Amerykanie przyjechali do Lyonu, by poprawić swoją słabiutką pozycję w grupie. Na razie realizują to zadanie w stu procentach, bo zdobyli komplet sześciu punktów. Najpierw ograli, występującą w mocno osłabionym składzie, reprezentację Włoch, a w sobotę poradzili sobie z Koreańczykami.
Mecz był niezwykle zacięty i emocjonujący. Pierwszy set trafił na konto Azjatów, którym udało się zaskoczyć faworytów. Aktualni wciąż mistrzowie olimpijscy szybko wyciągnęli wnioski. Choć Korea dalej stawiała zacięty opór, końcówki drugiej i trzeciej partii padły łupem Jankesów. Większe doświadczenie i dobra forma Matthew Andersona okazały się bezcenne. Taki obrót spraw podciął skrzydła ambitnych podopiecznych trenera Parka. W czwartej odsłonie pojedynku nie byli już w stanie dotrzymać kroku rywalom z Ameryki Północnej. Przegrali seta 16:25, a całe spotkanie 1:3. Amerykanie dominowali w bloku i popełnili mniej błędów. Najlepiej punktującymi zawodnikami spotkania byli Chul-Woo Park (24 punkty) i Matthew Anderson (21 punktów).
- Nie radziliśmy sobie z kończeniem najważniejszych piłek. Potrzebujemy więcej graczy z międzynarodowym doświadczeniem. Mieliśmy problemy z przyjęciem i musimy je poprawić. Mimo to uważam, że mój zespół zagrał dobry mecz - stwierdził niezrażony szkoleniowiec reprezentacji Korei, Ki-Won Park.
USA - Korea 3:1 (22:25, 25:23, 27:25, 25:16)
USA: Suxho, Gardner, Anderson, Rooney, Millar, Smith, Lambourne (libero) oraz McKienzie, Lotman, Holmes.
Korea: Kwon, S.K. Lee, Park, H.S. Choi, Ha, Chang, Yeo (libero) oraz Han, Kim, Im, K.J Lee, M.H. Choi.
***
Francuzom, po przegranych kwalifikacjach olimpijskich, pozostała już tylko Liga Światowa. Choć grupa C do najłatwiejszych z pewnością nie należy, Trójkolorowi liczą na awans do turnieju finałowego i potwierdzili to w meczu z Włochami.
Pierwsza partia nie dostarczyła kibicom większych emocji. Gospodarze dominowali od samego początku i pewnie wygrali 25:17. Jednak już w drugim secie Azzuri pokazali, że nawet w rezerwowym składzie są w stanie grać na wysokim poziomie i wyrównali stan pojedynku. Losy trzeciej odsłony rozstrzygnęły się w nerwowej końcówce, w której więcej zimnej krwi zachowali Francuzi. Dopełnienie dzieła przyszło im już o wiele łatwiej. Czwartia partia, wygrana 25:20, zapewniła im komplet punktów.
Oba zespoły popełniły w sobotę zastraszającą wręcz ilość błędów własnych (w sumie aż 60!). Miejscowi lepiej radzili sobie w ataku i bloku, a do zwycięstwa poprowadził ich Earvin Ngapeth (14 punktów). Po przeciwnej stronie siatki dobrze spisał się Giulio Sabbi.
Francja - Włochy 3:1 (25:17, 22:25, 25:23, 25:20)
Francja: Pujol, Rouzier, Samica, Ngapeth, Le Roux, Trefle, Grebennikov (libero) oraz Hardy-Dessources, Toniutti, Moreau, Tuia.
Włochy: Baranowicz, Sabbi, Kovar, Maurotti, De Togni, Buti, Giovi (libero) oraz Falaschi, De Marchi, Vettori.
Tabela grupy C: