- Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać po Rosji, oni mają całkiem nowy zespół - przyznał po spotkaniu kapitan serbskiej reprezentacji, Bojan Janić. I rzeczywiście, patrząc na skład sbornej, można było przecierać oczy ze zdumienia. A wszystko to za sprawą igrzysk olimpijskich, które to dla kadry Władimira Alekny są priorytetem. Świadczy o tym fakt, iż główny trener rosyjskiej reprezentacji został w kraju, gdzie przygotowuje część drużyny do londyńskiego turnieju, a w meczach Ligi Światowej rozgrywanych w Japonii zastępuje go Sergio Busato.
W tej sytuacji nie dziwi tie-break w spotkaniu z Serbią. W dwóch pierwszych partiach Rosjanie trzymali rękę na pulsie - nie było to trudne zadanie, gdyż podopieczni Igora Kolakovicia mecz rozpoczęli bez energii. Przebudzenie Plavich nastąpiło w trzecim secie, szczególnie we znaki rosyjskim siatkarzom dawał się Aleksandar Atanasijević, który w całym spotkaniu zdobył 16 punktów. Serbski rozgrywający często posyłał piłki do 21-latka, a ten nie miał skrupułów przed umieszczaniem ich w polu przeciwnika. To jednak nie wystarczyło, aby rozstrzygnąć losy meczu na korzyść Serbów. Tie-breaka Rosjanie rozpoczęli od wysokiego prowadzenia 5:0 i tej przewagi drużynie z drugiej strony siatki nie udało się zniwelować. Pewnym punktem sbornej był Jurij Bierieżko, zdobywca 23 oczek.
Rosja - Serbia 3:2 (25:21, 25:22, 19:25, 20:25, 15:9)
Rosja: Uszakow, Abrosimow, Siwożelez, Moroz, Muserskij, Bierieżko, Obmoczajew (libero) oraz Szczerbinin, Ilinych, Krugłow, Rodiczew, Kobzar.
Serbia: Petković, Stanković, Janić, Atanasijević, Podrascanin, Nikić, Rosić (libero) oraz Kovacević U., Terzić, Mitić, Starović.
***
- Ukradliśmy Japończykom drugiego seta - nie ukrywał po meczu trener reprezentacji Kuby, Orlando Samuels Blackwood. I rzeczywiście, gracze z Kraju Kwitnącej Wiśni prowadzili w drugiej partii 24:21 i wydawało się, że doprowadzą do remisu, jednak podopieczni Blackwooda wspięli się na wyżyny swoich możliwości i zwyciężyli w grze na przewagi, 28:26.
W szeregach Japończyków zabrakło Kunihiro Shimizu. Siatkarz oficjalnie jest kontuzjowany, jednak o jego sytuacji nie chciał się wypowiadać trener reprezentacji, Tatsuya Ueta. W tej sytuacji ciężar gry na swoje barki wzięli Shigeru Kondoh i Tatusya Fukuzawa (obydwaj zdobyli odpowiedni 19 i 17 punktów). Z kolei w obozie kubańskim najlepszym zawodnikiem był Wilfredo Leon (19 oczek).
Kubańczycy sporo ryzykowali, o czym mogą świadczyć popełnione przez nich 22 błędy. Jednakże gospodarze turnieju nie byli w stanie wykorzystać takiego prezentu, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Japonia - Kuba 0:3 (22:25, 26:28, 20:25)
Japonia: Kondoh, Matsumoto, Fukuzawa, Yamamoto, Yamamura, Ishijima, Tanabe (libero) oraz Abe, Ageba, Yoneyama, Koshiya.
Kuba: Diaz, Fiel, Leon, Cepeda, Mesa, Hernandez, Gutierrez (libero) oraz Estrada, Bell, Bisset.