetu.

Rozmawialiście już o kontraktach z jakimiś nowymi graczami?

- Absolutnie nie. Jak zwykle z podobnymi kwestiami wstrzymujemy się do końca rozgrywek. Tak już ustaliliśmy na początku rozgrywek. Pierwsze rozmowy odnośnie nowej umowy będziemy prowadzić z dotychczasowym szkoleniowcem, czyli Piotrem Makowskim.

Występy w europejskich pucharach wymagają zbudowania szerokiej kadry. Czy jesteście przygotowaniu na to, aby grać właściwie co trzy dni?

- Nie do końca, choć pewnie trzeba będzie zamienić słabszych zawodników na trochę lepszych. Jak już wcześniej wspomniałem, wszystko zależy od wysokości budżetu, a ponadto chcemy stawiać na naszych wychowanków, którzy wywalczyli mistrzostwo młodej PlusLigi. Przynajmniej dwóch z nich zostanie włączonych do kadry pierwszego zespołu.

Ile pieniędzy potrzebujecie na występy w Challenge Cup?

- Osobiście naprawdę nie wiem, ale koledzy z innych klubów mówili o sumie sięgającej pół miliona złotych. Czeka więc nas ciężka walka, aby zdobyć potrzebną sumę na występy w pucharach.

Jak by pan ocenił szanse na znalezienie wspomnianej sumy?

- To są trudne tematy, bo najpierw chcemy się skupić na tym, aby utrzymać odpowiedni poziom sportowy i finansowy. Nie tylko chcemy zatrzymać dotychczasowych sponsorów. Myślimy również o pozyskaniu kolejnych darczyńców. O występach w europejskich pucharach jeszcze nie dyskutowaliśmy, bo na to było za wcześnie.

Czyli wkrótce decydujące rozmowy powinny się rozpocząć?

- Takie już trwają od jakiegoś czasu, choć dotyczą budżetu głównego na ligowy sezon w PlusLidze. Mam nadzieję, że zakończą się one do końca maja, choć nie wykluczam ich przedłużenia do czerwca. Musimy po prostu czekać na ich szczęśliwy finał.

Komentarze (0)