Początek spotkania nie zapowiadał gładkiej porażki Japończyków, gdyż to oni lepiej weszli w mecz (8:5). Niemniej Rosjanie długo nie zwlekali z odpowiedzią i dzięki skutecznym atakom Maksima Michajłowa i Denisa Biriukowa oraz trzem asom serwisowym Nikołaja Apalikowa nie tylko wyrównali (14:14), a następnie wyszli na prowadzenie (19:14), ale i bez większego problemu wygrali pierwszą partię. Drugiego seta Sborna rozpoczęła już pewnie (10:3) i do końca utrzymała znaczną przewagę dzięki szczelnemu blokowi oraz kolejnym punktom zdobywanym bezpośrednio zagrywką. Te same elementy siatkarskiego rzemiosła pozwoliły płynnie przejść podopiecznym Władimira Alekno do kolejnej odsłony (10:6), a potężne ataki Dmitrijów: Muserskiego i Ilinycha wiodły rosyjską drużynę ku gładkiemu zwycięstwu. Przypieczętował je sobotni lider Sbornej Apalikow, który z 12 zdobytych przez siebie oczek po cztery zapisał blokiem i bezpośrednio zagrywką.
O ile wśród Rosjan najlepiej kolekcjonujący punkty podzielili się nimi niemal równomiernie (poza Apalikowem najskuteczniej punktowali Muserski i Michajłow - po 10 pkt.), to Japończycy oparli się praktycznie tylko na jednym Kunihiro Shumizu (15 pkt.) - drugi w kolejności Yusuke Ishijima dołożył zaledwie 6 pkt. - Zagrywka i blok Rosjan były bardzo dobre. Wygrali spotkanie tymi dwoma elementami - komentował Tatsuya Ueta, trener Japonii. Potwierdzeniem tych słów są statystyki: Rosjanie zapisali bowiem na swoim koncie po 9 punktów blokiem i bezpośrednio serwisem, podczas gdy rywalom udało się to odpowiednio zaledwie 3 i 2 razy.
Japonia - Rosja 0:3 (22:25, 15:25, 19:25)
Japonia: Suzuki, Yamamura, Shimizu, Ishijima, Yoneyama, Kondoh, Nagano (libero) oraz Matsumoto, Usami.
Rosja: Biriukow, Apalikow, Bierieżko, Butko, Muserski, Michajłow, Sokołow (libero) oraz Grankin, Krugłow, Siwożelez, Ilinych.
* * *
Wydawało się, że między liderami grupy A, których w tabeli dzieliło zaledwie jedno oczko, powinno dojść do zaciętej walki. Okazało się, że... wydawało się. Kubańczycy odpłacili bowiem Serbom pięknym za nadobne: za porażkę 1:3 z dwoma setami rozstrzyganymi grą na przewagi odwdzięczyli się gładkim 3:0. - To był ciężki mecz i chcieliśmy zakończyć go tak szybko, jak to tylko możliwe. I zrobiliśmy to. Kluczowymi czynnikami okazały się zagrywka i blok - podkreślał po spotkaniu Wilfredo Leon, kapitan reprezentacji Kuby. Faktycznie, jedynie drugi set tego spotkania był nieco dłuższy i bardziej wyrównany, gdyż Serbowie szybko zremisowali 4:4 i choć za chwilę było już 8:4 dla przeciwnika, to Plavi niemal przez całą partię potrafili niwelować do zera 3-, 4-punktowe straty. W końcówce jednak decydujące okazały się dwa bloki Wilfredo Leona i Isbela Mesy oraz as serwisowy Yenry’ego Bella. Zwłaszcza zagrywka "siedziała" reprezentantom Kuby, w przeciwieństwie do podopiecznych Igora Kolakovicia - triumfatorzy spotkania ugrali tym elementem 10 punktów, podczas gdy Serbom sztuka, zwana asem serwisowym, udała się zaledwie raz.
Pozostałe dwa sety były już dominacją zwycięzców - na przerwach technicznych w pierwszej odsłonie prowadzili 8:3 i 16:10, a w trzeciej - 8:4 i 16:11. Plavi odzyskiwali chęć do walki w końcówkach, punktował wówczas zwłaszcza najskuteczniejszy z Serbów Saša Starović, jednakże na pogoń za rozpędzonymi Kubańczykami było już za późno. - Bardzo trudno jest tak młodemu zespołowi, jak nasz zagrać dwa mecze z rzędu na wysokim poziomie, ale i tak trzeba dać Kubie słowa uznania - podsumowywał kapitan Plavich Bojan Janić.
Serbia - Kuba 0:3 (19:25, 19:25, 23:25)
Serbia: U. Kovacević, Janić, Mitić, Rasić, Starović, Lisinac, Vujić (libero) oraz Terzić, Brdjović, Petrić.
Kuba: Leon, Cepeda, Quintana, Bell, Mesa, Diaz, Gutierrez (libero) oraz Leyva, Hernandez, Estrada.
LŚ grupa A: Zmartwychwstanie Rosjan, młodzi Serbowie za słabi na Kubańczyków
Gładko i bez straty seta rywali pokonali Rosjanie i Kubańczycy. Sborna po dość bolesnej porażce z młodą Serbią bez trudu rozgromiła Japończyków, Plavi zaś okazali się bezsilni wobec Kubańczyków.