Siatkarki z wyspy gorącej jak wulkan do turnieju finałowego World Grand Prix zakwalifikowały się rzutem na taśmę, w pokonanym polu pozostawiając Niemcy czy Polskę. W pierwszym spotkaniu rozgrywanym w chińskim Ningbo gładko uległy gospodyniom.
Kubanki w całym spotkaniu popełniły dwa razy więcej błędów od rywalek. - To nie jest dla nas szczęśliwy dzień, popełniłyśmy masę błędów. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach zagramy lepiej - mówiła podczas konferencji prasowej kapitan reprezentacji Kuby, Yusidey Silie Frometa. Ona i jej koleżanki oddały Chinkom 22 punkty, podczas gdy gospodynie zrewanżowały się tylko 11 oczkami na korzyść przeciwniczek. Poza niechlubną przewagą w liczbie błędów, Kubanki przeważały jeszcze w ataku. Jednakże ta przewaga nawet nie była w stanie zrekompensować punktów oddanych za darmo.
Azjatki bardzo dobrze radziły sobie w bloku i właśnie to, według trenera tej reprezentacji, było kluczem do sukcesu. - Nasze środkowe zanotowały świetny dzień - pochwalił zawodniczki Yu Juemin. Jednocześnie szkoleniowiec przyznał, iż kilka siatkarek przystąpiło do spotkania z urazami, przez co będąc na boisku odczuwały ból. To jednak nie wpłynęło na ich postawę.
W dwóch pierwszych partiach Kubanki grały jak równy z równym: dopiero w momencie osiągania granicy 20 punktów, opadały z sił, zaś Chinki wtedy utrzymywały koncentrację i dopinały swego. W trzecim secie z podopiecznych Juana Carlosa Rodrigueza uszło powietrze i od początku to reprezentantki Chin utrzymywały prowadzenie.
Chinki zagrały zespołowo i praktycznie bez zmian (tylko w drugim secie na parkiecie pojawiła się Danna Shan). Najlepiej punktowała Junjing Yang (12 oczek), ale pozostałe siatkarki zdobyły odpowiednio po 10 i 9 punktów. Z kolei w kubańskim obozie rolę osamotnionej liderki przyjęła Yanelis Santos (18 punktów).
Chiny - Kuba 3:0 (25:22, 25:22, 25:17)
Chiny: Wei, Yang, Hui, Ma, Zhang L., Fan, Zhang X. (libero) oraz Shan.
Kuba: Salas, Palacios, Santos, Cleger, Giel, Silva Franco, Borrel (libero) oraz Lescay.