LŚ grupa D: Argentyna znowu w grze

Turniej w Buenos Aires rozpoczął się od dwóch czterosetowych pojedynków. Ku uciesze miejscowych kibiców gospodarze nie zawiedli i pokonali trapionych problemami Bułgarów.

W pierwszym pojedynku w Buenos Aires zmierzyli się Niemcy oraz Portugalczycy. Siatkarze z Półwyspu Iberyjskiego po raz kolejny stali na straconej pozycji i nikt nie dawał im szans w starciu z bardziej doświadczonymi rywalami. Z meczu na mecz radzą sobie coraz lepiej, ale to wciąż zbyt mało, aby myśleć o zwycięstwach. W piątek zaowocowało to jedynie zwycięstwem w jednej z partii.

Podopieczni Flavio Gulinelliego "wykończyli się" sami. Tego dnia różnica między teamami była niemal niezauważalna. W końcowym rozrachunku siatkarze z centrum Europy mieli na swoim koncie 17 "oczek" więcej od swoich przeciwników, którzy z kolei popełnili... 16 błędów więcej od rywali. - Robiliśmy głupie błędy, ale mam nadzieję, że w meczu z Bułgarią już ich nie będzie. Nie mamy wystarczającego doświadczenia, żeby grać na takim poziomie - narzekał Andre Lopes, kapitan pokonanych.

W zespole z krańca Europy bardzo dobre zawody rozegrał Valdir Sequeira, autor 22 punktów z całym spotkaniu. Taki wynik dał mu tytuł najskuteczniejszego na boisku, ale musiał się nim podzielić z atakującym niemieckiej kadry - Jochenem Schopsem.

Dzięki kompletowi punktów Niemcy zostali liderem grupy D. - Nie liczyliśmy na to, ale bardzo się z tego cieszymy - dodał skromnie Vital Heynen.
Portugalia 

- Niemcy 1:3 (17:25, 20:25, 25:23, 19:25)

Portugalia: Ferreira A., Violas, Fidalgo, Sequeira, Santos, Lopes, Casas (libero) oraz Gil, Ferreira M., Pinto, Rodrugues.
Niemcy: 

Schwarz, Andrae, Schops, Kampa, Dunnes, Gunthor, Steuerwald M. (libero) oraz Tille, Steuerwald P., Fromm.

***

Zdecydowanie ciekawiej zapowiadało się starcie Bułgarów i gospodarzy turnieju w Buenos Aires. Siatkarze z Europy chcieli się zrewanżować za srogie lanie, jakie otrzymali podczas turnieju w Frankfurcie, gdzie nie zdobyli nawet seta.

Argentyńczycy te plany postanowili ponownie pokrzyżować, jednak nie w taki sposób, aby usatysfakcjonować swojego trenera. - Jestem zadowolony ze zwycięstwa, ale nie naszego stylu - powiedział na pomeczowej konferencji Javier Weber. Szkoleniowiec zespołu z Ameryki Południowej popełnił bardzo dużo błędów własnych - aż 31. Na szczęście Webera i spółki Bułgarzy tylko 3 mniej.

Po stronie pokonanych wyróżniał się Cwetan Sokołow, który ma zastąpić nieobecnego już w kadrze Mateja Kazijskiego. Starał się aktywnie działać w każdym możliwym elemencie. Radził sobie dobrze nie tylko w ataku, ale także bloku i polu serwisowym. Jego 18 punktów wygląda jednak blado przy 22 Facundo Conte. Atakujący Argentyny grał na znakomitym procencie skuteczności.

Podopieczni Webera dołączyli do Niemiec i razem z nimi mają po 9 punktów. To, kto będzie liderem po drugim turnieju w grupie D rozstrzygnie się w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego. Wówczas, o 2.00, rozpocznie się starcie Niemiec i Argentyny.

Argentyna - Bułgaria 3:1 (25:22, 24:26, 25:21, 25:17)

Argentyna: Conte, Quiroga, Sole, Pereyra, Crer, De Cecco, Gonzalez (libero) oraz Poglajen, Uriate, Castellani.

Bułgaria: Bratojew G., Bratojew W., Josifow, Todorow, Sokołow, Skrimow, Iwanow (libero) oraz Gocjew, Bożilow, Dimitrow, Gadżanow, Penczew.

Źródło artykułu: