LŚ: Mamy półfinał, Canarinhos wracają do domu! - relacja z meczu Brazylia - Polska

Polacy po emocjonującym meczu pokonali Brazylijczyków, tym samym wysyłając ich do domów. Dzięki zwycięstwu biało-czerwoni awansowali do półfinału Final Six Ligi Światowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Trener Canarinhos zdecydował się na zmianę składu w porównaniu do pierwszego spotkania w Final Six, w wyjściowej szóstce pojawili się Rodrigao w miejsce Sidao oraz Giba - zmienił Dantego, który zaprezentował się słabo. Natomiast Andrea Anastasi postawił na sprawdzony skład.

Już pierwsze piłki pokazały, że żadna z drużyn nie zamierza odpuścić. Brazylijczycy nie mieli nic do stracenia i musieli wygrać, by pozostać w walce o półfinał, ale nasi reprezentanci zamierzali wysłać ich do domu. Obie drużyny miały małe problemy w przyjęciu, ale nie przekładały się one w znaczącym stopniu na wynik. Polacy utrzymywali trzypunktową przewagę, potem rywale doprowadzali do remisu, by za chwilę znów przegrywać trzema "oczkami". Sytuacja zmieniła się jeszcze przed drugą przerwą techniczną, gdy wynik zaczął oscylować w okolicach remisu. Z biegiem czasu Brazylijczycy wzmocnili zagrywkę, co bardzo utrudniało nam atak.

Na trybunach wyróżniali się polscy kibice, którzy cały czas głośno dopingowali biało-czerwonych. Natomiast na parkiecie wyróżniał się Michał Winiarski, który był aktywny w bloku i ataku, a także zaserwował asa. Przed dwudziestym punktem Brazylijczycy odskoczyli na dwa "oczka", ale Michał Ruciak wprowadzony w pole zagrywki swoim asem doprowadził do remisu. Canarinhos wykorzystali pierwszą piłkę setową, a pomógł im w tym Zbigniew Bartman, który nie skończył ataku, kontra była już skuteczna.

Początek seta to przede wszystkim dwa asy Murilo, który zagrywał między Winiarskiego i Ignaczaka. Naszym reprezentantom szybko udało się doprowadzić do remisu, ale inicjatywa punktowa należała do rywali. Po pierwszej przerwie technicznej Polakom udało się wyjść na dwupunktową przewagę, którą przez nieskuteczny atak szybko oddali. Autowe ataki były zmorą naszej reprezentacji, uniemożliwiały bowiem utrzymywanie prowadzenia. Jak wykorzystywać obronę i kontry pokazywali Brazylijczycy (17:14). Na parkiecie pojawił się Paweł Zagumny, który miał poniekąd uleczyć polski atak. Jednak biało-czerwoni psuli zagrywki, więc nie tylko dawali rywalom "darmowe punkty", ale przede wszystkim zamykali sobie drogę do niwelowania strat.

Blokiem, obroną i kontrą Polacy wyszli na jednopunktową przewagę, co przywróciło wiarę w wygraną. Świetny blok na Leandro Vissotto i udana kontra po trudnej zagrywce Ruciaka, dały nam piłkę setową. Stan meczu wyrównał atakiem blok-aut Bartosz Kurek.

Trzeciego seta w wyjściowym składzie rozpoczęli Zagumny i Grzegorz Kosok. Jednak początek partii nie był dla nas udany, błędy własne pozwoliły rywalom na wypracowanie przewagi (5:1). Niekończenie ataku w pierwszej akcji odbijało się negatywnie na wyniku, ale na szczęście, co jakiś czas dobrze funkcjonował blok, którym udawało się podratować rezultat. Straty wzrosły do ośmiu punktów, co stawiało naszych reprezentantów w niekorzystnej sytuacji. Minimalnie lepsza gra przyniosła minimalną poprawę sytuacji, straty zmalały bowiem o połowę, ale Canarinhos nadal grali swobodnie. Bez nagłej poprawy skuteczności ten set można było spisać już na straty, gdyż cały czas utrzymywała się różnica czterech, pięciu punktów. W ostatnim momencie Polacy zerwali się do pogoni, straty zostały odrobione do jednego "oczka", ale dwa błędy Michała Kubiaka (flot wyrzucony w aut i wystawa palcami do tyłu przerzucona na stronę rywali) przesądziły o losach tej odsłony.

Walkę o pozostanie w meczu rozpoczęliśmy dobrze. Kluczem do zwycięstwa było ograniczenie niewymuszonych błędów własnych, gdyż Polacy popełnili ich o siedem więcej niż rywale. Walka toczyła się cios za cios, ale to nasi siatkarze mieli dwa punkty przewagi. Brazylijczycy czuli presję, jaką wywierali na nich Polacy swoją dobrą i skuteczną grą, więc robili to, co zawsze w takich momentach - dyskutowali i zwracali uwagę sędziom. W kontrataku wyróżniał się Kurek, który zdobywał cenne punkty. Przewaga, wypracowana przez biało-czerwonych miała wielką wartość, nie można było popełnić zbyt dużej liczby błędów, by Canarinhos nie złapali wiatru w żagle. Błędy popełniali Brazylijczycy, a Polacy kończyli coraz trudniejsze akcje.

Wygrana partia dodała naszym zawodnikom wiary w końcowy sukces i wysłanie drużyny Bernardo Rezendego do domu. Niedokładność była obecna w zagraniach Canarinhos, co ułatwiało biało-czerwonym zdobywanie punktów. Cztery punkty utrzymywane przez naszych reprezentantów były niemal gwarancją triumfu, gdyż rywale po nieudanych akcjach już nie wyzwalali w sobie sportowej złości, jakby powoli godzili się z odpadnięciem z Final Six, co nie oznacza, że nie walczyli. Kurek atakował bardzo dobrze, co przybliżało nasza reprezentację do wygranej. Ten zawodnik zasłużenie zakończył całe spotkanie kontratakiem z szóstej strefy.

Brazylia - Polska 2:3 (25:23, 23:25, 25:23, 17:25, 10:15)

Brazylia: Bruno, Vissotto, Rodrigao, Lucas, Murilo, Giba, Sergio (libero) oraz Wallace, Ricardo, Dante.

Polska: Żygadło, Bartman, Nowakowski, Możdżonek, Kurek, Winiarski, Ignaczak (libero) oraz Ruciak, Jarosz, Kosok, Zagumny, Kubiak.

DrużynaPunktyMeczeZPRatio setRatio pkt
Polska 5 2 2 0 3.000 1.120
Kuba 3 2 1 1 1.000 1.014
Brazylia 1 2 0 2 0.333 0.882
Źródło artykułu: