Jerzy Matlak to bez wątpienia jeden z najbardziej utytułowanych polskich trenerów. W swojej długoletniej karierze szkoleniowiec prowadził już m.in. zespoły: Polonii Świdnica, ŁKS Łódź, Stali Bielsko-Biała, Dick Black Andrychów, Stali Mielec oraz Nafty-Gaz Piła. W tym czasie 5-razy zdobywał mistrzostwo Polski, 9-krotnie wicemistrzostwo, a 4 razy brązowy medal. Dziewięciokrotnie triumfował także w Pucharze Polski. Na swoim koncie zanotował również brązowy medal zdobyty z reprezentacją Polski kobiet na Mistrzostwach Europy w 2009 roku. Z tą ostatnią rozstał się jednak w niezbyt miłych okolicznościach. Mimo, że od tamtego momentu minął już rok, szkoleniowiec nadal z niesmakiem wspomina tamto wydarzenie. - Nie powołałem Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty i nagle okazało się, że nie umiem przygotować zespołu. Kiedy zostałem zwolniony, zaczęto mówić, że to przeze mnie sytuacja żeńskiej kadry jest taka zła, że Matlak zostawił po sobie spaloną ziemię, a drużyna spadła w światowym rankingu i przez to nie miała szans na olimpijski awans - wspomina szkoleniowiec Atomu Trefla Sopot w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.
Były selekcjoner nie ukrywa, że zdecydował się parafować umowę z drużyną znad Bałtyku tylko po to, aby w nadchodzącym sezonie podjąć się obrony złotego medalu mistrzostw Polski. - Zawsze stawiałem sobie najwyższe cele. Nawet mając zespoły bez gwiazd i z niskimi budżetami zdobywałem medale i Puchary Polski. Będziemy walczyli o obronę tytułu mistrzowskiego. Innej deklaracji nie wypada mi złożyć - powiedział sześćdziesięciosiedmioletni szkoleniowiec.
Więcej w Przeglądzie Sportowym