Markowa zagrywka: Nielubiana legenda

Nie lubią go siatkarki, kibice, a nawet zarząd PZPS. Dlaczego? Bo ma charyzmę, znakomite umiejętności trenerskie i nie potrafi się uśmiechać po nieudanej akcji? Jeszcze za nim zapłaczemy.

Jerzy Matlak 21 czerwca skończył 67 lat. Słynny to ostatnio wiek w naszym kraju, bo emerytalny. Jednak urodzony w Łodzi szkoleniowiec na emeryturę się jeszcze nie wybiera i całe szczęście.

Nie jest kwestią przypadku, że drużyny prowadzone przez Matlaka zdobyły w rozgrywkach ligowych 5 złotych, 9 srebrnych i 4 brązowe medale. To nie wszystko, bo dodać należy 9 triumfów w Pucharze Polski i brązowy krążek ME z naszą kadrą w 2009 roku.

Niesamowite sukcesy powodują, że to jeden z najlepszych trenerów w historii polskiej siatkówki i bardzo dziwić może niechęć wielu osób do tego pana. Być może w Polsce lepiej być człowiekiem ciągle uśmiechniętym, miłym i wiecznie zadowolonym, ale z mniejszymi umiejętnościami, niż facetem z charyzmą o bezpośrednim stosunku do współpracowników i większymi zdolnościami do prowadzenia zespołów w zawodowym sporcie. Jerzy Matlak to właśnie taki "prawdziwy facet", za co niestety płaci cenę niepopularności.

Nie lubi go część siatkarek, kibiców, a nawet zarząd Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Po dziś dzień trwa spór sądowy pomiędzy Matlakiem a PZPS, po zwolnieniu go z funkcji selekcjonera kadry siatkarek. Zasłużył sobie na to? Osobiście uważam, że nie, ale każdy ma prawo do własnej oceny.

W nadchodzącym sezonie ORLEN Ligi ten doświadczony i zasłużony szkoleniowiec poprowadzi zespół Atomu Trefl Sopot. Ekipa z Wybrzeża zagra również w siatkarskiej Lidze Mistrzyń. Znów będziemy obserwować emocje na parkiecie i ławce trenerskiej. I niech taki stan trwa jak najdłużej, bo ile ten człowiek wnosi emocji i wiedzy do naszej siatkówki docenimy dopiero wtedy, kiedy powie "dość".

Jerzy Matlak poświęcił siatkówce całe swoje życie oraz mnóstwo zdrowia, nie tylko własnego, ale również rodziny. Takich ludzi jest - niestety - coraz mniej i pewnie kiedyś za nim zapłaczemy.

Marek Knopik

Źródło artykułu: