Maciej Szeniawski: Cieszy się pan, że do rozpoczęcia sezonu zostało jeszcze trochę czasu, czy wręcz przeciwnie - z utęsknieniem wyczekuje pan meczów o ligowe punkty?
Dariusz Luks: Cieszę się, że mamy jeszcze czas, bo nasz zespół nadal czeka sporo pracy. Gdzieś w głowie siedzi nam już jednak myśl o pierwszym meczu ligowym. Każdy, czy to zawodnik, czy to trener, zawsze czeka na rozpoczęcie rozgrywek. Wszyscy przecież lubimy grać przy pełnej publiczności. Chcemy w tym sezonie zadowolić kibiców. To jest dla nas bardzo ważne.
Trefl przeprowadził minionego lata prawdziwą rewolucję kadrową. Jest pan zadowolony z dokonanych zmian?
- Ściągnęliśmy zawodników, którzy bardzo chcieli tutaj grać. Cieszę się, że wybrali właśnie moją drużynę. Chcą oni godnie reprezentować miasto Gdańsk, a także naszego sponsora. Musimy patrzyć na to, jaki mamy budżet. Nie jesteśmy krezusami tej ligi - Bełchatowem, Resovią. Można tutaj popatrzyć po nazwiskach. Ja jednak nie narzekam. Pozyskaliśmy naprawdę ciekawych graczy. Myślę, że stworzymy bardzo dobry zespół.
Udało się wam pozyskać wszystkich zawodników, którzy znaleźli się w waszej orbicie zainteresowania, czy też może któryś z waszych transferowych celów wybrał inne miejsce do gry?
- Nie będę tutaj mówił, kto mógł dołączyć do nas, a kto nie. Okres transferowy zawsze jest gorący. Na pewno w kręgu naszego zainteresowania byli różni zawodnicy, lecz oczywiście nie wszyscy z nich dołączyli do Trefla. Trzeba patrzyć na tych, którzy są z nami. Chcą oni grać i to jest dla mnie najważniejsze.
Na tę chwilę, nie licząc juniorów, dysponuje pan zaledwie trzema przyjmującymi. Czy będzie pan jeszcze kogoś poszukiwał na tę pozycję?
- Z takich a nie innych względów pozyskaliśmy tylko trzech przyjmujących. Wsparcie dla nich ma stanowić Bartek Kaczmarek - nasz zeszłoroczny libero. Do dyspozycji mam także kilku juniorów, którzy z nami trenują. Muszą oni dostawać szansę i się rozwijać.
Trefl wydaje się być bardzo młodym zespołem. Nie boi się pan, że w kluczowych momentach może zabraknąć wam troszeczkę doświadczenia?
- Kiedy ci młodzi zawodnicy mają zdobywać doświadczenie, jak nie na boisku? W młodości siła! Mamy na przykład Mateusza Mikę. Pamiętajmy, że w jego wieku Bartek Kurek też już grał na wysokim poziomie. W tym wieku po prostu trzeba dostawać szansę na pokazanie swoich umiejętności, bo z czasem może być już za późno. W drużynie są też jednak Paweł Rusek, Wojciech Kaźmierczak oraz Matti Hietanen, a więc gracze bardziej ograni, doświadczeni.
W zeszłym sezonie od zdobywania punktów był w Treflu przede wszystkim Mikko Oivanen. Teraz ciężko wskazać siatkarza, który będzie waszym głównym bombardierem. Taki był pański pomysł na budowę nowego zespołu?
- Dokładnie. Nie mogliśmy przecież bazować w ataku tak naprawdę na jednym zawodniku. Mikko był naszym głównym egzekutorem i zdobywał bardzo dużo punktów. Tym razem zdecydowałem, by nasza siła ofensywna rozłożyła się na kilku zawodników. Mam nadzieję, że będziemy przez to trudniejsi do rozszyfrowania.
Podczas okresu przygotowawczego mierzyliście się m.in. z czołowymi polskimi drużynami - ZAKSĄ i Resovią. W spotkaniach tych graliście z nimi jak równy z równym. To chyba dobry prognostyk przed zbliżającym się sezonem ligowym?
- To cieszy, na pewno. Mieliśmy wówczas akurat okres bardzo dobrej gry. W Krośnie pokazaliśmy się z solidnej strony. Byłem z tego zadowolony, bo zaprezentowaliśmy kilka dobrych elementów siatkarskiego rzemiosła. Jednak jak to mówią "jedna jaskółka wiosny nie czyni". Cały czas musimy ciężko pracować.
A jak ocenia pan postawę swojego zespołu w trójmiejskim Volleyball Cup? Z boku wydawało się, jakbyście byli nieco zestresowani.
- Rzeczywiście. Muszę przyznać, że zarówno ja, jak i zawodnicy, byliśmy trochę sparaliżowani. Dopiero od niedawna trenujemy w Ergo Arenie, a Volleyball Cup był to nasz pierwszy występ przed trójmiejską publicznością. Lepiej, że taki mały paraliż przydarzył się nam w sparingu, niż w meczu o stawkę.