LŚ grupa C: Amerykanie najlepsi w Lyonie

Amerykanie pokonali Francuzów 3:1 i zrobili ważny krok w kierunku finału Ligi Światowej. W niedzielę ze zwycięstwa cieszyli się też Koreańczycy, którzy poradzili sobie z osłabioną reprezentacją Włoch.

Włosi nie potraktowali turnieju w Lyonie zbyt poważnie i wystąpili w mocno rezerwowym składzie. Odbiło się to na ich wynikach, bo wywiozą z Francji zaledwie jeden punkt. W niedzielę po pięciosetowej batalii ulegli Koreańczykom.

Początek spotkania w ogóle jednak na to nie wskazywał. Europejczycy od samego początku mieli bezpieczną przewagę. Nie pomogły zmiany po stronie Korei - Giulio Sabbi zapewnił swojej drużynie prowadzenie w meczu. Kolejna partia była o wiele bardziej emocjonująca. Podopieczni trenera Parka do samego końca próbowali wydrzeć rywalom zwycięstwo. Nie udało się to w drugim secie, ale trzeci padł już łupem Koreańczyków. To dodało im skrzydeł. Wygrywając 25:15 czwartą odsłonę pojedynku, doprowadzili do tie-breaka. Podłamani Włosi nie zdołali wrócić do swojej dobrej formy i zakończyli spotkanie z jednym punktem na koncie.

Oba zespoły, nie pierwszy raz w tegorocznej światówce, przystąpiły do próby pobicia rekordu w ilości błędów własnych. W niedzielę popełniły ich w sumie aż 75. Liderem reprezentacji Korei był Jeong-Hwan Kim (23 punkty). - To nie był nasz dzień. Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, ale nie wiem co się stało później. Możliwe, że problem leżał w naszych głowach. Mam nadzieję, że za tydzień zagramy lepiej - stwierdził kapitan reprezentacji Włoch, Simone Buti.

Włochy - Korea 2:3 (25:22, 26:24, 24:26, 15:25, 11:15)

Włochy: Kovar, De Togni, Maruotti, Buti, Baranowicz, Sabbi, Giovi (libero) oraz Falaschi, Cester, De Marchi, Lanza, Rossini (libero).

Korea: Kwon, S.K. Lee, H.S. Choi, Kim, Ha, Song, Yeo (libero) oraz Park, K.J Lee, Im, M.H. Choi.

***

Pod nieobecność włoskich gwiazd z dobrej strony pokazały się reprezentacje USA i Francji. To właśnie one walczyły w niedzielę o pierwsze miejsce w drugim turnieju grupy C. Francuzom nie pomógł doping własnej publiczności - przegrali 1:3.

Pierwszy set należał do Trójkolorowych. Amerykanie popełnili całą masę prostych błędów i tylko w pojedynczych akcjach nawiązali wyrównaną walkę. Szybko jednak wyciągnęli wnioski z własnych problemów. Duet Matthew Anderson-Sean Rooney prowadził kolegów do zwycięstwa. Odrzuceni od siatki Francuzi z coraz większym trudem kończyli ataki. Wkrótce Jankesi prowadzili już 2:1 w meczu. Początek czwartej odsłony był bardzo wyrównany. Podopieczni trenera Sperawa tuż przed drugą przerwą techniczną odskoczyli na trzy oczka i nie wypuścili tej przewagi z rąk już do samego końca. Wygrywając 25:21, zapewnili sobie komplet punktów.

Amerykanie dominowali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Świetne zawody rozegrał w niedzielę Rooney, który zdobył 21 punktów. Nieźle spisał się też środkowy Jastrzębskiego Węgla, Russell Holmes (8 punktów). Po przeciwnej stronie siatki walkę próbował podjąć Earvin Ngapeth (17 punktów).

Francja - USA 1:3 (25:20, 22:25, 19:25, 21:25)

Francja: Trefle, Hardy-Dessources, Toniutti, Moreau, Samica, Ngapeth, Grebennikov (libero) oraz Rouzier, Pujol, Tuia, Tillie.

USA: Anderson, Rooney, Soxho, Holmes, Stanley, Smith, Lambourne (libero) oraz Lotman, Millar, McKienzie.

DrużynaMZPRatio setRatio m. punktyPunkty
USA 12 9 3 1.875 1.055 26
Francja 12 9 3 1.526 1.088 24
Włochy 12 5 7 0.821 0.972 15
Korea 12 1 11 0.457 0.904 7
Komentarze (1)
avatar
Aga BDG
18.06.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciekawe co napadło Włochów, ze tak odpuścili. Czyżby gwiazdy zażądały wolnego. Ech, pewnie i tak awansują, bo Francuzi i Amerykanie za mocni w tym roku nie są.