Obie ekipy, walczące w boju otwierającym rywalizację w Lyonie, przystąpiły ze świadomością nieudanych kwalifikacji olimpijskich. Gospodarze drugiego turnieju grupy C musieli trochę się namęczyć, aby pokonać Koreańczyków. Pierwsza odsłona padła łupem odważnie grających siatkarzy z Azji. W kolejnej wyraźnie "spuścili z tonu", zaś Francuzi obudzili się z letargu i triumfowali pewnie, do piętnastu.
Emocje sięgnęły zenitu w trzeciej partii. Korea prowadziła już 15:12, lecz Europejczycy zdołali doprowadzić do remisu 16:16. Jak się później okazało, był to kluczowy zwrot zdarzeń dla końcowego rezultatu. Podopieczni Philippe'a Balina "złapali wiatr w żagle" i dokończyli dzieła. Do swojego dorobku mogli dopisać trzy punkty.
Najwięcej "oczek" dla swojego zespołu (po 14) zdobyli Antonin Rouzier i Earvin Ngapeth. - Francja lepiej serwowała i był to główny powód naszej porażki - powiedział po zakończeniu zawodów Kwon Young-Min, kapitan Korei. - To miłe rozpocząć drugi weekend Ligi Światowej od zwycięstwa. Naszym celem jest zdobyć co najmniej 6 punktów w tym turnieju - podkreślił Philippe Blain.
Francja - Korea Południowa 3:1 (21:25, 25:15, 31:29, 25:16)
Francja: Trefle, Rouzier, Ngapeth, Pujol, Tuia, Le Roux, Grebennikov (libero) oraz Toniutti, Moreau, Samica, Tillie
Korea: Kwon Young-Min, Lee Sun-Kyu, Park Chul-Woo, Choi Hong-Suk, Ha Kyoung-Min, Chang Kwang-Kyun, Yeo Oh-Hyun (libero) oraz Lee Kang-Joo, Im Dong-Kyu, Choi Min-Ho, Han Sun-Soo, Kim Jeong-Hwan
***
Choć końcowy wynik spotkania Włochy - USA wskazuje na łatwą wygraną podopiecznych Alana Knipe'a, to na boisku o triumf tak łatwo nie było. Niemal każda z partii kończyła się grą na przewagi. Już w pierwszej odsłonie mistrzowie olimpijscy potrzebowali aż pięćdziesięciu ośmiu akcji, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Przegrywali już 4:8 i 6:13. Siedmiopunktowe prowadzenie utrzymywało się bardzo długo. Od stanu 13:20 Amerykanie zdobyli 6 "oczek" z rzędu, a zbicie Seana Rooneya zakończyło dramatyczną końcówkę.
Nie mniej emocji dostarczyła kolejna część. Rozpoczęła się po myśli Stanów Zjednoczonych, ale młoda włoska drużyna zdołała doprowadzić do remisu 16:16. As serwisowy Matthew Andersona dał USA prowadzenie 2:0. Trzeci set wyglądał podobnie do pierwszego - do połowy partii wszystko szło po myśli ekipy z Półwyspu Apenińskiego, ale kluczowe fragmenty padły łupem podopiecznych Alana Knipe'a, w czym znów dużą zasługę miał Sean Rooney.
Włochy - USA 0:3 (28:30, 26:28, 22:25)
Włochy: Kovar, De Togni, Maruotti, Buti, Baranowicz, Sabbi, Giovi (libero) oraz Vettori, Lanza, De Marchi, Falaschi
USA: Anderson, Rooney, Suxho, Holmes, Stanley, Smith, Lambourne (libero) oraz Lotman, Gardner, Millar
W sobotę USA zagra z Koreą, zaś Francuzi podejmą Włochów.