Na ponad miesiąc przed terminem wyborów nowego prezesa PZPS widać, iż czeka nas burzliwa kampania. Wszystko za sprawą wtorkowego odwołania z urzędu sekretarza generalnego, jednego z najważniejszych ludzi w związku - Bogusława Adamskiego, prawą rękę prezesa Przedpełskiego. Dlaczego? Okazało się, iż sekretarz był odpowiedzialny za doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, przez co w PZPS i PlusLidze akcję przeprowadziło później Centralne Biuro Antykorupcyjne. - To chyba jakaś prowokacja, ja tylko zeznawałem - przekonywał jeszcze przed kilkoma dniami Adamski.
Oficjalne pismo od rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusza Ślepokury daje jednak jasno do zrozumienia, iż zawiadomienie do prokuratury złożył Adamski.
- Takie życie, ludzie potrafią się zmieniać. Mój błąd polegał na tym, że oddałem w ręce sekretarza zbyt dużo władzy, bo starałem się walczyć o jak najlepszą pozycję Polski we władzach światowej siatkówki - mówi Mirosław Przedpełski, który potwierdził dziennikarzom Przeglądu Sportowego, że będzie ubiegał się o trzecią kadencję. - Po dwóch kadencjach zawsze pojawia się jakiś drobny kryzys. Chcę jednak dokończyć to, co zacząłem: doprowadzić do tego, by w siatkówkę grano w całej Polsce - wyjaśnia.
Walka o posadę przypada w momencie największego rozwoju siatkówki w naszym kraju. Przed nami ME i MŚ rozgrywane w naszym kraju. Czy takie spięcia nie zaszkodzą wizerunkowi naszego związku i nie przeszkodzą organizacji tych ważnych imprez? Przekonamy się wkrótce.
Źródło: Przegląd Sportowy