Tomasz Stawarski: Wszyscy kibice zastanawiają się, jak rozwiąże pan "problem" dwóch znakomitych atakujących, grających obecnie w Rzeszowie. Jednym z nich jest oczywiście Zbigniew Bartman, drugim Jochen Schops. Czy jest szansa, że zobaczymy któregoś z nich (zwłaszcza drugiego) na przyjęciu w tym sezonie?
Andrzej Kowal: To jest jakaś alternatywa, jednak gdy będziemy mieli sprawnych wszystkich przyjmujących, użyjemy tej opcji tylko w ostateczności.
Jeśli chodzi o kontuzje, w Resovii jest obecnie mały "szpital". Jednak drużyna w meczach kontrolnych radzi sobie znakomicie. Wszystkie spotkania w memoriale zostały wygrane. Czy jak wrócą do zdrowia nominalni przyjmujący - Olieg Achrem i Nikola Kovacevic, drużyna będzie grać jeszcze lepiej?
- Oczywiście. Żaden z zespołów grających w tym turnieju nie pokazał swojego normalnego wysokiego poziomu, który jest w stanie zaprezentować. Potencjał tych drużyn jest duży i także one potrzebują czasu, bo są nowymi zespołami. Nawet jeśli wymienia się jednego czy dwóch zawodników dalej trzeba przykuwać uwagę do szczegółów. Trzeba wypracować pewien schemat gry, jakiś styl. Wymaga to dużej ilości czasu i trudno tutaj mówić żeby Resovia, czy inne zespoły grały na najwyższym poziomie.
Co do nowych, młodych zawodników. Klub w tym roku pozyskał m in. Bartosza Janeczka, tylko po to by od razu go wypożyczyć. Także Mateusz Mika będzie grał w innej drużynie jako zawodnik Asseco Resovii. Czy to jest takie zabezpieczenie na przyszłość?
- Tak, to jest typowe myślenie o przyszłości. Mieliśmy też wielu młodych chłopaków -wychowanków, którzy zostali wypożyczeni do niższych lig po to, aby się ogrywali. Podobnie jest z Bartkiem Janeczkiem.
A co drzemie teraz w głowach zawodników i sztabu trenerskiego? Przed wami Superpuchar, tydzień później liga.
- Zawsze myślimy o najbliższym meczu. Tym meczem jest Superpuchar, wiec teraz to jest w głowach, a później każdy kolejny mecz. Ligowy to ligowy, w pucharach europejskich to w pucharach.
Jeśli miałby pan określić jeden, główny cel na ten sezon, to co nim jest?
- Staramy się walczyć na każdym z frontów: w pucharze, lidze, Lidze Mistrzów. Jak wyjdzie, to zobaczymy. Decyduje o tym wiele czynników. Między innymi zdrowie zawodników. Postaramy się więc grać, mając szeroki skład wszędzie, ale nie zawsze jest to możliwe. Wiadomo, że ukoronowaniem sezonu jest mistrzostwo kraju i to najdłużej zostaje w pamięci kibiców i zawodników.
W ostatnim dniu turnieju Strzelczyka w składzie Asseco Resovii zadebiutował młody Szymon Pałka. Czy jest szansa, że zobaczymy go jeszcze kiedyś, przynajmniej w szerokiej kadrze Resovii?
- Na tym etapie mamy sporo problemów kadrowych z kontuzjami. Teraz nie gra dwóch znakomitych przyjmujących, wiec Szymon miał możliwość zadebiutowania. Jeśli wszyscy dojdą do pełnej dyspozycji będzie miał te szanse ograniczone.
No właśnie, kiedy do pełnej sprawności wrócą ci zawodnicy?
- Trudno nam to określić. Wyznacznikiem jest czas. Zobaczymy jak będą sprawowali się na treningach, czy nie będą narzekali na ból. Będziemy ich stopniowo wdrażać w ten zespół, nic nie będzie robione na siłę. Nie będziemy przyspieszać ich dojścia do zdrowia. Lepiej ten jeden dzień poczekać niż zrobić coś dzień za wcześnie.
Czy w tym sezonie nie ciąży na was większa presja? Przecież bronicie mistrzowskiego tytułu.
- Tak, presja jest większa, ale nie w naszych głowach. Do tego sezonu podchodzimy jak do każdego, czyli od zera. Będziemy walczyć zawsze, nie przejmując się żadną presją.